W ostatnim sobotnim meczu Bundesligi zmierzył się Eintracht Frakfurt z Hamburgerem SV. Drużyna gości z nowym trenerem na czele był wielką niewiadomą i wszystkich ciekawiło, jak pod wodzą Van Marvijka zaprezentuje się HSV. Zaprezentowało się wprawdzie kiepsko, ale wywiozło z trudnego terenu ważny, trudno wywalczony punkt.
Od początku spotkania wyraźnie przeważał Eintracht. HSV szybko traciło piłki i nie potrafiło przenieść ciężaru gry pod bramkę gospodarzy. Bardzo aktywny wśród frankfurtczyków był Aigner i to on też był bohaterem pierwszego poważnego zagrożenia bramki Hamburga. Po dośrodkowaniu Barnetty Aigner w tempo wbiegł przed obrońcę HSV i oddał strzał głową. Niestety piłka trafiła w poprzeczkę
Przewaga Eintrachtu w końcu zaowocowała. Aktywny Aigner wygrał w polu karnym pojedynek z obrońcą HSV a potem dograł wzdłuż bramki do Johannesa Fluma, któremu pozostało już tylko wpakować piłkę do pustej bramki.
Na przerwę piłkarze Eintrachtu schodzili z zasłużonym prowadzeniem. Jednak zaraz po powrocie na boisko czekała gospodarzy nieprzyjemna niespodzianka. Do wyrównania doprowadził napastnik gości – Lassoga po strzale głową z rzutu rożnego.
Niesfornych graczy HSV szybko jednak skarcili gospodarze. Fantastyczną bramkę strzelił Marco Russ. Skrzydłem przedarł się Flum i dograł piłkę do Andersona w centrum pola karnego, który szybko zgrał do lepiej ustawionego Russa, a ten tuż przy słupku umieścił piłkę w bramce HSV.
W samej końcówce o swoim istnieniu w tym meczu przypomnieli jeszcze gracze HSV. Jansen w polu karnym na zamach ograł rywala jak juniora i mocnym strzałem prawą nogą na długi słupek wyrównał wynik spotkania. W ten sposób, mimo wyraźnej przewagi Eintrachtu przez cały mecz w końcówce na tablicy wyników pojawiło nam się 2:2.
Do końca spotkania nic się już nie działo i skończyło się na niesprawiedliwym remisie 2:2. Początku pracy Van Marvijka w Hamburgu nie można zaliczyć ani do specjalnie udanych, ani do wyjątkowo kiepskich. Tak naprawdę wszystko zweryfikują nadchodzące spotkania.