O nich będzie głośno: Leon Bailey – diament z Jamajki


Młody Jamajczyk podbija Bundesligę

15 sierpnia 2018 O nich będzie głośno: Leon Bailey – diament z Jamajki

Ma dopiero 21 lat i cały piłkarski świat u stóp. W minionym sezonie został okrzyknięty objawieniem Bundesligi. Nic dziwnego, skoro Leon Bailey posiada wszystkie cechy umożliwiające mu bycie gwiazdą wielkiego formatu. Tym bardziej że talent z Jamajki ani myśli zwalniać tempa.


Udostępnij na Udostępnij na

Jamajka jest państwem, który słynie z dwóch rzeczy: muzyki oraz biegania. I to głównie dzięki zasłudze jej dwóch obywateli. Bob Marley swoją twórczością przyczynił się do rozgłosu gatunku muzycznego, jakim jest reggae. Z kolei Usain Bolt to jedenastokrotny mistrz, dwukrotny wicemistrz i brązowy medalista mistrzostw świata oraz ośmiokrotny złoty medalista igrzysk olimpijskich. Do tego rekordzista w biegach krótkodystansowych. Lepszej reklamy Jamajka nie mogła sobie wyobrazić. W kraju marzą jeszcze o jakimś sukcesie piłkarskim jak ten z 1998 roku, kiedy to reprezentacja zakwalifikowała się do fazy grupowej mistrzostw świata. Piłkarzy, którzy stali się ikoną w całej jej historii, można by policzyć na palcach jednej ręki. Dopiero rok później pojawiła się nadzieja na lepsze jutro.

Narodziny przyszłej gwiazdy

W 1997 roku w stolicy Jamajki – Kingston – na świat przyszedł Leon Bailey. Otoczenie, w jakim przyszło mu mieszkać, a właściwie żyć, nie wróżyło żadnych perspektyw. Skrajna bieda oraz wysoki próg przestępczości to chleb powszedni jednej z dzielnic miasta. Historia jak ze scenariusza filmowego. Młody chłopiec, który ma marzenia i pragnie się wyrwać gdzieś daleko, by móc je realizować. Wychowywany przez ojczyma, Craiga Butlera, swoje pierwsze kroki ku piłkarskiej karierze postawił w Phoenix All Stars Football Academy. Tam jednak jego poziom przewyższał ten prezentowany przez kolegów. W związku z czym wraz z opiekunem i jego synem – Kyle’em Butlerem – postanowili wyruszyć do Europy, by zademonstrować wielkim klubom talent nastolatka.

Wypadło na austriacki USK Anif. Stamtąd, po świetnych wynikach, zadecydowano, że kolejnym dobrym ruchem będzie szkolenie się w belgijskim klubie, Genk. Właściciele byli zachwyceni nabytkiem, lecz szybko musieli z niego zrezygnować, nie mogli bowiem podpisać długoletniego kontraktu z piętnastoletnim wówczas Baileyem. Ta sytuacja sprawiła, że widmo tułania się po ulicach mogło ponownie wrócić. Na szczęście z czasem wszystko zaczęło się układać. Krótka przygoda z Ajaksem Amsterdam utorowała drogę do słowackiego AS Trencin. W klubie grał znakomicie, imponował stylem, co tylko przekonało działaczy Genk, by zawalczyć o młodziaka.

I tak po dwóch latach za 1,4 mln euro trafił do Belgii. W nowych barwach w latach 2015-2017  jeszcze bardziej podkreślił swoje umiejętności, wobec czego w debiutanckim okresie szybko stał się odkryciem Jupiler Pro League. Ponadto w sezonie 2016/2017 zdobył również cztery bramki w fazie grupowej Ligi Europy. Łącznie dla swojego pracodawcy trafiał do siatki aż 15 razy w 77 występach, zaliczył 21 asyst.

Jego postawa nie mogła przejść obojętnie wśród obserwatorów i działaczy większych klubów. W 2017 roku podczas zimowego okienka Bayer Leverkusen wykłada kwotę 13,5 mln euro za jamajskiego napastnika. Początkowo podekscytowany transferem piłkarz irytował swoim dziecinnym zachowaniem władze niemieckiego zespołu. Lecz gdy mu przeszło, pełną parą wziął się za treningi i szybko pokazał, że jest wart wydanych za niego pieniędzy. Obecnie „Aptekarze” mogą być z niego dumni. Dziewięć bramek i siedem asyst w 38 występach w samych rozgrywkach Bundesligi, jak na młodego zawodnika, to satysfakcjonujący wynik. Tym bardziej że ambicje Jamajczyka nie sięgnęły jeszcze zenitu.

Nieograniczone możliwości

Leon Bailey jest wszechstronnym zawodnikiem. Jego nominalna pozycja to lewy skrzydłowy. Może grać jako napastnik oraz pomocnik. Do perfekcji opanował grę lewą nogą, a podczas widowiskowych rajdów piłka nie odstępuje go ani na krok. Jamajczyk stworzył swój własny styl gry, czasem można by powiedzieć chaotyczny, ale trzeba przyznać, że skuteczny. Nie ma dla niego ściśle określonych ram boiskowych. Raz biega na lewej stronie, by za chwilę pojawić się na prawej flance, stwarzając tym samym zagrożenie dla obrońców rywali. Atutem jest niesamowita szybkość i siła. Porównanie do Usaina Bolta byłoby w tym momencie jak najbardziej na miejscu. Z kolei znakiem firmowym są bramki zdobywane z dystansu. Te wszystkie cechy czynią z niego piłkarza z prawdziwego zdarzenia.

Jamajka a Stary Kontynent

Utalentowany młodzieniec, mimo iż urodził się w Jamajce, nie chce reprezentować swego kraju. Jak sam też przyznał w jednym z wywiadów: – Jamajka to fantastyczne miejsce, gdzie cały czas jest lato, a ludzie są szczęśliwi, ale obecnie jestem skupiony jedynie na piłce klubowej. Jest to przykra wiadomość dla kibiców „Reggea Boyz”, ponieważ w historii drużyny narodowej nie było tak zdolnego zawodnika jak Bailey. Chłopak zagrał tylko raz w barwach swego rodzimego kraju, w kadrze młodzieżowej. Wówczas strzelił jedną bramkę z rzutu wolnego. Taki obrót spraw pewnie będą zamierzały wykorzystać europejskie reprezentacje. Pozyskanie tak nieszablonowego piłkarza jest łakomym kąskiem dla wielu, lecz ostateczny wybór należeć będzie tylko i wyłącznie do 21-latka.

Kuszony przez gigantów

Nie jest tajemnicą ani odkryciem, że losy Baileya z pewnością nie zakończą się na grze dla klubu z Leverkusen. Kwestia czasu, jak tylko europejskie drużyny zaczną się bić o skrzydłowego napastnika. Już pierwsze próby zainteresowania młodym graczem wyraziły Chelsea Londyn i Liverpool. Sam Leon przyznał również, że marzy o grze w Premier League. Jednak na razie reprezentuje barwy Bayeru i wyłącznie tylko na tym pragnie się skupić. Po sezonie albo dwóch nieuniknione nadejdzie, Bailey opuści szeregi „Aptekarzy”, a klub zyska na tym transferze o wiele więcej.

Europa szlifuje kolejny diament

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Bailey już teraz jest gwiazdą Bundesligi. A ma dopiero 21 lat. Od początku przejawiał smykałkę do futbolu i z biegiem czasu swój kunszt piłkarski dopracowywał. Przekonywał do siebie każdego, kto miał z nim kontakt: trenerzy, koledzy czy sam dyrektor sportowy Bayeru Rudi Voller. „Aptekarze” mogą być dumni, że w składzie mają tak niekonwencjonalnego napastnika. Za niedługo wielkie kluby wyłożą za niego pieniądze zmuszające obydwie strony do przeprowadzenia transferu. Jamajczyk bez żadnych kompleksów będzie wzmocnieniem dla największych drużyn w Europie. Czasy Cristiano Ronaldo i Leo Messiego za parę lat miną, pozostaną jedynie młodzi i przede wszystkim głodni gry piłkarze. To tylko świadczy o tym, jak cennym diamentem może stać się Leon Bailey. Diamentem, który nieprzerwanie jest szlifowany.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze