Nowa runda, ta sama Warta Poznań. Co się dzieje z „Zielonymi”?


Jeszcze rok temu Warta Poznań grała w PKO Ekstraklasie, obecnie drużyna Piotra Klepczarka ociera się o strefę spadkową w pierwszej lidze

6 marca 2025 Nowa runda, ta sama Warta Poznań. Co się dzieje z „Zielonymi”?
Lukasz Sobala / PressFocus

Jedna drużyna ze stolicy Wielkopolski zajmuje od kilku miesięcy fotel lidera PKO Ekstraklasy. Natomiast w drugiej nie jest już tak kolorowo. Od spadku z najwyższej polskiej ligi Warta Poznań nie jest w stanie złapać formy, a runda wiosenna wygląda na razie jeszcze gorzej niż jesienna. Skąd wynika tak ogromny spadek drużyny, która jeszcze dwa lata temu zajęła 8. miejsce w PKO Ekstraklasie? Odpowiedź nie jest zero-jedynkowa, jednak łatwo zauważyć główny czynnik problemów „Zielonych”.


Udostępnij na Udostępnij na

Warta Poznań nie pozbierała się po spadku

Mało kto się spodziewał, że poprzedni sezon skończy się spadkiem Warty Poznań. Dopiero w ostatniej kolejce „Zieloni” zostali wyprzedzeni przez Koronę Kielce, co poskutkowało ich degradacją z PKO Ekstraklasy. Dla każdego klubu spadek oznacza ogrom negatywnych „konsekwencji”, a w szczególności dla tych, które nie słyną z zamożności. Bez wątpienia taką drużyną jest właśnie Warta Poznań. Właśnie dlatego „Zieloni” do teraz muszą się zmagać z wieloma problemami spowodowanych degradacją.

Najbardziej widoczna jest olbrzymia przemiana kadry Warty Poznań. Z poprzedniego sezonu zostało tylko sześciu zawodników „Zielonych”, którzy stanowili część seniorskiej kadry drużyny grającej w Grodzisku Wielkopolskim. Wśród piłkarzy, którzy opuścili Poznań, były tak ważne postacie jak Adam Zrelak, Kajetan Szmyt, Dawid Szymonowicz oraz kilku innych podstawowych graczy Warty Poznań. Jak nietrudno się domyślić, sprowadzeni zawodnicy w letnim okienku transferowym nie zdołali zastąpić swoich poprzedników, ale o tym więcej później.

Ważnym skutkiem spadku dla Warty Poznań jest przyjście nowego trenera. Oczywiście, Dawid Szulczek już miesiąc przed zakończeniem sezonu zapowiedział, że nie przedłuży kontraktu z drużyną z Wielkopolski. Warto jednak wspomnieć o tym, że zastępcą obecnego szkoleniowca Ruchu Chorzów miał zostać Mariusz Misiura, ówczesny trener Zniczu Pruszków. Ostatecznie, 43-latek podjął się pracy w Wiśle Płock. O samym powodzie, przez który szkoleniowiec nie podpisał kontraktu z Wartą Poznań, wypowiedział się sam menadżer. W rozmowie z Transfery.info Mariusz Misiura wspomniał o tym, że jednym z punktów umowy zawartej z „Zielonymi” był wymóg utrzymania się w PKO Ekstraklasie przez drużynę Dawida Szulczka.

Tragiczna forma

Problemy z kadrą oraz z trenerem było widać od początku sezonu. Warta Poznań znalazła szkoleniowca chwilę przed rozpoczęciem rundy jesiennej, jednak Piotr Jarek szybko został zweryfikowany przez pierwszą ligę. 48-latek trenował wcześniej rezerwy Legii Warszawa, tak że z pewnością przeskok poziomu był dla niego odczuwalny. Piotr Jarek pracował w Warcie tylko 60 dni, prowadząc „Zielonych” zaledwie przez sześć spotkań. Zespół ze stolicy Wielkopolski zdobył w tym czasie tylko cztery punkty i po porażce z ŁKS-em Łódź pożegnał się z 48-letnim trenerem.

Nowym szkoleniowcem Warty Poznań został Piotr Klepczarek, który wcześniej przez półtora roku prowadził drugoligowy Świt Szczecin. Na papierze jego doświadczenie wygląda na uboższe od tego, którym może się pochwalić Piotr Jarek, jednak w praktyce „Zieloni” poczynili spory postęp od początku sezonu. Nadal jednak trudno powiedzieć o tym, by Warta Poznań dobrze punktowała, szczególnie w nowej rundzie. Od powrotu na pierwszoligowe boiska zespół Piotra Klepczarka rozegrał trzy mecze, w których zdobył zaledwie jeden punkt. Warto wspomnieć, że Warta zremisowała ze Stalą Stalowa Wola, która zajmuje miejsce w strefie spadkowej. W dodatku większość spotkania grała w dziesiątkę.


Obecnie Warta Poznań zajmuje 13. miejsce w tabeli, a od strefy spadkowej dzieli ich zaledwie jeden punkt. Z innych nieprzyjemnych dla kibiców „Zielonych” wiadomości warto powiedzieć, że zespół ze stolicy Wielkopolski zdobył najmniej bramek ze wszystkich drużyn w pierwszej lidze (ex aequo ze Stalą Stalowa Wola). 15 bramek w 22 spotkaniach to tragiczny wynik jak na drużynę, która jeszcze kilka miesięcy temu grała na najwyższym szczeblu ligowym w Polsce.

Warta Poznań nie ma kim grać

Tak jak już napisałem, sytuacja kadrowa drużyny Piotra Klepczarka jest fatalna. Po odejściu wielu ważnych piłkarzy, zarząd musiał sprowadzić całą rzeszę nowych. Faktycznie, w letnim okienku do Warty Poznań przyszło bardzo dużo zawodników, jednak trudno powiedzieć, by byli to piłkarze na miarę awansu do PKO Ekstraklasy. Wśród nowych piłkarzy reprezentujących zielone barwy znalazło się kilku zawodników z mniejszym lub większym doświadczeniem w najlepszej polskiej lidze.

Musimy być jednak szczerzy. Tacy zawodnicy jak Bartosz Szeliga, Damian Gąska czy Szymon Pawłowski (który odszedł już klubu) mają już swoje lata, a ich „prime” dawno już minął. Znaleźli się także piłkarze znani z występów w pierwszej lidze tacy jak Shun Shibata czy Kacper Michalski, ale ich spotkały inne problemy, o których później. Ciekawym przypadkiem jest przybycie Adriana Gryszkiewicza, o którym było głośno w 2022 roku, gdy zamienił Górnik Zabrze na niemiecki SC Paderborn. Do Poznania został sprowadzony w listopadzie 2024 roku, a ostatni oficjalny mecz rozegrał w lipcu 2022 roku.

Ewidentnie największą „piętą achillesową” Warty Poznań w rundzie jesiennej była ofensywa. Piotr Klepczarek sam na konferencjach podkreślał, iż potrzebuje on wzmocnienia linii ataku w swojej drużynie. Rzeczywiście w zimowym okienku do Grodziska Wielkopolskiego przybyło kilku piłkarzy, głównie ofensywni. Dwóch z nich, Nicolas Rajsel oraz Krzysztof Drzazga, grali poprzednio w innych drużynach z pierwszej ligi, jednak nie byli tam postaciami wiodącymi. Grając w Warcie Poznań również nie grają najlepiej, ale oczywiście to dopiero ich pierwsze spotkania w nowej drużynie. „Zieloni” wypożyczyli też Michała Feliksa, który pełnił w tym sezonie rolę rezerwowego w drugoligowej Wieczystej Kraków.

Jakby tego było mało, drużynę Piotra Klepczarka przez cały sezon gnębią kontuzje. Obecnie niedostępni są Shun Shibata, Michał Kopczyński oraz Wiktor Pleśnierowicz. Trzeba też wspomnieć o problemach zdrowotnych kapitana Warty Poznań, Jakuba Kiełba, który dalej nie jest gotowy do rozegrania całego spotkania.

Brak pieniędzy = brak wyników

Już wiemy, że wiele obecnych problemów Warty Poznań bierze się z ich spadku z poprzedniego sezonu. Jednakże najważniejszym czynnikiem słabej formy „Zielonych” są finanse klubu. Nie od dziś wiadomo, że Warta Poznań nie jest bogatym klubem, a ten stan uległ znacznym pogorszeniu po degradacji z PKO Ekstraklasy. To dlatego właśnie zamiast Adama Zrelaka na szpicy gra obecnie Maciej Firlej lub Michał Feliks. Z tego również powodu Wartę Poznań trenuje mało doświadczony szkoleniowiec, a nie trener znany z umiejętności awansu do PKO Ekstraklasy.

Można się zastanowić, co dalej z Wartą Poznań. Czy drużyna z takimi problemami finansowymi, która jest blisko znalezienia się w strefie spadkowej, ma szansę na powrót do PKO Ekstraklasy w ciągu kilku lat? Odpowiedź na to może pojawić się jutro podczas konferencji przedmeczowej. Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja o potencjalnym przejęciu Warty Poznań przez inwestora w USA. Na temat możliwego przejęcia klubu wypowiedział się dla sportowy-poznań.pl rzecznik prasowy „Zielonych”, Piotr Komorowski:

Potwierdzam, że pojawiło się zainteresowanie ze strony potencjalnego, zagranicznego inwestora i toczą się w tej sprawie zaawansowane rozmowy. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będziemy mogli podać więcej szczegółów – Piotr Komorowski, rzecznik prasowy Warty Poznań.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze