Mecz pomiędzy Niemcami a Meksykiem zapowiadał się bardzo dobrze. Jednak faworyci swoje spotkanie przegrali, przez co sytuacja w grupie będzie dużo ciekawsza. Swój styl ekipa „Jogiego” Löwa musi jak najszybciej poprawić, ponieważ patrząc na dzisiejsze spotkanie, nikt nie powiedziałby, że tak grają obecni mistrzowie świata.
Meksyk nie wyszedł na mecz jako chłopcy do bicia
Niewątpliwie w tym spotkaniu Niemcy jako obrońcy tytułu mistrza świata byli faworytami do zwycięstwa. Zespół z Ameryki jednak nie wyszedł na mecz z opuszczoną głową, narzucając od początku spotkania swój styl gry. Nasi zachodni sąsiedzi mieli nie tylko problemy z bardzo dobrze zgraną defensywą Meksyku, ale również w obronie.
Widać było przede wszystkim, że w pierwszej części spotkania podopieczni Juana Carlosa Osorio byli bardzo dobrze zgrani, mieli niezwykle dużo sił w nogach i raz po raz wymieniali bardzo groźne kontrataki.
Niemiecka defensywa powolna jak wóz z węglem
Problemy jak nigdy mieli niemieccy zawodnicy odpowiedzialni za zapewnienie spokoju w defensywie. Większość piłkarzy podchodziła wysoko do ofensywy podczas długiego, powolnego rozgrywania piłki. Kiedy natomiast już stracili futbolówkę, a reprezentanci Meksyku przechodzili do kontry, mistrzowie świata bardzo powoli wracali do defensywy. Poza Boatengiem, który zabezpieczał środek pola, boczne sektory boiska były dziurawe jak ser szwajcarski. Również Mats Hummels był w innym świecie. Stąd właśnie ciekawe kontrataki Meksyku, na których ta gra się opierała.
Brak przebojowości w drużynie Joachima Löwa
Patrząc na skład i umiejętności techniczne oraz szybkość, brakowało powiewu świeżości na skrzydłach. Od początku meczu bocznymi sektorami boiska nie został przeprowadzony żaden szybki kontratak, brakowało przede wszystkim Marco Reusa, który rozgrywał znakomitą końcówkę sezonu w Borussii Dortmund. Równie dobrze do kadry na mistrzostwa świata „Jogi” mógł powołać Andre Schürrle, który, patrząc na ostatnie występy w barwach „Dumy Westfalii”, zagrałby lepiej niż reprezentacja Niemiec podczas pierwszych 45-minut. Z kolei w defensywie zabrakło zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar szybkiego wyprowadzania piłki. Toni Kroos zagrał bardzo słabe spotkanie, nie angażując się tak naprawdę w szybkie powroty do defensywy.
A gdyby tak Richard Freitag wszedł na boisko…🤔😆😎 #GERMEX
— Sabina Treffler (@SabinaTreffler) June 17, 2018
Marco Reus wprowadził świeżość w bocznej strefie boiska
W 60. minucie spotkania Joachim Löw zdecydował się w końcu na wprowadzenie zawodnika Borussii Dortmund. Pokazał się z bardzo dobrej strony, ponieważ walczył o każdą piłkę, napędzał prawe skrzydło niemieckie, przeprowadzając tamtędy akcje ofensywne. Wydaje się jednak, że Reus poradziłby sobie lepiej na pozycji środkowego ofensywnego pomocnika, tak jak grał u Petera Stögera. Stwarzałby wtedy zgrany duet z Timo Wernerem.
Wielkie problemy z wykończeniem akcji
Nie można powiedzieć o żadnej z reprezentacji, że nie mała swoich okazji. Miała ich bardzo dużo. Patrząc na sytuacje strzeleckie, ekipa Joachima Löwa oddała 20 strzałów, drużyna Osorio – 13. Patrząc na celność strzałów, wynik to 6:4. Tak niedokładnego spotkania w wykonaniu Niemców dawno nie było, a szkoda, bo mecz zapowiadał się naprawdę ekscytująco.