W dzisiejszym "Niedorzeczniku Kibica" nasz wywiad na Old Trafford, gdzie rozegrała się dzisiaj prawdziwa batalia o wielkanocne premie. Rashford włamywacz, pakt Rooneya i Fellainiego oraz worek z pieniędzmi – takich rzeczy nie widział nawet wielkanocny zajączek.
Pieniądz może zawrócić w głowie. Najlepszym tego przykładem są dzisiaj zawodnicy Manchesteru United, którzy zamiast biegać z koszyczkiem do kościoła, biegali po korytarzach Old Trafford w pogoni za funtami. Od czego się wszystko zaczęło?
– Szóstej rano nie było, a ja słyszę, jak ktoś się zakrada do szatni. Świecę latarką, patrzę, a tu Marcus Rashford ze spinaczem w ręku czai się pod drzwiami – tak dzisiejszy poranek relacjonował Easter Bugs, klubowy ochroniarz.
O co chodzi? Otóż Louis van Gaal twardo trzyma się zasad, które ustalił do spółki z Ryanem Giggsem i Nickym Buttem – młodociani piłkarze nie mają wstępu do szatni pierwszego zespołu, co ma ich nauczyć pokory i dystansu oraz skłonić do ciężkiej pracy.
Wszyscy przedstawiciele zjednoczonej młodzieży z Manchesteru akceptowali tę sytuację aż do dzisiejszego poranka. Jak dowiedzieli się reporterzy „Niedorzcznika”, wczorajszy wieczór Rashforda został zakłócony przez anonimowy telefon.
– O ośmej rano w szatni rozdawane będą wielkanocne premie. Nie dostanie żaden młokos – ty też nie masz na co liczyć – te słowa mocno rozwścieczyły rewelacyjnego 18-latka, który na koncie ma już pięć bramek, w tym prestiżowe trafienia z Arsenalem i Manchesterem City.
Skąd wiemy o telefonie? Jak zwykle na posterunku czuwał pan Miecio. – To dzwonił ten Runy. Wiedział, że się zrobi zadyma, więc nikt go nie zauważy. Słyszałem, jak ustalał to z tym z afro na głowie – zdradza nam nasz najlepszy informator.
Pan Miecio nigdy się nie myli. – Cieć zamknął tego chłopaka w komórce na miotły, ale ten skubaniec zdołał wyrwać się na chwilę przed ósmą i od razu do szatni biegnie. Tam już czekała reszta, on zaczął krzyczeć, że w trzy mecze zrobił więcej niż ten Runy w trzy lata, i że premia mu się należy jak psu buda. Kto pierwszy się podniósł? Wiadomo, ten wielki z mikrofonem na głowie – relacjonuje całe zdarzenie nasz as wywiadu.
– Chwilę pokrzyczeli i patrzę, a ten młody wybiega z szatni, a za nim cała reszta, jeden po drugim, gonili go jak wściekli. Wszyscy już na murawie, a tu pach! Runy zza rogu wychodzi i od razu do szatni po piniądze. Wybiegł z workiem na plecach i tyle go widziałem – dodaje pan Miecio.
Jak skończyła się sytuacja? Punkt ósma do szatni wkroczył Louis van Gaal. Twardy szkoleniowiec od razu zaczął karać. Rashfordowi zabrano dwie tygodniówki, czyli 54 funty i 16 pensów. Reszta drużyny została pozbawiona premii. Co z pieniędzmi? Holender uznał, że poczekają w szatni do Bożego Narodzenia, i wcale ich nie szukał.
– O piętnastej widziałem Runego, jak się spotkał z tym afromanchesterczykiem, dał mu jakiś czek i szybko uciekł. Panie, co te piniądze z ludźmi robią. Z koszyczkiem nie widziałem ani jednego, ani drugiego, do teraz stoję pod kościołem – żali się nasz ulubiony informator.
„Niedorzecznik Kibica” – 100% humoru, 0% faktów!