Ostatnio media obiegła informacja, że gracz Tottenhamu Hotspur, Ryan Mason, został powołany na marcowe zgrupowanie reprezentacji Anglii w miejsce kontuzjowanego Adama Lallany. Mason? Jaki Mason? Kto to jest? – zastanawiacie się. W iGol.pl postaramy się przybliżyć Wam sylwetkę tego mało znanego 23-latka, który rozgrywa dopiero pierwszy sezon w podstawowym składzie „Spursów”, będąc ich piłkarzem od... 16 lat!
Ryan Mason jest wychowankiem Tottenham Hotspur Academy, a swój pierwszy profesjonalny kontrakt z klubem z Londynu Anglik podpisał w 2007 roku. Swój debiut zaliczył kilka miesięcy później, kiedy to Harry Redknapp wpuścił go z ławki w doliczonym czasie gry meczu fazy grupowej Pucharu UEFA, w którym Anglicy wygrali 1:0 z NEC Nijmegen. Większość sezonu 2008–2009 Mason spędził jednak w odpowiedniku polskiej Centralnej Ligi Juniorów, czyli Premier Academy League, gdzie wraz z młodymi „Kogutami” zajął drugie miejsce. Sam zdobył aż 29 goli w 31 meczach. Niegdyś Darren Bent zapytany o to, kto jest najbardziej perspektywicznym piłkarzem Tottenhamu, bez wahania wskazał na 18-latka. Nie mylił się.
Całe życie na walizkach
Rok po złożeniu swojego debiutanckiego podpisu w profesjonalnej piłce, Mason postanowił zmienić barwy i został wypożyczony do występującego w League One Yeovil Town. Wydawało się, że jest to idealny kierunek dla stawiającego pierwsze kroki w dorosłym futbolu piłkarza. – Byłem graczem luksusowym – mówi Mason. – W Tottenhamie długo byłem rozpieszczany, poszedłem do League One i musiałem się zaadaptować, poznać brzydszą stronę futbolu. Dorosłem jako piłkarz. Wraz ze swoimi kolegami z drużyny do lat 18, Stevenem Caulkerem i Jonem Obiką, spędził w południowo-zachodnim mieście cały sezon, gdzie łącznie rozegrał 28 spotkań i zdobył sześć goli. Jeden z nich był nawet nominowany do „Goals of the week” angielskiej stacji BBC. Po zakończeniu rundy wiosennej Mason wrócił do swojego pierwotnego zespołu, który postanowił wypożyczyć go na kolejne pół roku. Tym razem młody pomocnik wyjechał do Doncaster. Posunięcie to było krokiem do przodu, ponieważ tamtejszy Rovers występował wtedy w Championship. W styczniu jego umowa została wydłużona do końca sezonu, lecz trapiony przez kontuzje dużo nie pograł. Na zakończenie sezonu wrócił do Tottenhamu, gdzie po przedłużeniu umowy… został ponownie wypożyczony do Doncaster! Niestety urazy nadal go nie opuszczały. W sumie przez półtora roku na zapleczu Premiership zagrał tylko w 19 spotkaniach, nie zdobywając przy tym żadnej bramki. Wiosnę 2012 Ryan Mason spędził wraz z Harrym Kanem w Millwall.
Kiedy w kolejnym sezonie ekipę „Lilywhites” objął Andre Villas-Boas, wydawało się, że 21-letni już Anglik w końcu odnajdzie się w swojej pierwotnej drużynie, bowiem Portugalczyk często stawiał na młodych graczy. Nic bardziej mylnego: Villas-Boas wprowadził go tylko na końcowe minuty meczów Ligi Europy z Lazio i Mariborem oraz wystawił go w podstawowym składzie przeciwko Carlisle United w League Cup. Więcej czasu do pokazania swoich umiejętności nie dostał. Postanowił więc znowu zmienić barwy. Tym razem zgłosił się po niego francuski Lorient, który w zimowym okienku transferowym postanowił go ściągnąć do siebie. – Zdecydowanie liczyłem na więcej okazji do gry, niż dostałem bądź też zasłużyłem. Andre Villas-Boas życzył mi szczęścia i kazał mi zdobyć doświadczenie. Trudno jest przebić się w drużynie Tottenhamu ale wierzę, że w przyszłym roku mi się uda – mówił pełen optymizmu Mason. Nie wszystko jednak ułożyło się po jego myśli. W Ligue 1 nawet nie zadebiutował, a w rezerwach „Morszczuków” rozegrał tylko kilka spotkań. – To nie było miłe doświadczenie. Myślałem, że gra we francuskiej lidze będzie lepsza niż kolejny powrót do Championship. Po prostu nie wyszło – tak komentuje swój pobyt we Francji. W kwietniu sfrustrowany Anglik wrócił na White Hart Lane, skąd został znowu odesłany do innego klubu. Tym razem trafił do Swindon Town, w którym w ciągu całego sezonu League One wystąpił 18 raz, strzelając pięć goli.
Cierpliwość popłaca
Wiara w siebie i cierpliwość w końcu zostały wynagrodzone i po siedmiu latach niepowodzeń w angielskiej drużynie Ryan Mason dostał swoją szansę. W ramach przygotowań do obecnego sezonu wyjechał wraz z Tottenhamem na obóz do Stanów Zjednoczonych, gdzie dał obecnemu trenerowi „Kogutów”, Mauricio Pochettino, wystarczająco wiele argumentów, by ten włączył go do składu. – Dobrze spisywałem się w okresie przygotowawczym. Na treningach też byłem jednym z lepszych. Trener powiedział mi, że w tym sezonie będę grał, wspaniale było to usłyszeć – opowiada. Najpierw Argentyńczyk dał mu możliwość pokazania się w League Cup przeciwko Nottingham Forest, gdzie strzelił wyrównującą bramkę, a trzy dni później pojawił się na murawie w zremisowanych derbach Londynu z Arsenalem, debiutując tym samym w Premiership. Od tej pory Mason zaczął systematycznie pokazywać się na boiskach Premier League, i to w podstawowym składzie „Spurs”, sadzając na ławce Dembele i Paulinho. – To coś, na co czekałem. Gdyby ten menadżer był zatrudniony dwa lub trzy lata wcześniej, miałbym już pewnie z 50 albo 60 występów w Premiership. Aczkolwiek teraz jestem w drużynie i nie mogę narzekać – powiedział Anglik. – To wspaniałe uczucie, zawsze wierzyłem, że mogę grać dla tego klubu, jednak trudno o to, gdy nie dostajesz swojej szansy – dodał.
https://www.youtube.com/watch?v=vyNnbpTcIN0
Pierwszą osobą, która poznała się na talencie 6-letniego wtedy Anglika był jego trener z młodzieńczych lat, Micky Hazard. To on polecił tego zawodnika włodarzom klubu z White Hart Lane. – Zawsze wiedziałem, że jeśli ktoś mu zaufa, to będzie z niego piekielnie dobry piłkarz, choć co prawda zaczynałem wątpić czy będzie jeszcze grał w Tottenhamie – mówi 55-latek. – Byli wobec niego bardzo cierpliwi, zazwyczaj gdy w wieku 23 lat nie przebijesz się w pierwszym zespole, to ta sztuka już ci się nie uda. Ryan wykazał się dużą odwagą i determinacją, zasłużył sobie na to, co osiągnął – dodaje. Były pomocnik m.in. Chelsea przyznaje, że oglądał wszystkie dotychczasowe mecze swojego byłego podopiecznego. – Mam nadzieję, że będę mógł go oglądać w barwach tego klubu przez kolejne dziesięć lat. Ten chłopak pomimo swojego sukcesu pozostał miłym i grzecznym młodzieńcem – zakończył menadżer Hadley.
Dobra i regularna gra zaowocowała nowym, pięcioipółletnim kontraktem, a ostatnio także i pierwszym powołaniem do dorosłej kadry (wcześniej rozegrał już kilka spotkań z młodzieżowymi reprezentacjami). Po tym, jak w meczu z Manchesterem United Adam Lallana nabawił się kontuzji, Roy Hodgson sięgnął właśnie po Ryana Masona. Posunięcie co prawda lekko zaskakujące, ale selekcjoner reprezentacji Anglii bez problemu wybroni się ze swojej decyzji: jego kadrowicz w obecnym sezonie zagrał w 25 spotkaniach, zaliczył trzy asysty, zrealizował 1403 podania, z których 83% było dokładnych i oddał 43 strzałów z 66-procentową celnością. Bardzo dobry jest też w odbiorze piłki: w 25 występach wykonał 114 wślizgów, po których 56-krotnie przejął piłkę. Do poprawienia jest natomiast skuteczność: Mason od startu wszystkich rozgrywek strzelił zaledwie dwa gole, więc jeśli marzy o zastąpieniu takich gwiazd jak Gerrard lub Lampard, musi zacząć więcej trafiać do bramki rywali.
Congrats to @Ryan_Mason13 on the call-up you truly deserved it 👊💪👌 #HardWorkAlwaysPaysOff
— Nabil Bentaleb (@nabilbentaleb42) March 24, 2015
W kadrze Anglii na zeszłoroczny mundial nie znalazł się żaden zawodnik Tottenhamu, na marcowe zgrupowanie przyjedzie ich aż pięciu. – Fakt, że znajduje się tu aż pięciu z nas, świadczy, że praca wykonywana w klubie zaczyna się spłacać – uważa 23-latek. Czy w eliminacyjnym meczu z Litwą (27 marca) i towarzyskim z Włochami (31 marca) Ryan Mason odegra znaczącą rolę? Technicznie z pewnością sobie poradzi, a jego determinacja i wola walki niewątpliwie przydadzą się w reprezentacji.
Photo Credits – Mike Hiatt