Ruch Chorzów pokonał przed własną publicznością Cracovię Kraków 2:0. Powrót na Górny Śląsk zaliczył Krzysztof Nykiel, który po końcowym gwizdku sędziego nie miał powodów do satysfakcji.
Wróciłeś do Chorzowa, ale wynik osiągnięty przez Twoją drużynę z pewnością nie jest zadowalający.
Fajnie było wrócić na Cichą. Spędziłem w Chorzowie fajny okres podczas mojej przygody z piłką. Jednak dzisiaj ten powrót jest nieudany, bo gram w barwach Cracovii. Punkty są nam potrzebne jak rybie woda. O ile w pierwszej połowie to jako tako wyglądało, to w drugiej już nie istnieliśmy.
Słabo zagraliście w obronie. Szczególnie ta lewa strona była kiepska.
Nie mnie to oceniać, gdzie graliśmy dobrze, a gdzie źle. Aczkolwiek Marek Zieńczuk dzisiaj wiele razy zagrażał nam ze skrzydła.
Jeżeli chodzi o Wasz zespół, jakie są nadzieje na te ostatnie spotkania rundy? Trudno będzie Wam o punkty z taką grą, jaką prezentowaliście dzisiaj.
Po Wiśle był huraoptymizm, jednak ja przestrzegałem, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Ale tak, jak mówiłem, w pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje, a w drugiej połowie nie było nas. Teraz przyjeżdża do nas PGE GKS Bełchatów i musimy to spotkanie wygrać. Później mamy trudne wyjazdy w Kielcach i w Warszawie. Czas pokaże, co będzie.
Nie żal teraz, że odszedłeś z Ruchu?
Nie. Życie idzie dalej, może na początku były przemyślenia, bo sentyment do klubu pozostał, ale dziś jestem w Krakowie i niczego nie żałuję.
Czego życzysz piłkarzom Ruchu?
Zdrowia, powodzenia i jak najwyższej lokaty w tabeli.
Notował Łukasz Pawlik