Obcokrajowcy z przeszłością w ekstraklasie – gdzie teraz grają? (cz. 1)


23 kwietnia 2016 Obcokrajowcy z przeszłością w ekstraklasie – gdzie teraz grają? (cz. 1)

Przez ekstraklasę od roku 1989 przetoczyło się blisko tysiąc obcokrajowców. Wielu z nich zaliczało w polskiej lidze jedynie krótki epizod w swojej karierze. Dzisiejszym tekstem rozpoczynamy trzyczęściowy cykl. Skupimy się w nim zarówno na cudzoziemcach, którzy dali się pozytywnie zapamiętać nad Wisłą, jak i na tych, którzy nie zwojowali zbytnio ekstraklasy, lecz w tej chwili ich przynależność klubowa, a przede wszystkim – prezentowana dyspozycja, ma się zdecydowanie lepiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Cykl będzie dotyczył wyłącznie czynnych zawodników, wskutek czego w zestawieniu zabraknie takich tuzów jak np. Danijel Ljuboja (mistrz Polski z Legią Warszawa w 2013 roku) bądź Mauro Cantoro (pięciokrotny triumfator w lidze w barwach Wisły Kraków). W pierwszej części przedstawimy piłkarzy, których kariera, kiedy wyjechali z Polski, zaliczyła duży zjazd formy.

Takesure Chinyama

Nie ma chyba osoby interesującej się ekstraklasą, która nie kojarzyłaby popularnego „Tejksiu”. Były piłkarz Groclinu Grodzisk Wielkopolski, ale przede wszystkim Legii podczas swojej pięcioletniej gry w ekstraklasie dał się poznać zarówno jako skuteczny napastnik, jak i piłkarz, który marnował sytuacje podbramkowe na potęgę. W sezonie 2008/2009 z 19 trafieniami na koncie został królem strzelców naszych rozgrywek wespół z Pawłem Brożkiem. Jednak w tej samej kampanii bodaj najbardziej spektakularne pudło Zimbabwejczyka zaważyło na tym, że nie Legia, ale Wisła zdobyła tytuł mistrzowski.

Niespełna 34-letni piłkarz po wyjeździe z Polski ponownie grał w jednym ze swoich rodzimych klubów. Następnie był członkiem kadry dwóch drużyn z Republiki Południowej Afryki: Platinum Stars i Orlando Pirates. Po grze w klubie z Johannesburgu pozostał bez drużyny. Z początkiem obecnego roku podpisał kontrakt z polskim III-ligowcem – LZS Piotrówka. W dotychczasowych spotkaniach Chinyama strzelił jednego gola, który nie został mu jednak uznany z powodu przyznania walkowera na niekorzyść LZS. Piłkarz z Zimbabwe razem ze swoim klubem w tym sezonie spadnie do IV ligi rozgrywek.

Nika Dżalamidze

„Gruziński Messi” – tak zwykło się mówić o ofensorze już podczas jego rocznego pobytu w Widzewie Łódź. Oczywiste jest, że określenie to było zdecydowanie na wyrost. Gruzin w latach 2012-2015 w barwach Jagiellonii Białystok na listę strzelców wpisywał się tylko osiem razy, a jednym z jego klubowych kolegów był Patryk Tuszyński.

Obaj zawodnicy odeszli dzień po dniu od tureckiego Rizesporu. W przeciwieństwie do byłego napastnika Lechii Gdańsk Dżalamidze w klubie z Rize występuje bardzo rzadko, nie udało mu się jeszcze ani razu wpisać na listę strzelców.

Martins Ekwueme

Nigeryjski piłkarz był związany z polskimi klubami niemal przez 14 lat, z roczną przerwą, podczas której występował w czeskiej Sigmie Ołomuniec. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, był członkiem następujących: Polonii Warszawa, Legii Warszawa, Zagłębia Lubin oraz Wisły Kraków, podczas pobytu w której klub spod Wawelu dwukrotnie z rzędu zdobył mistrzostwo Polski (2004, 2005). Ekwueme nie odegrał jednak kluczowej roli w sięgnięciu po tytuł.

Po półrocznym pobycie w Świnoujściu Ekwueme wyjechał do Indii, gdzie przez rok był zawodnikiem Sportingu Goa. Niewiele ponad rok temu ponownie wrócił nad Wisłę, a w tej chwili występuje (podobnie jak Chinyama) w LZS Piotrówka. W zespole z województwa opolskiego jest piłkarzem pierwszego składu.

Cwetan Genkow

Napastnik Wisły Kraków w latach 2011-2013. Podczas tego czasu zdobył 28 bramek dla „Białej Gwiazdy”. W pierwszej rundzie swoich występów w ekstraklasie zaliczył sześć trafień, które walnie przyczyniły się do mistrzostwa Polski dla Wisły.

Po pobycie w Polsce sam zawodnik nie zaliczył zjazdu formy, ponieważ nadal często znajduje drogę do bramki rywali. Jednak jego kluby, czyli Lewski Sofia oraz Denizlispor, nie spisują się już tak dobrze. W sezonie 2013/2014, kiedy Genkow występował w zespole ze stolicy Bułgarii, Lewski zajął dopiero, jak na ambicje tej drużyny, piąte miejsce w lidze. Natomiast Denizlispor w obecnym sezonie jest bardzo blisko spadku do 3. ligi tureckiej.

Marian Kelemen

Golkiper Śląska Wrocław w latach 2010-2014. Podczas tego okresu słowacki bramkarz zaliczył w dolnośląskim klubie 132 mecze, nierzadko dokonując fenomenalnych interwencji. Pobyt w Polsce okrasił mistrzostwem w 2012 roku.

Po wyjeździe z Wrocławia Kelemen był bez klubu przez dziewięć miesięcy. Następnie występował w czeskim FK Pribram, a obecnie jest zawodnikiem słowackiego Zemplin Michalovce. 36-letni golkiper w obu tych zespołach był i nadal jest podstawowym graczem, jednak wyżej wymienione ekipy należą do jednych ze słabszych drużyn rodzimych rozgrywek.

Siergiej Kriwiec

Piłkarz, który swego czasu potrafił trafić do siatki w starciu z Juventusem Turyn, był zawodnikiem Lecha Poznań w latach 2010-2012. Przez dwuipółletni okres gry w Wielkopolsce zaliczył 86 występów oraz osiem bramek, a jego gol z Ruchem w Chorzowie dał „Kolejorzowi” mistrzostwo Polski już podczas pierwszego półrocza Kriwca w Poznaniu.

Po odejściu z Lecha zdecydował się na egzotyczny kierunek w postaci chińskiego Jiangsu Sainty, podczas gry w którym nie odnotowywał zbyt dobrych występów. Następnie ponownie przeniósł się do BATE Borysów, w którego barwach zdecydowanie czuje się najlepiej. Podczas rocznego pobytu miał duży udział przy jego piątym i szóstym mistrzostwie Białorusi. Obecnie jest zawodnikiem francuskiego II-ligowca – Metz. Klub z Lotaryngii jest na dobrej drodze, aby wrócić do Ligue 1, jednak na taki stan rzeczy nie ma wpływu białoruski pomocnik, który we Francji występuje dosyć rzadko.

Dusan Kuciak

Bramkarza Legii Warszawa z pewnością jeszcze dobrze pamiętają fani zarówno stołecznej drużyny, jak i pozostałych polskich ekip. Jego debiut w bramce wojskowej drużyny, po długich zawirowaniach w związku z certyfikatem z rumuńskiego Vaslui, przypadł na pamiętny mecz ze Spartakiem Moskwa. Kuciak był w tym spotkaniu jednym z bohaterów wspaniałego zwycięstwa Legii. Słowacki bramkarz przez czteroipółletni okres gry przy Łazienkowskiej zaliczył 192 występy, nierzadko ratując zespół przed porażkami. Mistrz Polski w latach 2013 i 2014.

https://www.youtube.com/watch?v=XX7wmAGEh0I

Na początku obecnego roku Kuciak zdecydował się na przenosiny do ówczesnego lidera zaplecza angielskiej ekstraklasy – Hull City. Klub ten w tej chwili zajmuje jednak czwartą pozycję w tabeli i o awans do Premier League powalczy w barażach. Słowacki bramkarz jest niestety dopiero trzecim wyborem Steve’a Bruce’a. Niezastąpiony w bramce Hull jest Allan McGregor, a jego bezpośrednim zmiennikiem jest Eldin Jakupović.

Luis Henriquez

Jedyny Panamczyk w historii ekstraklasy był piłkarzem Lecha Poznań aż przez osiem lat. W tym czasie wystąpił w 181 spotkaniach, zdobywając pięć bramek. Dwukrotnie sięgnął po tytuł mistrzowski (2010, 2015). Również jeden z bohaterów wspaniałych gier „Kolejorza” przeciwko Juventusowi Turyn czy Manchesterowi City. Obrońca na polskich boiskach charakteryzował się bardzo ostrym stylem gry.

Po zakończeniu obowiązywania kontraktu w drużynie z Wielkopolski Henriquez przez dwa miesiące pozostawał bez klubu. Po tym czasie jednak podpisał kontrakt z panamskim Tauro FC, w którym występował już dekadę temu.

Jan Mucha

Bramkarz Legii Warszawa w latach 2005-2010. Faktyczny zawodnik pierwszego składu jednak dopiero w 2007 roku, po odejściu Łukasza Fabiańskiego do Arsenalu. W zespole z Łazienkowskiej zaliczył 119 występów, podczas których wielokrotnie udowodnił, że pod okiem Krzysztofa Dowhania trenują niemal wyłącznie fantastyczni bramkarze (Marijan Antolović był wyjątkiem).

Na zakończenie ważności kontraktu z Legią wystąpił we wszystkich spotkaniach reprezentacji Słowacji podczas mistrzostw świata w 2010 rozgrywanych w RPA. Następnie przez trzy lata członek Evertonu. Podczas tego okresu Mucha zaliczył jedynie dziesięć meczów w bramce „The Toffees”. Kolejne dwa lata spędził w rosyjskich Krylji Sowietow Samara oraz Arsenalu Tuli, grając łącznie 26 spotkań. Na początku obecnego sezonu w wieku 33 lat wrócił do swojego kraju, gdzie jest podstawowym bramkarzem Slovanu Bratysława, z którym do końca rozgrywek powalczy o mistrzostwo kraju.

Saidi Ntibazonkiza

Zawodnik pochodzący z małego państwa z Afryki Wschodniej – Burundi. Jedyny przybysz z tego kraju mający swą przeszłość w polskiej ekstraklasie, był piłkarzem Cracovii w latach 2010-2014. Prezentował w niej nietuzinkowe, jak na poziom ligi, umiejętności. W zespole spod Wawelu zagrał 85 razy, trafiając do siatki rywali 17-krotnie.

Po wyjeździe z Krakowa zawodnik Akhisar Belediyespor Kulubu – tureckiego I-ligowca. Przez półroczny okres gry w drużynie z zachodu Turcji był podstawowym graczem, po czym jednak działacze zdecydowali się rozwiązać kontrakt z Burundyjczykiem. Po ośmiu miesiącach Saidi znalazł zatrudnienie. We wrześniu zeszłego roku francuskie Caen postanowiło skorzystać z usług Ntibazonkizy, podpisując z nim kontrakt do końca czerwca 2016. Piłkarz w ekipie ze stolicy Normandii występuje w kratkę, na dłuższy czas nie może się przebić do pierwszego składu.

Henrik Ojamaa

Z przyjściem tego zawodnika wiązano w Legii Warszawa wielkie nadzieje. Na nich się jednak skończyło. Estoński piłkarz profilem pasował do innego byłego zawodnika – Manu, który oprócz szybkości nie miał zbyt wielu atutów, o ile jakiegokolwiek. Ojamaa w Legii zaliczył 34 występy, strzelając dwie bramki. Członek drużyny, która w 2014 roku sięgnęła po tytuł mistrzowski.

W trakcie pobytu w Legii wypożyczono go do szkockiego Motherwell oraz norweskiego Sarpsborg. Po rozwiązaniu kontraktu z warszawskim klubem przeszedł do III-ligowego angielskiego Swindon, w którym zagrzał miejsce, w większości na ławce rezerwowych, jedynie przez cztery miesiące. Od stycznia obecnego roku piłkarz austriackiego II-ligowca – Wacker Innsbruck. Jest podstawowym zawodnikiem w drużynie z narciarskiego kurortu, z którą walczy o awans do ekstraklasy austriackiej.

Miroslav Radović

Jeden z absolutnie najlepszych obcokrajowców w historii polskiej ligi. Przez dziewięć lat pobytu w Legii zyskał sobie mnóstwo zwolenników pośród kibiców Legii, powodując w dalszym ciągu tęsknotę za jego wyczynami na boisku. 308 meczów i 73 bramki – te liczby mówią same za siebie o przydatności „Radko” przy Łazienkowskiej. Naturalizowany Polak miał nieoceniony wkład w mistrzostwo Polski Legii przed dwoma i trzema laty.

https://www.youtube.com/watch?v=CEpVjLs2gWA

Na początku ubiegłego roku, na kilka dni przed bardzo ważnym dwumeczem w ramach 1/16 finału Ligi Europy z Ajaxem Amsterdam, pojawiła się jednak oferta od Chińczyków za Radovicia opiewająca na dwa miliony euro za sam transfer. Wobec takiej propozycji działacze Legii nie mogli nic zrobić. „Bratko” w Hebei China Fortune przez rok zaliczył jedynie pięć występów. W lutym obecnego roku znalazł nowy klub w postaci słoweńskiej Olimpiji Lublana. Pochodzący z Serbii piłkarz jest podstawowym graczem ekipy ze stolicy Słowenii. Strzelił dotychczas dwie bramki, a wespół z całą drużyną do końca sezonu będzie bił się o mistrzostwo z Mariborem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze