Śląsk Wrocław i Piast Gliwice to jednocześnie nasi (byli już) reprezentanci na Europę, a jednocześnie największe rozczarowania obecnego sezonu. Dzisiejszy mecz zamiast o miejsce w czołówce będzie toczył się o odbicie się od dna tabeli.
Od miesięcy każdą zapowiedź dotyczącą Śląska Wrocław można by rozpoczynać tak samo. Pisać o rozczarowaniu, o fatalnym sezonie zapoczątkowanym świetnymi (do czasu) występami w Europie, o braku koncepcji gry, pustych trybunach przy Śląskiej. Piłkarze Stanislava Levy’ego w lidze nie wygrali już od ponad miesiąca, po drodze notując trzy remisy i dwie dotkliwe porażki. Zamiast walczyć o puchary wydaje się, że trudno będzie wrocławianom wejść do pierwszej ósemki. Jeśli Sebastian Mila i spółka chcą spokojnie spędzić święta, dziś muszą po prostu wygrać.
Podobnie jest w Gliwicach. Piast ma zaledwie trzy punkty przewagi nad zajmującym 13. miejsce w tabeli Śląskiem. Po europejskiej przygodzie pozostało już tylko blade wspomnienie, szczególnie że ligowa rzeczywistość też jest dla Piasta dość szara. Po zwycięstwach nad Zagłębiem i Górnikiem zdawało się, że „Piastunki” idą w dobrym kierunku, jednak pojedynek w Bydgoszczy (przegrany 0:6) pokazał podopiecznym Marcina Brosza ich miejsce w szeregu.
– Po sobotnim spotkaniu piłkarze wyjadą na urlopy, które potrwają do 6 stycznia. Wolne nie będzie jednak oznaczało wyłącznie odpoczynku. Wszyscy zawodnicy otrzymają od nas indywidualne rozpiski, według których będą ćwiczyli w okresie świąt – mówi Stanislav Levy. Wydaje się, że przy obecnej dyspozycji Śląska trenerowi nie pozostało już nic innego, tylko myśleć o tym, jak poprawić grę swojego zespołu wiosną.
– Statystyki w piłce nożnej nie mają znaczenia. To, że wygraliśmy we Wrocławiu rok temu, już się nie liczy i nie będzie miało wpływu na sobotni pojedynek. Każdy mecz to oddzielna historia. Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudne spotkanie, bo Śląskowi ostatnio się nie wiedzie i ma zamiar koniecznie z nami wygrać na zakończenie tej przedłużonej rundy jesiennej. My jednak nie chcemy kończyć roku porażką i jedziemy do Wrocławia powalczyć o trzy punkty. Sądzę, że mecz może być ciekawy, bo ani Śląsk, ani my nie jesteśmy zadowoleni z miejsca w tabeli i potrzebujemy wygranej – powiedział Tomasz Podgórski, kapitan zespołu z Gliwic.
25 dotychczasowych starć między Śląskiem a Piastem nigdy nie kończyło się wynikiem 0:0, więc możemy spodziewać się bramek. 11 spotkań zakończyło się zwycięstwem wrocławian, padło siedem remisów, a tyle samo spotkań kończyło się triumfami „Piastunek”. W ubiegłym sezonie oba starcia padły łupem gliwiczan, w obecnym mecz w Gliwicach zakończył się wynikiem 1:1.
Stanislav Levy będzie mógł wystawić niemalże optymalny skład. Poza pauzującym za kartki Dudu Paraibą do jego dyspozycji są wszyscy zawodnicy. Gorzej wygląda sytuacja w Gliwicach – Marcin Brosz nie będzie mógł skorzystać z usług Krzysztofa Króla, a bardzo niepewny wydaje się występ bramkarza Piasta, Dariusza Treli.
Mecz prowadzony będzie przez Pawła Pskita. Arbiter z Łodzi sędziował jedno spotkanie Śląska (z Zagłębiem Lubin, wygrane 2:0), oraz dwa starcia „Piastunek” (wygrane 2:0 nad Górnikiem Zabrze oraz porażkę 1:4 z Legią Warszawa).
Przewidywane składy:
Śląsk Wrocław: Kelemen – Ostrowski, Kokoszka, Grodzicki, Pawelec – Kaźmierczak, Stevanović – Hołota, Mila, Patejuk – Paixao.
Piast Gliwice: Szumski – Zbozień, Horvath, Polak, Klepczyński – Murawski, Matras – Cicman, Hanzel, Podgórski – Jurado.