O nich będzie głośno: Ilaix Moriba – śladami Ansu Fatiego


Przyglądamy się sylwetce 17-letniego pomocnika, który lada moment może zadziwić cały świat

20 maja 2020 O nich będzie głośno: Ilaix Moriba – śladami Ansu Fatiego
barcablaugranes.com

Nowy Yaya Toure, a może Paul Pogba? Ekspertom oraz sympatykom wychowanka Barcelony bliżej jest do drugiego stwierdzenia. Piłkarz gwinejskiego pochodzenia w niesamowitym tempie pokonuje kolejne piłkarskie szczeble w Katalonii. To pozwala myśleć, że Ilaix Moriba lada moment stanie do walki o miejsce w pierwszym zespole FC Barcelona. Wszystko, aby dołączyć do swojego przyjaciela – Ansu Fatiego, który zaliczając wejście smoka w Barcelonie, znalazł się na ustach całego świata.


Udostępnij na Udostępnij na

Urodzony w styczniu 2003 roku w Gwinei. Wychowany w Hiszpanii, do której wraz z rodziną przeniósł się, mając zaledwie kilka lat. Niesamowite warunki fizyczne w połączeniu z wyśmienitą techniką, jak na wychowanka La Masii przystało. Choć wszystko zaczęło się po drugiej stronie barykady, czyli w Espanyolu. To tam Moriba stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Jak się okazało, sprawianie ogromnych kłopotów w derbowych potyczkach pozwoliło zawodnikowi już w 2010 roku przejść do „Barcy”. O tym, dlaczego klub musiał pozyskać Moribę, powiedział dla Bleacher Report Oscar Hernandez, trener młodzieżowych drużyn Barcelony w latach 2007–2017:

Za każdym razem, kiedy grał w drużynach Espanyolu przeciwko Barcelonie, ta bardzo cierpiała, ponieważ był bardzo dobry. Był lepiej rozwinięty fizycznie od rówieśników, miał wrodzony talent. Był bardzo destrukcyjnym piłkarzem. Sprawiał rywalom olbrzymie problemy. To było oczywiste, że FC Barcelona podpisze z nim kontrakt.

Moriba różnił się od swoich kolegów z drużyny. W swojej grze bazował na fizyczności, indywidualnych starciach w walce o piłkę. Nie był idealnym wzorcem pomocnika „Blaugrany”, choć i takich klub posiadał w swojej przeszłości. Yaya Toure, Seydou Keita, Paulinho czy obecnie Arturo Vidal. Historia pokazuje, że Barcelona potrzebowała mieć w swoich szeregach takiego typu gracza odbiegającego stylem od reszty pomocników w klubie. Mimo porównań Moriby do Paula Pogby to Sergio Busquets i Andres Iniesta są wzorami Gwinejczyka, od których uczy się wszystkiego. To również oni sprawili, że 17-latek zdecydował się na grę w środku pola.

Potwór z Konakry

Do bycia najmłodszym na placu gry jest przyzwyczajony. Nas za to przyzwyczaja do swojej widowiskowej gry, pełnej boiskowej arogancji, w której nie ma miejsca na kalkulacje. Światu przedstawił się na dobre w sierpniu 2018 roku, kiedy jako 15-letni zawodnik Juvenilu B (do 19 lat) w niemal pojedynkę rozprawił się z Realem Madryt. W tamtym spotkaniu Moriba zdobył hat-tricka. Ozdobą tego meczu była jego bramka z połowy boiska, którą możecie obejrzeć poniżej.

Wówczas sezon 2018/2019 Ilaix Moriba rozpoczął w drużynie Juvenilu B, aby w połowie rozgrywek przenieść się półkę wyżej, czyli do Juvenilu A. Dynamiczny rozwój w przypadku tego zawodnika nie może dziwić. Trenerzy wszystkich młodzieżowych zespołów FC Barcelona na każdym kroku wyróżniali talent tego zawodnika, nieubłaganie wróżąc mu wielką karierę. Mocno cenił go jego ówczesny trener w drużynie Juvenilu A, Denis Silva Puig, który wyróżniał u niego elastyczność gry i ponadprzeciętne ruchy. To wyróżniało Moribę wśród starszych kolegów w ekipie. Będąc zazwyczaj najmłodszym na boisku, nadrabiał warunkami fizycznymi, ale również swoją boiskową inteligencją.

Denis Silva Puig w wypowiedziach dla Bleacher Report uznał Moribę za zawodnika idealnie pasującego do angielskiego stylu. I tym bardziej dobrze jest, że taki gracz znajduje się w szeregach FC Barcelona. Akademia klubu nie może składać się z samych piłkarzy pasujących charakterystyką do Xaviego i Iniesty. Potrzebna jest różnorodność, która zapewnia drużynie elastyczność i więcej schematów. Klub dalej liczy na ich sukcesorów, którymi mają być chociażby Carles Aleñá czy Riqui Puig. Ale aby wszystko miało zagrać, do takich zawodników potrzebny jest ktoś taki jak Ilaix Moriba.

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Wszechstronni pomocnicy cenieni byli zawsze. Obecnie zdawać się może, że są jeszcze bardziej unikatowi z racji nieprzerwanego rozwoju futbolu. Nic więc dziwnego, że w momencie ukończenia 16. lat przez Ilaixa Moribę po gracza zgłosiły się same największe marki w Europie. Już w tak młodym wieku Gwinejczyk musiał wybierać między domem a milionami oferowanymi przez drużyny z innych krajów. Szkoła, a nawet codzienne treningi zeszły na drugi plan. W głowie pojawił się dylemat, który był tylko napędzany przez otoczenie Moriby. Współcześnie normą jest kuszenie bardzo młodych piłkarzy wielkimi sumami, które na dobrą sprawę w takim wieku nie będą decydować o końcowym sukcesie.

Ilaix Moriba miał za sobą bardzo stresujący moment w karierze, która tak naprawdę dalej nie wykraczała poza drużyny młodzieżowe. Ten trudny okres zakończył się w kwietniu, kiedy to FC Barcelona poinformowała o porozumieniu w sprawie nowego kontraktu z zawodnikiem. Choć chwilę wcześniej w Hiszpanii głośno było o zainteresowaniu Moribą ze strony Chelsea, Juventusu czy Manchesteru City. Koniec końców przyszedł czas ostatecznych negocjacji z klubem, w których z otoczenia piłkarza wzięło udział aż siedem osób. Ojciec, menedżer Jonathan Barnett, przedstawiciele sportowi oraz reklamowi. Coś, na co zawodnik nie do końca ma wpływ. Do utalentowanego gracza nietrudno docierają osoby chcące uczestniczyć w przyszłym sukcesie gwiazdora.

Umowa podpisana w ubiegłym roku obowiązywać ma do 2022 roku, a w niej zawarta jest klauzula odejścia w wysokości aż 100 milionów euro. Od tego momentu zarobki 16-latka wynosić miały około pół miliona euro rocznie. Ogromne pieniądze, w tym 2,5 miliona euro dla agenta, i trzy tygodnie starań o ostateczny sukces przyniosło pozytywne rezultaty. Przyznać trzeba, że FC Barcelona zrobiła dużo, aby powstrzymać Ilaixa Moribę od kuszących go ofert zza granicy. Klub poniekąd uczy się na błędach z przeszłości, kiedy to pozwalano na utratę takich obiecujących juniorów jak Cesc Fabregas, Eric Garcia czy chociażby Takefusa Kubo.

Ostatni, najtrudniejszy krok

Mówi się, że w ramach umowy klub miał zapewnić piłkarzowi już w przyszłym sezonie awans do Barcelony B. Obecna kampania pokazuje, że działacze poniekąd wywiązali się ze swoich obietnic. 16-latek swój debiut w rezerwach „Barcy” zaliczył już 8 września 2019 roku. Pomimo przegranego wyjazdowego spotkania z Ejeą 0:1 Gwinejczyk nie krył swojej radości z historycznej chwili w pomeczowym wywiadzie dla „Mundo Deportivo”: – Jestem bardzo szczęśliwy z szansy, jaką dał mi Garcia Pimienta (trener „Barcy” B). Nie śpieszę się jednak i wiem, że muszę się jeszcze dużo nauczyć z Victorem Valdesem (ówczesnym trenerem Juvenilu A). Muszę wykorzystywać swoje minuty, gdziekolwiek będę je dostawał.

Niecały miesiąc później legenda barcelońskiej bramki pożegnała się z powierzoną mu funkcją przed startem sezonu. Juvenil A od 7 października objął Franc Artiga, który od samego początku obdarzył Ilaixa ogromnym zaufaniem. Ruch ten nie zmienił również w żaden sposób planów klubu co do Moriby, który coraz częściej miał być ogrywany na zapleczu pierwszej drużyny. Kolejna szansa przypadła na listopad 2019 roku. Do przerwania rozgrywek Segunda Division B (trzeci poziom rozgrywkowy w Hiszpanii) Ilaix Moriba zagrał w dziewięciu spotkaniach, choć większość z nich zaczynał na ławce rezerwowych. Sytuacja powoli zmieniała się na początku obecnego roku, kiedy Gwinejczyk otrzymywał szanse na grę od pierwszej minuty. Wpływ na tę decyzję mogła mieć pewna spirala, która rozpoczęła się od zwolnienia Ernesto Valverde.

Wówczas trenerem FC Barcelona został Quique Setien, który od samego początku zapowiadał odważniejsze stawianie na juniorów. Na tapecie znalazł się Riqui Puig, który chociażby w debiucie nowego szkoleniowca odegrał swoją rolę, biorąc udział w akcji bramkowej decydującej o trzech punktach dla Barcelony. W przypadku dłuższej obecności Puiga w pierwszym zespole jego zastępcą w drużynie Pimienty miał być Moriba. Ostatnie spotkanie pomocnika przypadło na 8 marca 2020 roku, w którym Ilaix popisał się premierowym trafieniem, zapewniając drużynie cenne zwycięstwo.

Przyszłość pod znakiem zapytania

Pozostaje zadać sobie pytanie, jaki los czeka młodego Gwinejczyka? Trudno na ten moment określić, jakie plany na zawodnika mają włodarze klubu. Pewnikiem zdaje się być od przyszłego sezonu jego miejsce w Barcelonie B. Zwłaszcza kiedy do pierwszej drużyny ma awansować kilku wyróżniających się zawodników jej zaplecza. Innym rozwiązaniem okazać się może wypożyczenie, jednak to, biorąc pod uwagę filozofię klubu, można z góry wykluczyć.

Klub na takowe od dłuższego czasu nie posyła Puiga, a takiej szansy doczekał się dopiero w wieku 22 lat Carles Alena. Raczej mało kto w Katalonii wyobraża sobie, że klub zrobi to z 17-letnim Moribą. Choć w przypadku tego zawodnika niczego nie można wykluczać. Od najmłodszych lat Moriba przyzwyczajony jest do gry ze starszymi. Dziwić nie może prawdopodobnie szybki przeskok do piłki seniorskiej, który nie tak dawno temu zaliczył jego przyjaciel – Ansu Fati.

– Jest dla mnie jak starszy brat w piłce nożnej. Daje mi rady, które biorę pod uwagę. Zawsze z nim rozmawiam. Mówi mi, żebym był spokojny i że mój czas nadejdzie. Odpowiadam mu, że chcę z nim grać, tak jak w Młodzieżowej Lidze Mistrzów w ubiegłym sezonie, ponieważ bardzo dobrze się rozumiemy. Mam nadzieję, że szybko będę mógł z nim grać i trenować, tak jak to było wcześniej – w takich słowach Moriba opowiedział w „Mundo Deportivo” o swojej relacji z Ansu Fatim.

Głównym celem Ilaixa Moriby jest dołączenie do pierwszego składu FC Barcelona. Przerwana obecnie więź, jaka łączy obydwu zawodników, może być dodatkowym bodźcem dla Gwinejczyka. Chęć przeżywania wspólnych sukcesów na Camp Nou wraz z Fatim powinna podwójnie motywować wszechstronnego pomocnika. Do takich bez wątpienia zalicza się Moriba, który swoimi atrybutami mógłby w niedalekiej przyszłości uzupełnić kadrę pomocników „Blaugrany”.

Przełamać niemoc La Masii

Nie pójść śladami Puiga czy Alenii. To w tym momencie może mieć w głowie Ilaix Moriba chcący za wszelką cenę dotrzeć do pierwszego zespołu. Wyżej wspomniana dwójka piłkarzy miała za sobą długi i trudny czas, aby wspiąć się na sam szczyt góry lodowej. A tak naprawdę ta sztuka udała się Puigowi połowicznie, ponieważ pomimo kilku występów u boku największych zawodnik nadal nie został na stałe przeniesiony do drużyny Setiena. Nie inaczej może się stać z Moribą, dla którego droga do celu może okazać się równie wyboista.

Co musiałoby się stać, aby wychowanek Barcelony zdążył zagrać u boku takich gwiazd jak Leo Messi czy Luis Suarez? Moriba grać może na każdej pozycji w środku pola. Według między innymi wcześniej wspomnianego trenera Oscara Hernandeza Moriba ma coś, co odróżniało go od innych juniorów grających na pozycji numer „6”. Oprócz świetnych podań, wizji gry oraz kontroli nad piłką Gwinejczyk może wiele zaoferować pod bramką rywali. Jest zawodnikiem „box-to-box”, mogącym bezpardonowo ruszyć z piłką z własnej połowy w kierunku bramki rywali. Do tego cechuje go kreatywność, a dzięki warunkom fizycznym przydaje się również w walce o górne piłki. Mówiąc krotko – jest kompletny.

(Nie)okrągły stół

W związku z możliwym czyszczeniem w kadrze Barcelony (zwłaszcza jeśli chodzi o środek pola) Moriba rośnie na jednego z głównych kandydatów do otrzymania szansy w pierwszej drużynie, przynajmniej biorąc pod uwagę zaplecze zespołu, a nie możliwy transfer kolejnego pomocnika. Oczywiście trudno jest sobie wyobrazić sytuację, kiedy następuje to już w przyszłym sezonie. Ale biorąc pod uwagę możliwe odejścia m.in. Rakiticia, Vidala czy nawet Arthura, nie można wykluczyć nawet takiego rozwiązania.

W kolejce przed nim na pewno znajduje się Riqui Puig, jednak jest to piłkarz o zupełnie innej charakterystyce. Zawodnika o walorach, jakie posiada Ilaix Moriba, w Barcelonie po prostu nie ma. Wydaje się, że takim jest Vidal, lecz jego nie należy uznawać za piłkarza przyszłościowego w „Dumie Katalonii”, biorąc pod uwagę jego niepewną sytuację czy też wiek Chilijczyka. Na myśl przychodzi Frenkie de Jong, który pochwalić się może podobnymi atrybutami co 17-letni Gwinejczyk.

W FC Barcelona nie od dzisiaj toczą się spory o braku jakości w środku pola. Zapewnić ją mają młode gwiazdy, z Arthurem i Holendrem na czele. Aby to się stało, ze sceny muszą zejść Sergio Busquets oraz Rakitić. Obydwaj zawodnicy nie przyzwyczajają fanów Barcelony do wysokiej dyspozycji, która od dawna pozostawia wiele do życzenia. Klub potrzebuje coraz to odważniejszych ruchów, zwłaszcza w sprawach kadrowych. Wszyscy z nadzieją patrzą na obecnego trenera mistrza Hiszpanii. To on ma na nowo ukazać światu talenty z La Masii, choć początek jego pracy wcale na to nie wskazuje. Obecny kryzys może tylko przyspieszyć ten proces, dzięki któremu dane nam będzie – szybciej niż się może wydawać – zobaczyć w akcji Ilaixa Moribę. Piłkarza, o którym na pewno będzie głośno.

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze