Jedenasta seria gier w rozgrywkach ekstraklasy zapowiadała się równie obiecująco jak poprzednia. W tym tygodniu mieliśmy okazję obejrzeć kilka interesująco wyglądających starć. Najciekawiej zapowiadały się mecz mistrza Polski, Piasta Gliwice, z wicemistrzem – Legią Warszawa, a także takie starcia jak Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok czy Lech Poznań – Wisła Kraków. Te spotkania przyniosły nam sporo emocji i całkiem interesujące widowisko. Znów z niezłej strony pokazali się młodzieżowcy, którzy coraz lepiej radzą sobie w naszej lidze, na szczególną uwagę zasługują młodzi Lechii, a także Damian Michalski, choć też byli tacy, którzy nie mogą się cieszyć z tego weekendu. Zapraszamy na kolejne podsumowanie naszych młodzieżowców w rozgrywkach PKO Ekstraklasa.
Przypomnijmy, że w tym sezonie młodzieżowcem określamy wszystkich zawodników urodzonych w roku 1998 lub późniejszym. W niższych ligach w naszym kraju status młodzieżowca przysługuje jedynie piłkarzom z rocznika 1999 oraz oczywiście również tym młodszym. W przypadku najwyższej ligi decydenci poszli na rękę klubom i uznali, że gracze, którzy w tym roku skończą 21 lat, też mogą być uznani za młodzieżowców.
Każdy zespół naszej ligi musi mieć w swoim składzie co najmniej jednego piłkarza, który spełnia wymóg młodzieżowca. Jeśli więc na boisku w danej drużynie gra tylko jeden taki zawodnik i przykładowo odniesie kontuzję, wówczas musi wejść za niego inny. Wyjątek stanowi sytuacja, w której młodzieżowcem jest bramkarz. Wówczas golkiper, który go zmienia, nie musi spełniać tych warunków. W związku z tym może dojść do tego, że taka ekipa nie będzie spełniała wymogu.
Michalski w formie
Jeśli mielibyśmy wskazać, kto w tej chwili z zawodników ekstraklasy zasługuje na to, by go sprawdzić na lewej obronie w kadrze Jerzego Brzęczka, to bez wątpienia większość kibiców wytypowałaby Damiana Michalskiego z Wisły Płock. Młodzieżowiec klubu z Mazowsza wyraźnie odżył pod skrzydłami trenera Radosława Sobolewskiego, stając się ważną postacią drużyny. W piątkowym spotkaniu przeciwko Arce Gdynia lewy obrońca był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku, znów imponował swoją przebojowością oraz ofensywnymi zrywami pod pole karne przeciwnika. Młodzieżowiec Wisły Płock wpisał się w tym spotkaniu także na listę strzelców po tym, jak mocnym strzałem zza pola karnego pokonał Steinborsa.
⚽️ #WPŁARK 2⃣:0⃣ | ⏱ 35' | Cóż to było za strzał! Michalski uderzył nie do obrony i wygrywamy już 2:0! pic.twitter.com/zQR6e4nTch
— Wisła Płock (@WislaPlockSA) October 4, 2019
Michalski nie tylko bardzo dobrze podłącza się do ofensywnych akcji swojego zespołu, ale także nieźle radzi sobie w defensywnych zadaniach na swojej pozycji, co daje bardzo dużo pewności całej linii defensywnej „Nafciarzy”. Odkąd trenerem Wisły Płock został Radosław Sobolewski, to Michalski nie tylko stał się pewniakiem do gry jako młodzieżowiec w swojej drużynie, ale także jednym z najlepszych lewych obrońców naszej ligi. Być może własnie zawodnik klubu z Płocka za jakiś czas rozwiąże problem z obsadą tej pozycji w naszej reprezentacji, z którą borykamy się od dłuższego czasu.
Młodzież napędza poznańską lokomotywę
Może Lech pod wodzą Dariusza Żurawia nie gra do końca tak, jak oczekują kibice poznańskiej drużyny, ale jednym z aspektów, za który można docenić trenera, jest to, że stawia konsekwentnie na młodzież. Widać, że w Poznaniu zaczynają brać przykład z holenderskiego Ajaksu Amsterdam i wolą promować swoich młodych zdolnych wychowanków, niż przepłacać za piłkarzy z zagranicy. Już teraz powoli widać pierwsze efekty dobrego szkolenia młodzieży, której niestraszna jest gra w ekstraklasie.
W sobotnim spotkaniu przeciwko Wiśle Kraków trener Dariusz Żuraw wystawił do gry od pierwszych minut aż pięciu młodzieżowców. „Kolejorz” rozgromił „Białą Gwiazdę” 4:0, a motorem napędowym poznańskiej lokomotywy byli właśnie młodzieżowcy. Wspaniały występ odnotowali: Robert Gumny, Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz i Jakub Kamiński, solidny występ zanotował Jakub Moder, wejście smoka w tym meczu miał Filip Marchwiński. Gumny przeciwko Wiśle zagrał niczym profesor, doskonały w defensywie i bardzo dobry w akcjach ofensywnych, nie ma wątpliwości, że był to najlepszy mecz prawego obrońcy od czasu występu przeciwko Wiśle Płock. Widać też, że świetnie rozumieją się wzajemnie na prawej stronie z Kamilem Jóźwiakiem, można powiedzieć, iż jak bracia bliźniacy. Nas cieszy powrót do dobrej formy tego zawodnika, gdyż, jak dobrze wiemy, ma świetne predyspozycje, żeby grać w dobrej lidze zagranicznej.
W bardzo dobrej dyspozycji w ostatnim czasie jest Tymoteusz Puchacz, który jeszcze niedawno niezłe mecze przeplatał ze słabszymi. W sobotę po raz kolejny zagrał solidne zawody i widać już od jakiegoś czasu, że lewy obrońca „Kolejorza” złapał stabilizację. U Puchacza można wyróżnić to, że ma doskonały ciąg na bramkę i widać to było od początku spotkania z Wisłą, oczywiście nie dało się też nie zauważyć dobrej gry w obronie młodego gracza. Nie ma cienia wątpliwości, że będący w takiej dyspozycji lechita może na dłużej posadzić na ławce rezerwowych Kostevycha.
Bez wątpienia sobotni mecz jak i cała jedenasta kolejka należały do Kamila Jóźwiaka, który był najlepszym piłkarzem sobotniego wieczoru, a także graczem kolejki PKO Ekstraklasa. Takiego Jóźwiaka chcą oglądać kibice Lecha, piłkarza, który sieje postrach w obronie rywali, a także robi wiatr na skrzydle i stwarza zagrożenie. W sobotę popisał się świetnym przechwytem na połowie „Białej Gwiazdy”, asystując tym samym przy bramce Jevticia. Swój bardzo dobry występ przypieczętował golem na 3:0.
🕕 77' ⚽️ GOOOOOOL! Kamil Jóźwiak!
__#LPOWIS 3:0 pic.twitter.com/RUWcctyPXO— Lech Poznań (@LechPoznan) October 5, 2019
17 lat, drugi występ w rozgrywkach ekstraklasy i drugi udany. Taki początek odnotowuje Jakub Kamiński w barwach Lecha. W Poznaniu mają do czynienia z prawdziwym diamentem, który, jeśli się dobrze oszlifuje, może przynieść wiele korzyści. W spotkaniu z Wisłą Kraków Kamiński grał tak, jakby przynajmniej wystąpił w stu spotkaniach na poziomie ekstraklasy, doskonale potrafił utrzymać się przy piłce i mimo niewielkiego doświadczenia brał na siebie ciężar gry. Jeśli tak gra w wieku 17 lat, to ciekawi jesteśmy, jak będzie sobie radzić za dwa lub trzy lata. Gdy tylko Kamiński będzie się rozwijał dalej w takim tempie, to w Poznaniu już niedługo skauci z klubów europejskich zapukają do drzwi biur.
Prawdziwe wejście smoka w spotkaniu z Wisłą Kraków miał Filip Marchwiński. Młody lechita wszedł na plac gry w 80. minucie i potrzebował zaledwie pięciu minut, by wpisać się na listę strzelców. Marchwiński przy strzelonej bramce popisał się niesamowitym spokojem i intelektem niczym rasowy napastnik. Mimo że zagrał tylko dziesięć minut, to były to bardzo dobre chwile w wykonaniu młodzieżowca. Ciekawi jesteśmy, co pokaże nam młody lechita, gdy dostanie więcej czasu gry. Być może trener Żuraw znowu nas zaskoczy i znajdzie miejsce w składzie dla Marchwińskiego w którymś ze spotkań ekstraklasy.
Wejście…. Marchewy! 🥕 Tak Filip Marchwiński zdobywa swoją pierwszą bramkę w sezonie! 😎 pic.twitter.com/2sRv6fW0E4
— Lech Poznań (@LechPoznan) October 6, 2019
Beznadziejni Wawszczyk i Listkowski
Jakub Wawszczyk miał być tym młodzieżowcem, który w końcu sprawi, że trener Jacek Zieliński przez jakiś czas nie będzie miał problemów z tym wymogiem. Lewy obrońca po dobrym występie z ŁKS-em Łódź z każdym kolejnym meczem miał się rozkręcać. Niestety młody gracz w kolejnych spotkaniach zamiast notować progres, poszedł w ślady swoich rówieśników i także w kolejnych meczach szło mu słabo. W spotkaniu przeciwko Wiśle Płock Wawszczyk zagrał fatalnie. Młodzieżowiec gdynian zawinił przy trzech golach dla „Nafciarzy”. Przy pierwszym nie upilnował Ricardinho. Również miał udział przy drugiej straconej bramce, gdyż nie zablokował na czas dośrodkowania drużyny z Płocka. Do tego nie wiadomo, co robił przy trzecim trafieniu, kiedy to z jego skrzydła swobodnie w pole karne wbiegł Mikołaj Kwietniewski. Oprócz tego Suada Sahiti kręcił Wawszczyka jak dzieciaka, czasami po prostu ośmieszając lewego obrońcę.
Teraz po tak fatalnym występie młodzieżowca Arki mało prawdopodobne jest, żeby po przerwie reprezentacyjnej wybiegł w pierwszym składzie. Pytanie, kto będzie następny? Czy kolejna nowa twarz? Czy być może następną szansę dostanie Kamil Antonik?
Trenerze, dlaczego? To pytanie zadają kibice Pogoni Szczecin odnośnie do gry Marcina Listkowskiego w pierwszym składzie. Młody gracz „Portowców” w kolejnym spotkaniu potwierdził, że jest kompletnie bez formy. W meczu z Rakowem Częstochowa został zmieniony już w trakcie pierwszej połowy, a dokładnie w 41. minucie, przez Fina Hostikkę. Dla większości kibiców i ekspertów gracz powinien być zmieniony jeszcze wcześniej. W niedzielę popełnił mnóstwo rażących błędów, które kończyły się stratą piłki. Tak naprawdę trudno cokolwiek można było dotrzeć pozytywnego w grze Listkowskiego w tym spotkaniu, kolejny raz potwierdził, że w tym sezonie jest najsłabszym ogniwem w układance trenera Runjaica. Zawodnik musi pamiętać, że w przyszłym sezonie już nie będzie brany pod uwagę do gry jako młodzieżowiec, a z taką formą, jaką prezentuje w tej kampanii, trudno będzie o grę w pierwszym składzie Pogoni. Co gorsza, z taką dyspozycją 21-letni pomocnik miałby kłopoty nawet w klubie na zapleczu ekstraklasy.
Przeciętny Majecki
W tej kolejce jedynym młodzieżowym bramkarzem, który zagrał, okazał się golkiper Legii Warszawa – Radosław Majecki. Młody zawodnik w spotkaniu z Piastem Gliwice był pod szczególną uwagą obserwatorów naszej ligi ze względu na to, że otrzymał dość zaskakujące powołanie do reprezentacji Polski na mecze eliminacyjne mistrzostw Europy. W spotkaniu z mistrzem Polski bramkarz stołecznej ekipy puścił dwie bramki, przy których nie miał szans. W pozostałych sytuacjach spisał się bez zarzutu. Nie można też powiedzieć, że był to dobry występ Majeckiego, zagrał tak jak w większości spotkań – przeciętnie, bez jakiejś rewelacji.
Nie można powiedzieć, że Majecki jest bramkarzem, który potrafi bronić spektakularnie. W większości spotkań nie był jakoś zmuszany do wielkiego wysiłku, a gdy rywale oddawali strzał na bramkę, kończyło się to golem. My zastanawiamy się jednak, co takiego widzi trener Jerzy Brzęczek w tym zawodniku, że powołał go na zgrupowanie reprezentacji. Przecież golkiper Legii tak naprawdę nie należy w tym sezonie do czołówki bramkarzy ekstraklasy. Jego gra wygląda przeciętnie, a niektórzy kibice twierdzą, że Majecki jest najsłabszym bramkarzem, jaki bronił w Legii w ostatnich latach.