Odpowiednie decyzje w odpowiednim czasie


18 kwietnia 2015 Odpowiednie decyzje w odpowiednim czasie

Czterdziesta trzecia minuta ćwierćfinałowego spotkania Ligi Mistrzów. Derby Madrytu. Atletico podejmujące swojego odwiecznego rywala zza miedzy – zespół Realu. Beznadziejne dośrodkowanie Koke w pole karne zostaje przejęte przez obrońcę Królewskich, Raphaela Varane, który rozpoczyna tym samym blisko 70-metrowy bieg z piłką, który kończy się dograniem do Karima Benzemy i groźną sytuacją dla drużyny gości. Rajd, który stał się jednym z hitów Internetu w ostatnim czasie.


Udostępnij na Udostępnij na

Dlaczego piszę o tym imponującym wyczynie? Młody Francuz pokazał w tym momencie niesamowitą pewność siebie, technikę użytkową i przede wszystkim świadomość swoich umiejętności. Nie było w tym ani krzty brawury lub boiskowej głupoty, tylko odpowiednia decyzja podjęta w odpowiednim czasie. I wydaje się, że właśnie te słowa najlepiej obrazują grę Francuza w ostatnich tygodniach. Co więcej, ten rajd miał również symboliczne znaczenie. Jeszcze ponad dwa miesiące temu były piłkarz Lens na tym samym boisku, przy podobnie grającym rywalu, został wręcz stłamszony i uznany za jednego z głównych winowajców „manity”, jakiej Real doznał, przegrywając 0:4. Porażka ta podziałała na niego jak płachta na byka i zmusiła do jeszcze bardziej wytężonej pracy, której owoce młody obrońca właśnie zaczyna zbierać.

https://www.youtube.com/watch?v=0Wj-j5jI60E

W tej chwili trudno mówić o jakiejkolwiek hierarchii wśród środkowych obrońców Realu Madryt. Określenie „podstawowa dwójka stoperów” w obecnej sytuacji nie ma racji bytu. Pepe i Ramos jeszcze na początku tego sezonu uznawani byli za piłkarzy nietykalnych. Jednak to Varane rozegrał w tym sezonie największą ilość minut z całej trójki. Jasne, można zwrócić uwagę na to, że korzystał przede wszystkim na kontuzjach Portugalczyka i Hiszpana. Dostając szansę, Francuz jednak nie zawodził. Zresztą przyzwyczaił nas już do tego, że wychodząc od pierwszej minuty, jest prawdziwą ostoją defensywny Realu i często to on, a nie Pepe bądź Ramos, kieruje grą obronną „Królewskich”.

Varane pojawił się w Realu w 2011 roku z polecenia Zinedine’a Zidane’a. Była to manifestacja siły byłej legendy „Królewskich”, który tym transferem udowadniał, jak bardzo jego pozycja w klubie stale wzrasta. Nie ukrywajmy, dla większości był jak legendarne już pudełko czekoladek dla Forresta Gumpa – nie do końca było wiadomo, co jego transfer za sobą niesie.  Początkowo były piłkarz Lens grał głównie w fazie grupowej Ligi Mistrzów, występując m.in. przeciwko Apoelowi Nikozja. Cały pierwszy sezon potraktowano raczej jako „szkołę życia” dla Francuza i pewnego rodzaju rekonesans, na co rzeczywiście młodego obrońcę stać. W drugim sezonie zaczął grać więcej, przechodząc swój chrzest bojowy w spotkaniach wielkiego kalibru, w których rywalami „Królewskich” byli m.in. Manchester City i Borussia Dortmund. Prawdziwy test przyszedł jednak w spotkaniach półfinału Puchara Króla, gdzie rywalem ekipy z Concha Espina była Barcelona. Jeżeli ktoś do tego momentu miewał jeszcze wątpliwości co do przydatności obrońcy w klubie, po meczu został ich pewnie pozbawiony. Varane zagrał jak profesor, a Messi, na którego Francuz został ustawiony, zagrał jedno z najgorszych spotkań w karierze, nie będąc do końca świadomym, za jakie grzechy przyszło mu grać przeciwko tak znakomitemu obrońcy.

Od tego momentu rola Varane’a w klubie wyraźnie wzrosła, a samego piłkarza nie traktowało się już w kategoriach talentu, lecz jako pełnoprawnego członka drużyny. Historia ta znana jest jednak kibicom i sympatykom nie tylko „Królewskich”. Można więc zadać pytanie, po co ją przywoływałem?

Nie od dzisiaj wiadomo, że sytuacja Francuza od tamtego czasu nie zmieniła się znacząco i w pierwszej połowie tego sezonu nadal traktowany był jako trzeci obrońca i wskakiwał do składu tylko w przypadku absencji pozostałej dwójki stoperów. Nic więc dziwnego, że cierpliwość wychowanka Lens musiała się wyczerpywać i prędzej czy później musiały zacząć pojawiać się plotki na temat jego możliwego odejścia. Nasiliły się one szczególnie w styczniu tego roku, kiedy o transferze obrońcy mówiono w kontekście takich klubów jak Manchester United i Chelsea Londyn. Zwłaszcza Jose Mourinho widziałby w swoim byłym podopiecznym piłkarza, na którym mógłby oprzeć defensywę „The Blues” na lata. Plotki okazały się jednak jedynie plotkami i reprezentanta Francji nadal możemy podziwiać przy na Estadio Santiago Bernabeu i wydaje się, że długo jeszcze będziemy mieli okazję go tam oglądać. Dlaczego?

Powodów jest kilka. Pepe lepszy i młodszy już nie będzie. Nadal jest to klasowy obrońca i piłkarz, który daje pewność i stabilizację. Jest również znacznie dojrzalszy w swoich interwencjach niż jeszcze kilka lat temu. Jednak organizmu człowiek nie jest w stanie oszukać. Działacze Realu również są tego świadomi i rozmowy o przedłużeniu kontraktu, który kończy się w czerwcu 2016 roku, poruszają się w ślimaczym tempie. Sergio Ramos z kolei również nie może dogadać się z włodarzami z Concha Espina w sprawie prolongowania swojej umowy, a ostatnie plotki o rzekomym sondowaniu jego sytuacji przez Bayern Monachium tylko potęgują niepewność związaną z jego przyszłością. Varane na ten moment wydaje się więc obrońcą, z którym można wiązać największe nadzieje. Kontrakt podpisany do 2020 roku, wiek i stopniowy rozwój czynią go takim piłkarzem, jakim swego czasu był Ramos po przyjściu z Sevilli – potencjalnego lidera na lata.

Opinię tę potwierdza w ostatnich tygodniach. Od spotkania z Barceloną zagrał we wszystkich czterech meczach „Blancos” i w każdym z nich zaliczał znakomite występy. We wspomnianym już starciu z Atletico tylko Jan Oblak zasługiwał na wyższe pomeczowe oceny (via WhoScored.com). Real z Francuzem w składzie stracił w ostatnim czasie tylko jedną bramkę i to w meczu z Granada, gdzie pod koniec spotkania byliśmy świadkami bardziej gierki treningowej niż spotkania ligowego na poważnym poziomie.

fsc__FourFourTwo (4)
Varane – wybicia piłki ze spotkania z Atletico (FourFourTwo)

Przyglądając się bliżej statystykom ze spotkania z Rojiblancos, myślę, że w oczy rzuca się jedna prawidłowość – ilość wybijanych piłek. Nie jest niczym szczególnym, jeżeli środkowy obrońca ma w tym aspekcie wysokie statystyki. Staje się to istotne w momencie, kiedy wygrywa się wszystkie tego typu pojedynku, mając za rywala Mario Mandżukicia. Co więcej, Varane wygrał większość tego typu zagrań wykonywał we własnym polu karnym, podczas gdy Ramos uczestniczył w nich częściej poza własnym polem karnym. Może to świadczyć o tym, że Ancelotti oddał młodemu Francuzowi dowództwo nad strefą obronną „Blancos” w polu szesnastu metrów, co z kolei przekłada się na duże zaufanie, jakim Włoch musi go darzyć.

fsc_Atletico_Madrid_Real_Madrid
Varane – heatmapa ze spotkania z Atletico (WhoScored)

Analiza heatmapy potwierdza tę prawidłowość. Wynika z niej, że to Varane był zawodnikiem, który grał głębiej, bliżej własnego pola karnego, natomiast Ramos był ustawiony trochę wyżej. Mimo tego Francuz bardzo dobrze wyprowadzał piłkę, zaliczając tylko dwa niecelne podania w trakcie całego spotkania.

Na uwagę zasługuje również to, że w tak trudnym i fizycznym spotkaniu, jakim niewątpliwie są mecz przeciwko „Rojiblancos”, młody obrońca popełnił tylko jeden faul, który do tego miał miejsce w środkowej strefie boiska. Zaliczył również trzy przechwyty, czym utrzymał wysoką średnią ponad 2,2 zagrań tego typu na spotkanie. Jest to, oprócz Ramosa, najwyższy wskaźnik w drużynie i jeden z czołowych w tegorocznej Lidze Mistrzów.

Derbowe spotkanie z Atletico znacząco zmieniło pozycję młodego piłkarza w drużynie. Było to pierwsze spotkanie w tym sezonie, w którym Varane wystąpił, mimo powrotu do zdrowia Pepe. Portugalczyk był w stanie zagrać w tym meczu, jednak „Carletto” zdecydował się postawić na mniej doświadczonego obrońcę, co pokazało, że zmienia się jego optyka w stosunku do wyglądu pierwszej jedenastki. Nie było tutaj żadnych kalkulacji, chęci dania odpoczynku bądź absencji któregoś z zawodników. Włoch uznał, że Varane jest na ten moment lepszy i zagrał va banque. Wydaje się, że ten mecz można uznać za pewne przełamanie – zachwianie hierarchią, która, jak już wspomniano wcześniej, przestała tym samym istnieć. Świeżo upieczony kapitan reprezentacji Francji dostał szansę i ją wykorzystał. Varane swoją robotę wykonał perfekcyjnie. Teraz to Ancelotti ma problem i czas na jego decyzje.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze