Nowak show


5 października 2013 Nowak show

Dwa gole Dawida Nowaka starczyły, by Cracovia pokonała na wyjeździe Jagiellonię Białystok. Goście byli stroną zdecydowanie lepszą i w pełni zasłużyli na trzy punkty.


Udostępnij na Udostępnij na

Dawid Nowak zdobył trzecią i czwartą bramkę w tym sezonie
Dawid Nowak zdobył trzecią i czwartą bramkę w tym sezonie (fot. Anna Kaszuba / iGol.pl)

Początek meczu to akcje gospodarzy, wśród których prym wiódł Quintana. Hiszpan miał ogromne parcie na grę do tego stopnia, że indywidualny pressing zakładał już na polu karnym Cracovii. Akcje podopiecznych Piotra Stokowca nie stanowiły jednak zagrożenia dla bramki Pilarza. Pierwszy strzał oddali piłkarze gości – kombinację Budzińskiego ze Stebleckim niecelnym strzałem wykończył Ntibazonkiza. W 15. minucie wynik spotkania otworzył Dawid Nowak. Napastnik Cracovii świetnie wyszedł przed obrońców do prostopadłego zagrania Budzińskiego. Strzał byłego gracza GKS-u Bełchatów trafił do Słowika, ale odbił się jeszcze od kolana Nowaka i wleciał do bramki.

Alexis Norambuena zdobył honorową bramkę dla Jagiellonii
Alexis Norambuena zdobył honorową bramkę dla Jagiellonii (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Strata bramki nie pociągnęła gospodarzy do ambitniejszych działań, za to Cracovia cały czas grała konsekwentnie w swoim stylu, wymieniając masę podań. W 21. minucie mógł być remis. Quintana świetnie dośrodkował na piąty metr, jednak strzał głową wychodzącego na czystą pozycję Jonatana Strausa minął bramkę „Pasów”. Chwilę później z dystansu próbował Balaj, ale tym razem Pilarz był na posterunku.  W 30. minucie sytuacja się powtórzyła – mocny, groźny strzał Albańczyka został obroniony przez golkipera Cracovii. Gospodarze popisali się w tej akcji ładną wymianą piłki. Drużyna z Krakowa ograniczyła się do kontr. „Jaga” atakowała, ale uderzenia jej napastników nie były w stanie wyrządzić gościom krzywdy. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy Nowak odegrał w polu karnym do Marciniaka, ale jego strzał przeleciał wzdłuż bramki i nie trafił do siatki. Piłkarze z Białegostoku największe zagrożenie sprawiali po stałych fragmentach gry, ale „Pasy” broniły się bardzo umiejętnie. Na sam koniec pierwszej połowy sytuacji sam na sam ze Słowikiem nie wykorzystał Rok Straus, i na przerwę Cracovia schodziła z jednobramkowym prowadzeniem.

Marcin Budziński imponuje formą w zespole beniaminka
Marcin Budziński imponuje formą w zespole beniaminka (fot. Rafał Rusek /iGol.pl)

Druga połowa zaczęła się od chaotycznych ataków obu stron. Akcję Jagiellonii zmarnował Balaj, który do oddania strzału zbierał się w takim tempie, że piłkę zdążyłby mu odebrać nieśpieszący się żółw. W 51. minucie Budziński przepięknie zagrał piłkę podcinką nad obrońcami gospodarzy, ale Steblecki mając przed sobą tylko bramkarza, trafił z ostrego kąta w słupek. Chwilę później skrzydłowy „Pasów” próbował się zrehabilitować, ale jego świetny rajd zakończył się strzałem prosto do Słowika. Na tym etapie spotkania przewagę miała Cracovia, jednak jej akcje zazwyczaj kończyły się niecelnymi podaniami ze skrzydeł czy to Budzińskiego, czy Ntibazonkizy. Inna sprawa, że podań w akcjach podopiecznych Wojciecha Stawowego było mnóstwo, piłkarze z Krakowa przedstawiali własną wariację na temat tiki-taki. W 65. minucie o ogromnym pechu mogli mówić piłkarze „Jagi”. Po szybkiej kontrze Piątkowski oddał piłkę do Gajosa, a ten sprzed pola karnego huknął jak z armaty prosto w poprzeczkę. Gajos próbował poprawić, ale jego dobitkę zablokował Szeliga. Piłka zmierzała już do pustej bramki! Gospodarze rzucili się do huraganowych ataków, jednak na posterunku cały czas był Pilarz, który świetnie asekurował swoich obrońców, wychodząc do piłki, gdy tylko była taka potrzeba.

W 73. minucie Cracovia mogła powiększyć prowadzenie. W pole karne w pełnym biegu wparował Steblecki, wycofał piłkę na piąty metr do Nowaka, ale napastnik „Pasów” trafił prosto do Słowika. Chwilę później Nowak się zrehabilitował. Marciniak klepką ze Stebleckim zgubił obronę gospodarzy, będąc sam na lewym skrzydle, zagrał wzdłuż bramki, a byłemu reprezentantowi Polski nie pozostało nic innego, jak zdobyć swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Piotr Stokowiec próbował reagować, chwilę po stracie bramki za Barana wprowadził Dzalamidze. Niewiele to jednak dało, bo goście naprawdę mądrze utrzymywali się przy piłce, a w akcjach Jagiellonii było widać brak wiary. Z kolei „Pasy” grały na luzie, bawiąc się obrońcami gości i marnując przez nonszalancję swoje kontry.  W 86. minucie dobre wystawienie piłki na szesnasty metr przez Quintanę zmarnował fatalnym strzałem Tosik. W 90. minucie po zamieszaniu w polu karnym piłka wylądowała tuż przed „szesnastką” gości i Alexis Norambuena strzelił z całej siły prosto do bramki Pilarza. Doliczony czas gry to desperackie ataki Jagiellonii, jednak gospodarze narazili się na diabelnie groźną kontrę. Strzelał Steblecki, potem Ntibazonkiza, a na sam koniec w słupek trafił Budziński. Chwilę później Paweł Raczkowski zakończył mecz i trzy punkty pojechały do Krakowa!

Komentarze
~kozakando (gość) - 11 lat temu

To co robił Tosik pod koniec meczu to dno .....

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze