Kończy się pewna era w Niemczech. Robert Lewandowski, znużony przez nieudolne władze Bayernu, zdecydował się nie przedłużać kontraktu z mistrzem Niemiec. Polski napastnik miał dość tego, co zaczęło się dziać w klubie. Kapitan naszej reprezentacji wciąż ma ambitne cele, a w tym momencie w Monachium nie gwarantują mu walki o Ligę Mistrzów. Przykłady Polaka i wcześniejszych późnych negocjacji z Thomasem Müllerem czy Manuelem Neuerem pokazują, że coś w dawniej świetnie działającej niemieckiej maszynie na rynku transferowym zaczęło się wyraźnie psuć.
Od kiedy dyrektorem sportowym został Hasan Salihamidzić, to zaczynają Bayernowi uciekać ważni piłkarze. Dodatkowo przedłużają się negocjacje transferowe, które w przeszłości monachijczycy błyskawicznie dopinali. Jakby było mało problemów z piłkarzami, to „Brazzo” kolejny raz jest w konflikcie z trenerem mistrzów Niemiec. Przez to Monachium opuścił Hansi Flick. Ile wytrzyma Julian Nagelsmann?
Od paru sezonów Bayern Monachium ma problemy z przedłużaniem kontraktów ze swoimi piłkarzami lub błędną oceną ich dalszej przydatności. Brak perspektyw i konkretnego planu na przyszłość sprawia, że też sami zawodnicy zaczynają myśleć o opuszczeniu Bawarii. Dawniej takie przypadki były sporadyczne i tylko wspominało się nieudolność władz w przypadku braku porozumienia z Tonim Kroosem. Niemiec przeszedł do Realu Madryt, z którym święcił wielkie triumfy w Lidze Mistrzów. Monachijczycy nie chcieli dać mu podwyżki.
Problemy we własnym ogródku
Teraz tych problemów jest w Monachium coraz więcej. Nieudolne władze Bayernu zaczynają tracić kolejne ważne ogniwa. Już przed rokiem kibice byli zmartwieni stratą Davida Alaby, który był związany niemal całą karierę z niemieckim klubem. Wybrał on ścieżkę Toniego Kroosa i zameldował się w Madrycie. Na koniec obecnego sezonu tych problemów jest jeszcze więcej. „Bawarczycy” zaczęli za bardzo zwlekać z przedłużaniem kontraktów swoich kluczowych zawodników. Mimo późnych negocjacji w miarę szybko dogadano się z Thomasem Müllerem i Manuelem Neuerem. Ale obaj gracze są dość wiekowi i raczej nie wybierali się nigdzie poza Niemcy.
Gorzej było w przypadku Roberta Lewandowskiego i Serge’a Gnabry’ego. Polak mimo 33 lat na karku jest w życiowej formie. Zdaje sobie sprawę, że będzie w stanie pograć jeszcze na tak wysokim poziomie przez parę lat i chciałby jeszcze osiągnąć piłkarski szczyt. W Monachium pobił wiele rekordów i pewnie miał w głowie możliwość gry do końca kariery w Bayernie lub do czasu spadku formy i potem się jeszcze gdzieś przenieść. Bardziej finansowo niż dla celów sportowych. Ale kapitan reprezentacji Polski miał dość. Wszystko przez poczynania Bayernu, który ociągał się z rozmowami na temat wygasającego kontraktu. Dodatkowo za plecami króla strzelców Bundesligi negocjowano z Erlingiem Haalandem, który miałby być następcą Polaka. Czara goryczy się przelała.
Bild: Do tej pory stanowisko Bayernu było jasne – Lewandowski nie jest na sprzedaż.
Jednakże stanowcze „nie” i odmowa sprzedaży mają się powoli kruszyć. Koledzy z szatni oraz kierownictwo sportowe FCB dostrzegają, jak bardzo Polak był sfrustrowany w ostatnich tygodniach. pic.twitter.com/96fQF12gTw
— Gabriel Stach (@GabrielStachPL) May 12, 2022
Główną winę za to wszystko zaczyna ponosić Hasan Salihamidzić. Od kiedy Bośniak objął stanowisko dyrektora sportowego, to w Monachium zaczęły się pojawiać problemy z transferami. Do tego zaczynają dochodzić trudne i późno zaczynane negocjacje z własnymi zawodnikami. Ale czy to tylko popularny „Brazzo” jest odpowiedzialny za obecny stan Bayernu? Zapytaliśmy o to Justina Krafta: – Jako dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić jest oczywiście przede wszystkim odpowiedzialny za decyzje sportowe. Ale nie tylko on jest odpowiedzialny za ruchy sportowe.
– Na przykład Bośniak musi pracować z określonym budżetem, który w czasach koronawirusa znacznie się zmniejszył. O transferach w Bayernie decyduje nie jedna osoba, ale kilka. Pod tym względem krytyka pod jego adresem jest uzasadniona, ponieważ skład nie spełnia odpowiednich standardów i ważni zawodnicy odchodzą z klubu. Jednocześnie należy skrytykować także Olivera Kahna i Herberta Hainera.
Warto dodać tutaj, że Bayern Monachium nie posiada bogatego właściciela. Klub przez lata na sukcesach budował swoją pozycję oraz powiększał budżet. Kiedy wybuchła na świecie pandemia, to i ucierpiały finanse mistrzów Niemiec. To też może być jeden z powodów, dla których każdy grosz jest dokładnie oglądany przed wydaniem pieniędzy na nowych piłkarzy. Ale trzeba też wziąć pod uwagę cele i ambicje zawodników będących w drużynie. Oblicze problemów finansowych też najlepiej pokazuje, jak w kryzysie funkcjonuje szefostwo. I raczej za dobrze na tym nie wychodzi.
Jakby było mało problemów z Lewandowskim, to podobną ścieżkę do Polaka może obrać Serge Gnabry. Wtedy mistrzowie Niemiec straciliby naraz dwóch najlepszych strzelców w drużynie. Byłaby konieczna rewolucja w Monachium, o ile władze Bayernu podołałyby temu wyzwaniu. Ewentualnie mogą one spróbować przetrzymać rok z Lewandowskim oraz Gnabrym i puścić ich za darmo następnego lata. Ale wcale nie musi być o to łatwo.
Na co patrzy szefostwo Bayernu?
Zanim przejdziemy dalej, to musimy wyjaśnić jedną rzecz. Bayern Monachium od lat jest budowany przez swoich byłych piłkarzy. Władze Bayernu są najczęściej w rękach dawnych zawodników. Mieliśmy długą erę Uliego Hoenessa i Karla-Heinza Rummeniggego, która doprowadziła „Bawarczyków” na szczyt. Ten duet rządził mocną ręką i był w dużej mierze odpowiedzialny za budowę kadry. W przeszłości często zdarzało się, że dyrektorami sportowymi zostawali też gracze wcześniej związani z Monachium. Były tu także wyjątki, jak choćby Matthias Sammer pracujący w czasach Pepa Guardioli. Sam Hoeness zaczynał od tej posady.
Problem zrobił się później, kiedy mocno rządzący duet nie potrzebował silnego dyrektora sportowego. Kilku byłych zawodników odmawiało przyjęcia tej roli i całkowitego podporządkowania się Hoenessowi oraz Rummeniggemu. Wpadli oni na pomysł zatrudnienia Hasana Salihamidzicia, któremu taka rola odpowiadała. W międzyczasie doszło do mocnych przetasowań na samej górze, a całkowitą władzę nad „Bawarczykami” przejęli Oliver Kahn i Herbert Hainer. Ale został przy nich Bośniak.
Czyli tak – z Rüdigerem się spóźnili, ze Schlotterbeckiem też (Nagelsmann nawet do niego dzwonił i przekonywał go do Bayernu, ale Schlotti był już po słowie z BVB). Z Lewym zwlekali, czekając na decyzję Haalanda i nie będzie ani jednego, ani drugiego. Wesoło.
— Tomasz Urban (@tom_ur) May 13, 2022
Władze Bayernu mają problem z „Brazzą”, choć same też nie mogą umywać rąk. Strata kolejnych ważnych piłkarzy, i to za darmo lub półdarmo, też wchodzi na ich konto. Dodatkowo patrząc na pożar we własnym ogródku, zaczynają działać zbyt defensywnie na rynku transferowym. Jeszcze kilka lat temu Bayern Monachium słynął z tego, że w maju już potrafił dopinać transfery ważnych piłkarzy. Teraz te wszystkie negocjacje albo się przeciągają, albo są zbyt późno zaczynane.
– Bayernowi trudniej było przedłużać umowy z własnymi piłkarzami podczas pandemii COVID-19. Ostatecznie aspekty finansowe muszą być odpowiednio dopasowane do obecnych możliwości, a to po prostu wymaga czasu. Niemniej jednak celem musi być szybsze uzyskanie przejrzystości w kwestii transferów i przedłużania umów. W tym sezonie zamieszanie, które wywołała wcześniej pandemia, było dużym problemem – dodaje Kraft.
Na dniach powinno się zatwierdzić pozyskanie dwóch zawodników z Ajaksu: Noussaira Mazraouiego i Ryana Gravenbercha. Ale mimo to władze Bayernu zaliczyły więcej wpadek. Za późno próbowano kontaktować się z Antoniem Rüdigerem, który już był dogadany z Realem. Do Nica Schlotterbecka dzwonił Julian Nagelsmann i namawiał go na transfer, ale później władze mistrza Niemiec się ociągały z rozmowami. Więc obrońca Freiburga wybrał Borussię Dortmund. Kiedy zdecydowano się na poważnie ruszyć po Erlinga Haalanda, to Norweg już zaklepał transfer do Manchesteru City.
Do tego dochodzą jeszcze przełożone negocjacje z własnymi zawodnikami, które teraz przynoszą dodatkowe problemy.
Salihamidzić kontra trenerzy
Bayern Monachium to ambitny klub, patrzący dalej niż rozgrywki w Niemczech. „Bawarczycy” chcą być też najlepsi w Europie i zawsze celują w wygranie Ligi Mistrzów. Aby do tego doprowadzić, trener potrzebuje odpowiedniej jakości zawodników. Kiedy udało się świetnie trafić z wyborem szkoleniowca w postaci Hansi Flicka, to monachijczycy mieli wszystko. Świetnego fachowca i wizję na to, co będzie dalej. Ale nie do końca.
Flick zaczął dostrzegać problemy w składzie i konieczność poszerzenia go o niezbędnych nowych piłkarzy. To miało pomóc Bayernowi powtórzyć triumf w Champions League z 2020 roku. Wtedy mistrzowie Niemiec mieli trochę szczęścia, że Ligę Mistrzów skrócono do krótkiego turnieju (ze względu na pandemię). Utrzymanie odpowiedniej formy w sierpniu nie było problemem i osiągnięto sukces. Jednak w przypadku rozłożenia ważnych meczów na dłuższy okres, mogą pojawić się problemy. Flick to dostrzegał, ale Hasan Salihamidzić nie chciał go słuchać. Efektem tego było odejście trenera na pozycję selekcjonera reprezentacji Niemiec.
Things are getting tense between Julian Nagelsmann & Hasan Salihamidžić, which is currently a source of worries internally at the club. Some of the people in charge feel like they're re-experiencing the beginning of the Flick/Salihamidžić tension from last year [@SPORTBILD] pic.twitter.com/Y5IPtZeFJB
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) May 10, 2022
Teraz podobne problemy zaczyna mieć Julian Nagelsmann. Młody trener znany jest z dobrego przygotowania taktycznego, zmiany stylu gry, a często do tego są mu potrzebni zawodnicy o konkretnym profilu. Pozycję transferową szkoleniowca nieco osłabił transfer Marcela Sabitzera, który został sprowadzony na życzenie 34-latka. Ale to i tak nie polepsza sytuacji „Brazzy”. Niemiec i Bośniak patrzą inaczej na sprawy sportowe, co może zwiastować kolejnym konfliktem. Czy już mamy jego mocniejsze zalążki?
– Według moich informacji konflikt między Nagelsmannem a Salihamidziciem jest inny niż ten z Hansim Flickiem. Wcześniej zadecydowały o tym problemy osobiste z trenerem. Relacja osobista między Nagelsmannem a Salihamidziciem jest normalna. Istnieją jednak różnice na płaszczyźnie sportowej, w której należy znaleźć kompromisy. W przeciwnym razie szybko może się z tego wyłonić coś więcej – odpowiada Kraft.
Za Bośniaka w ostatnich latach do Monachium trafili Marc Roca, Bouna Sarr czy Omar Richards. Piłkarze, którzy chyba do końca nie zostali dobrze wyskautowani i nie pasują do Bayernu. Trzeba też przypomnieć przeszłość i długo przeciągające się negocjacje z Manchesterem City w sprawie kupna Leroya Sane. Wszystko opóźniało się przez niewyparzony język Salihamidzicia, który za szybko informował media. Wtedy też na szybko sprowadzano Ivana Perisicia na zasadzie wypożyczenia z Interu Mediolan.
***
Nieudolność Salihamidzicia jest widoczna mocno, a to tylko dodatkowo denerwuje trenerów Bayernu. Po części jest ona spowodowana ograniczeniami finansowymi nakładanymi przez władze Bayernu. Ale jeżeli chce się spełniać zakładane cele, to trzeba też działać na rynku transferowym. Nagelsmann widzi konieczność poszerzenia składu o odpowiedniej jakości piłkarzy. Są mu też potrzebni typowi zadaniowcy. Ale teraz oprócz poszerzenia składu w Monachium będą musieli szukać załatania dziury po Lewandowskim. Niewykluczone, że po Gnabrym także.
Czy do otrząśnięcia się z obecnego stanu Bayern musiałby otrzymać mocny cios? Taki w postaci utraty mistrzostwa Niemiec i osłabienia jeszcze mocniej swojej pozycji? – Myślę, że obecna sytuacja nie wymaga mocnego ciosu. Ale potrzeba jasnej strategii, której wszyscy się podporządkują – dopowiada Kraft. Nawet w tej sytuacji, kiedy mistrz Niemiec stoi przed koniecznością większej zmiany kadrowej, fani „Bawarczyków” powinni być spokojni. Silny zespół istniał przed erą Lewandowskiego i spółki, będzie też tak po niej.
Sport1: Po dwunastu latach w Niemczech, Robert Lewandowski chce podjąć się nowego wyzwania w karierze. Ta decyzja dojrzewała w nim przez miesiące – teraz dowiedzieli się o tym szefowie FCB. Dla Polaka zarobki nie mają znaczenia. Lewy pragnie po prostu zrobić coś nowego. pic.twitter.com/BmcUqgMH23
— Gabriel Stach (@GabrielStachPL) May 12, 2022
W Polsce może trochę inaczej patrzymy na kwestię tych nieporozumień. Takiego piłkarza jak Robert Lewandowski nie mieliśmy nigdy w historii i każdy (prawie) poczuwa się trochę rozczarowany takim traktowaniem kapitana reprezentacji Polski. Być może to jest też ostatni moment dla 33-latka na zmianę otoczenia i spróbowania się w nowym środowisku. Przekonamy się niebawem, jak będzie wyglądała przyszłość polskiego napastnika i niemieckiego klubu. Z czasem i „Bawarczycy” wrócą silniejsi w nowej odsłonie, ale Polak nie ma już aż tyle czasu i pewności na szybką przemianę monachijczyków. Czy przejdą jeszcze razem przez jeden sezon?
Hasan Salihamidzic stawia swoje pierwsze kroki w tym fachu, podobnie jak Oliver Kahn. Myślę, że znajdą jakieś wyjście. Może kosztem mistrzostwa, ale Bayern wróci mocny. Kiedyś tacy piłkarze jak Lewandowski, Neuer czy Mueller będą musieli być przez kogoś zastąpieni. I nie ma gwarancji, że najbardziej znani zawodnicy na świecie od razu ich z miejsca zastąpią.