Torino bezbramkowo zremisowało na Stadio Olimpico z US Palermo. Mecz rozgrywany był w kiepskim tempie, a całe spotkanie w barwach gospodarzy rozegrał Kamil Glik, który zaliczył dobre zawody.
Mecz o 12:30 w Serie A to zawsze wyzwanie dla grających w nim drużyn. Dziś na Stadio Olimpico Torino podejmowało Palermo. Sycylijczycy już od kilku kolejek grają z nożem na gardle, więc nie inaczej było dzisiaj. Piłkarze z Turynu stawiani byli przed tym spotkaniem w roli faworytów.
Kilka chwil po gwizdku arbitra można uznać za najbardziej emocjonujące w pierwszych trzech kwadransach. Wówczas to drużyny oddały po jednym groźnym strzale i do końca pierwszej połowy już tylko biegały. Palermo jak grało piach w poprzednich meczach, tak również dzisiaj grało podobnie. Jedynym, któremu tak naprawdę się chciało, był Josip Ilicić, który czasami wspomagany był przez Jasmina Kurticia. Ta dwójka wystarczyła, by mieć przewagę nad gospodarzami.
W pierwszej połowie dobre zawody rozegrał reprezentant Polski, Kamil Glik. Miał może dwa nerwowe zagrania, jednak w pozostałych sytuacjach zachowywał się jak na ostoję defensywy „Toro” przystało. Kibice zgromadzeni na Stadio Olimpico zapewne liczyli na więcej ze strony swojej drużyny, jednak na emocje musieli poczekać co najmniej do drugiej połowy, a i wówczas nie było pewne, czy one w ogóle dziś będą.
Jeśli ktokolwiek liczył na emocje w drugiej części gry, mógł być niezadowolony. Zawodnicy rozgrywali piłkę głównie na własnych połowach, co nie podobało się kibicom, którzy ostentacyjnie gwizdali niejednokrotnie nawet i na swoich piłkarzy. Nieco ożywienia w grę Sycylijczyków wniósł Fabrizio Miccoli, który pojawił się na boisku na 20 minut przed zakończeniem meczu. W drużynie miejscowych zmiany w większości nic nie wniosły.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0, co chluby gospodarzom nie przynosi, ponieważ w tym sezonie Palermo bije każdy. Torino zdobyło punkt, co w kontekście miejsca w tabeli niewiele zmienia, ponieważ piłkarze ze stolicy Piemontu nadal znajdują się w środkowej strefie tabeli. Palermo nadal na dnie, co oznacza, że z kolejki na kolejkę coraz trudniej będzie się mu stamtąd wydostać.