Namaszczeni przez Blattera


W styczniu br. przed wyborami na prezydenta UEFA, Sepp Blatter poparł kandydaturę Michela Platiniego i Francuz został nowym szefem Europejskiej Unii Piłkarskiej. Podczas niedawnej wizyty w Polsce i na Ukrainie, Szwajcar wyznał, iż chciałby, aby EURO 2012 odbyło się w tych dwóch krajach. Czy i tym razem historia się powtórzy?


Udostępnij na Udostępnij na

Przyznanie Polsce i Ukrainie organizacji EURO 2012 byłoby niewątpliwie wielkim wyróżnieniem dla obu tych krajów, ale równocześnie wielkim wyzwaniem. Z drugiej strony łatwiej mu podołać, gdy ma się partnera w organizacji niż gdyby finały takiej imprezy organizowało się samodzielnie.

80% szans

18 kwietnia w Cardiff, dokładnie o godzinie 12.00 okaże się, komu przypadnie organizacja XIV Mistrzostw Europy. Z trójki kandydatów (Chorwacja- Węgry, Polska- Ukraina i Włochy) każdy ma niewątpliwie wiele do zaoferowania, ale również każdy zmagał się bądź wciąż zmaga z wielkimi problemami. Co jest więc plusem polsko- ukraińskiej kandydatury? A co może przeszkodzić obu tym krajom w ostatecznym zwycięstwie?

Polska i Ukraina liczą w sumie aż 85 mln. ludności. A wielkość rynków to ogromna pokusa dla sponsorów. Zwłaszcza w przypadku Ukrainy, w której jeszcze wielu sponsorom nie dane było reklamować swojej marki. A przecież dla potężnych koncernów nie ma nic lepszego, niż ekspansja na nowe rynki. Inną niezwykle ważną kwestią, jest entuzjazm z jakim społeczeństwa obu krajów podchodzą do organizacji finałów ME. W Polsce i na Ukrainie poparcie wynosi 90%. Dla porównania, na Węgrzech i Chorwacji jedynie 60%. W miastach, w których miałyby odbywać się mecze, ustawiono specjalne bramki. Każdy, który przez nie przeszedł, wyrażał swoje poparcie dla EURO 2012 w Polsce i na Ukrainie. Powstała również specjalna strona internetowa, tzw. Wirtualny Stadion. Każdy kto zarejestrował się i zajął miejsce na stadionie, powiedział jednocześnie stanowcze „tak” dla finałów ME w obu krajach. Pomóc może nam również polityka UEFA. Od kiedy jej prezydentem jest Platini, powoli zaczął zanikać podział na bogaty Zachód i biedny Wschód. Europejska Unia Piłkarska robi wszystko, by i ci drudzy mieli wpływ na kształt futbolu, a przyznanie organizacji Mistrzostw Europy mogłoby w tym pomóc. Żadna wielka impreza bowiem nie odbyła się jeszcze na Wschodzie i nie chodzi tu tylko o ME i MŚ, ale również finały Pucharu UEFA czy Ligi Mistrzów. W tych przypadkach wszystko zawsze dostawał Zachód. Czy czasem już nie czas to zmienić?

Ważnym jest, że rządy obu krajów, dopełniły wszelkich starań, by kandydatura była przygotowana jak najlepiej. W sumie z obu stron wyłożono na nią po 10 mln zł. Jeśli Polska i Ukraina wygrają, wówczas potencjalni sponsorzy mają zainwestować w projekt 7 mld dolarów! Tak przynajmniej zapewnia ukraiński minister sportu, Wiktor Korzh. W Polsce ogromną rolę w przygotowaniu, a także reklamowaniu oferty odegrała Telekomunikacja Polska, która wsparła finansowo stworzenie oferty w I przetargu UEFA, a także utworzyła oficjalną stronę internetową polsko- ukraińskiej kandydatury (www.e2012.org). W przypadku wygranej, nie tylko TP będzie partnerem organizatorów, ale również inne firmy włączą się do tego projektu. Poza czynnikami czysto piłkarskimi, za oboma krajami przemawiają również inne aspekty. Polska to w końcu kraj Unii Europejskiej, w dodatku szybko rozwijający się. Ukraina natomiast, dzięki Pomarańczowej Rewolucji weszła na drogę demokratyzacji. ME organizowane przez Polskę i Ukrainę byłyby ciekawym połączeniem tradycji i kultur Wschodu i Zachodu. Poza tym oba kraje mają jeszcze jednego asa w rękawie, który może nam pomóc w wygraniu. To prezydent ukraińskiej federacji piłkarskiej i zarazem członek Komitetu Wykonawczego- Grigorij Surkis. Nie będzie mógł on głosować na swój i nasz kraj w tajnym głosowaniu, ale już przekonać pozostałych członków Komitetu by głos oddali na nas, już tak. – Mamy 80% szans na organizację EURO 2012– uważa Michał Listkiewicz. Czy więc przed oficjalnym ogłoszeniem krajów bądź kraju, który będzie miał zaszczyt gościć 16 najlepszych reprezentacji Europy możemy czuć się faworytem? Na pewno nie.

Tylko Poznań

Entuzjazm, z jakim oba kraje podchodzą do organizacji EURO 2012 z pewnością cieszy. Ale to nie wystarczy do tego, by jak najlepiej przygotować się do tej imprezy. W Polsce największy problem to stadiony, a właściwie ich brak. Dlatego w przypadku, gdy to nam przypadnie zaszczyt organizacji ME konieczna jest albo budowa nowych obiektów albo modernizacja aktualnych. To pierwsze rozwiązanie wybrano w Gdańsku, gdzie już wkrótce ma powstać Arena Bałtycka, kształtem przypominająca wielki bursztyn. Termin oddania stadionu do użytku to 2010 r. Ów obiekt miałby liczyć 40 tys. osób i odbywać się na nim miałby mecze fazy grupowej oraz jeden ćwierćfinał. Również w 2010 r. do użytku miałby zostać oddany Stadion Narodowy w Warszawie, który zastąpiłby Stadion X- lecia. W sumie spotkania na tym obiekcie oglądać by mogło 50 tys. widzów. W stolicy Polski otwarto by XIV finały ME, obywałyby się na nim również mecze fazy grupowej, jeden ćwierćfinał oraz jeden półfinał. Modernizacji poddano by również Stadion Śląski w Chorzowie, w którym zwiększono by liczbę miejsc do 54 tys. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, obiekt zostanie oddany do użytku już w przyszłym roku. Tu z kolei odbywałyby się mecze fazy grupowej oraz jeden ćwierćfinał. Bez wątpienia najlepiej przygotowany do organizacji EURO 2012 w Polsce jest Poznań. Zdaniem dyrektora generalnego sztabu organizacyjnego projektu EURO 2012, ME w tym mieście mogłyby odbyć się już jutro. – Sposób przygotowania oferty przez Poznań powinien być wzorcem dla innych miast. Tu ME mogłyby odbyć się już jutro– mówi Nykowski. Poznań ponadto planuje ubiegać się o organizację finału Pucharu UEFA w 2010 lub 2011 r. W odwodzie są jeszcze dwa miasta rezerwowe- Kraków i Wrocław.

Sprawa stadionów znacznie lepiej ma się za to na Ukrainie. Tam raczej trzeba dokonać nieznacznej modernizacji aniżeli budować nowe obiekty. Najpiękniejszy z ukraińskich stadionów to niewątpliwie ten w Kijowie- Stadion Olimpijski, gdzie oprócz meczów fazy grupowej i jednego ćwierćfinału miałby się odbyć wielki finał. Wymagania UEFA są takie, by obiekt na którym odbywało się najważniejsze spotkanie imprezy miał przynajmniej 50 tys. miejsc. W stolicy Ukrainy nie chcą być jednak minimalistami, dlatego obiekt jest rozbudowywany tak, by mogło na nim zasiąść 77 tys. widzów. Lada moment oddany zostanie do użytku przebudowany stadion w Doniecku, w którym odbędzie się m.in. półfinał. Dzięki modernizacji, mecze na tym obiekcie oglądać będzie mogło 50 tys. kibiców. Nieco mniejszą pojemność będzie miał stadion w Dniepropietrowsku, ale on również już wkrótce zostanie oddany do użytku. Zbliżoną ilość widzów co Dniepropietrowsk będzie mógł wpuścić na mecz Lwów, ale tam modernizacja obiektu potrwa do 2009 r. Jak widać w kwestii stadionów w Polsce tylko Poznań ma się póki co czym pochwalić. Na Ukrainie sytuacja ma się o niebo lepiej, ale z drugiej strony EURO 2012 nie rozpoczyna się jutro. Warto jednak by prace nabrały przyspieszenia, wzorem chociażby Pekinu, który Igrzyska Olimpijskie organizuje w sierpniu przyszłego roku, a w zasadzie już teraz jest w pełni gotowy do organizacji tej imprezy.

Problemy mają wszyscy

Same stadiony to jednak nie wszystko, co jest potrzebne do tego by otrzymać organizacje EURO 2012. Potrzebne są wysokiej klasy hotele, mnóstwo dróg dojazdowych, lotniska. A póki co tego wszystkiego brakuje albo jest jak na lekarstwo. Dużym problem są również odległości między poszczególnymi miastami. Z Gdańska do Doniecka jest aż 1900 km, a więc tyle samo ile…z Warszawy do Barcelony. Kibicom pomóc mają specjalne pociągi, w ekspresowym tempie, które kursować mają między poszczególnymi miastami, przeznaczone tylko dla nich. Poza tym organizatorzy dołożą wszelkich starań, aby mecze fazy grupowej odbywały się w miejscach niezbyt daleko oddalonych od siebie. A jak na decyzję UEFA mogą wpłynąć ostatnie wydarzenia w Polsce i na Ukrainie? Zawieszenie PZPN przez Tomasza Lipca było, zdaniem Surkisa, wbiciem ogromnego gwoździa w kandydaturę obu krajów. UEFA bowiem mogłaby oba kraje wykluczyć z grona kandydatów, bo na ogłoszenie wyników w Cardiff mógł przyjechać tylko prezes wybrany podczas Zjazdu Wyborczego. Na nasze szczęście prezydent Lech Kaczyński osiągnął kompromis z Seppem Blatterem i dziś PZPN-em rządzi specjalna komisja na czele z kuratorem, Marcinem Wojcieszakiem. Zarząd jednak został już odwieszony. W lutym, z funkcji szefa Sztabu Projektu EURO 2012 niespodziewanie zrezygnował Piotr Gawron. Powód? Od kilku miesięcy podobno nie otrzymywał wynagrodzenia za pracę od ministra sportu, Tomasza Lipca. Ten jednak wszystkiemu zaprzecza. Spore kontrowersje wywołała osoba następcy Gawrona. Został nim Michał Nykowski, który swego czasu, będąc właścicielem kilku biur podróży, wysłał do Austrii grupę turystów, za których pobyt nie dopłacił 90 tys. zł. Zdaniem właścicieli pensjonatu miał również dokonać fałszerstwa. Ale również na Ukrainie nie obyło się bez problemów. Co prawda nie dotyczą one spraw piłkarskich, ale politycznych, ale to też może mieć wpływ na decyzje UEFA. Prezydent Wiktor Juszczenko rozwiązał bowiem parlament, co znów podzieliło kraj na dwa przeciwne obozy. Czy w takiej sytuacji społeczeństwo będzie w stanie skupić się na piłce?

Na szczęście problemy mają również i nasi kontrkandydaci. Podczas wizytacji UEFA w Budapeszcie, do gmachu federacji piłkarskiej wkroczyli kibice tamtejszego Honvedu, którzy dosadnie dali znać, co myślą o organizacji EURO 2012 przez Węgry i Chorwacji, apelując do władz futbolowych, by skupili się raczej na problemach ich ukochanego klubu. Włochami ostatnio co chwilę wstrząsały jakieś afery. Najpierw „Calciopoli”, w efekcie którego pozbawiony dwóch ostatnich tytułów mistrza Włoch został Juventus Turyn. Stara Dama została również zdegradowana do Serie B, zaś sezon z ujemnymi punktami rozpoczęły AC Milan, AC Fiorentina, Lazio Rzym i Regina Calcio. Od tego czasu włoską federacją rządził kurator. Dopiero niedawno Giancarlo Abete został prezydentem związku. W lutym znów dali o sobie znać chuligani. Najpierw przerwali mecz Catania- Palermo, a później w wyniku ich bójek zginął jeden z policjantów. Warto dodać, że w tygodniu poprzedzającym zamieszki w Katani w trakcie spotkania umarł działacz III- ligowego klubu. Poza tym Włosi w ostatnim czasie organizowali dwie wielkie imprezy. W 1990 r. Mistrzostwa Świata, zaś rok temu Igrzyska Olimpijskie. Tak więc niech teraz szansę do wykazania się ma kto inny.

Kto więc zorganizuje EURO 2012? Odpowiedzi na to pytanie póki co nie zna nikt, łącznie z 14- osobowym Komitetem Wykonawczym, który 18 kwietnia w Cardiff dokona wyboru organizatora. Ale to chyba dobrze, bo to oznacza, iż do godz. 12.00 z napięciem wyczekiwać będziemy wieści ze stolicy Walii.

Zdaniem eksperta (Jerzy Engel)

Jak ocenia pan szanse Polski i Ukrainy na organizacje EURO 2012?

Wszystkie trzy kandydatury są tak samo ciekawe. Po raz kolejny startują Chorwaci i Węgrzy. I to na pewno jest ich duży atut, tym bardziej, że ich oferta po raz kolejny będzie rozpatrywana przez to same gremium. Przez ten czas dopracowywali tylko to, co było przyczyną ich poprzednich niepowodzeń. Na pewno swoje atuty mają również Włosi, tym bardziej, że ich infrastruktura piłkarska stoi na najwyższym poziomie i już nie raz organizowali wielkie imprezy. W ich przypadku do poprawienia jest jedynie kilka retuszy, co problemem z pewnością nie będzie. Z kolei Polska i Ukraina to niewątpliwie najciekawsza kandydatura. W obu krajach futbol to sport narodowy. Oba mają niesamowitą moc działania, jeśli idzie o społeczeństwo, jego entuzjazm dotyczący organizacji w obu krajach EURO 2012. Poza tym taka impreza niesamowicie rozwinęłaby infrastrukturę piłkarską w obu państwach, a o to przede wszystkim UEFA chodzi. Tak więc cała trójka kandydatów ma swoje atuty i takie same szanse by EURO 2012 zorganizować.

A jaki wpływ na decyzję UEFA mogą mieć ostatnie wydarzenia w obu krajach? W Polsce zawieszenie PZPN przez ministra sportu, Tomasza Lipca, a na Ukrainie rozwiązanie parlamentu przez Wiktora Juszczenkę. Czy to nie kładzie się cieniem na polsko- ukraińskiej kandydaturze?

Wszystko ma wpływ, ponieważ każdy kraj jest dokładnie monitorowany przez UEFA. Gwarancje w przypadku organizacji takich imprez daje rząd, więc na pewno ostatnie wydarzenia na Ukrainie przez UEFA są dokładnie monitorowane. Jeśli zaś chodzi o Polskę, to zawieszenie PZPN w tym szczególnym okresie, tuż przed wyborem organizatora EURO 2012 wprowadziło wiele zamieszania i jednocześnie postawiło wiele znaków zapytania. Interweniował w tej sprawie nawet sam Sepp Blatter. Bardzo cieszy pomoc prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który po rozmowie z Blatterem wypracował kompromis. Wszystko jak więc widać jest dokładnie monitorowane i ostatnie wydarzenia ani Polsce ani Ukrainie z pewnością nie pomogły. Niemniej sądzę, że 18 kwietnia w Cardiff, Komitet Wykonawczy wybierający organizatora będzie miał ciężki orzech do zgryzienia.

Silna grupa reprezentacyjna wybiera się do Cardiff (m.in. Leo Behakker, Włodzimierz Smolarek, Andrij Szewczenko), która postara się zaprezentować wszystkie plusy organizacji przez Polskę i Ukrainę EURO 2012. Czy te osobowości też mogą mieć wpływ na decyzję Komitetu Wykonawczego?

Dla 14 osób zasiadających w Komitecie Wykonawczym nie będzie miało większego znaczenia kto przyjechał reprezentować jaki kraj. Takich decyzji nie podejmuje się bowiem jednego dnia. To są lata przygotowań, projektów, planów, wizytacji UEFA, rozmów, burzliwych narad co ma jak wyglądać. I to kładzie się na szalę, w tym decydującym momencie. Jest to tylko miłe, bo jest to w ogóle miła impreza, zaś osoby reprezentujące dane kraje obecne są tam po to by przyjąć gratulacje w przypadku zwycięstwa, bądź by pogratulować, gdy wygra kontrkandydat.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze