Największe comebacki w historii dwumeczów Ligi Mistrzów


Porażka w pierwszym spotkaniu nie zawsze wiąże się z odpadnięciem z dwumeczu

5 marca 2019 Największe comebacki w historii dwumeczów Ligi Mistrzów

Dzisiaj wracamy do play offów najlepszej ligi świata. Ligi, która nieraz była nieobliczalna i zaskakująca. Przypomnijmy sobie więc największe comebacki w dwumeczach tychże rozgrywek. Pokażą nam one, że warto wierzyć w swoją drużynę, nawet jeśli pierwszy występ w jej wykonaniu był słaby.


Udostępnij na Udostępnij na

Paris Saint-Germain F.C. vs FC Barcelona 2016/2017

  • Pierwszy mecz w Paryżu: 4:0
  • Rewanż w Barcelonie: 6:1

L. Suarez 3′, Kurzawa 40′ (sam.), Messi 50′ (K), Neymar 88′, 90+1′ (K), Roberto 90+5′ –
Cavani 62′

Nie trzeba być kibicem żadnej z tych drużyn, aby pamiętać to, co wydarzyło się na Camp Nou. PSG, po bardzo dobrym pierwszym meczu i strzeleniu aż czterech bramek, przyjechało do Hiszpanii pewne awansu. Ta myśl okazała się dla niego zgubą. Nie chciało powiększyć swojego dorobku bramkowego, a jedynie przetrwać to spotkanie i czekać na kolejne.

https://youtu.be/FVS1rpawsBU

Złe nastawienie zawodników z Paryża było widać przy utracie pierwszych trzech z sześciu bramek. Najpierw pomylił się bramkarz, Kevin Trapp. Później Kurzawa strzelił swojaka, a po przerwie Thomas Meunier głową sfaulował Neymara w polu karnym, po czym prezent ten wykorzystał Messi. Barcelona zaczęła świetnie, strzelała i dominowała, lecz nastała 62. minuta, jedna z pierwszych groźnych akcji gości. Edinson Cavani świetnym strzałem wykończył jeden z nielicznych ataków paryżan. Nadzieja wielu umarła w tym momencie. To, co działo się potem, każdy pamięta.
Znalazłem też jedną ciekawostkę. Grzegorz Krychowiak pojawił się na boisku w 94. minucie, czyli na minutę przed ostatnią bramką strzeloną przez Barcelonę.
Mecz ten przeszedł do historii, bo to nadal jedyny przypadek, w którym drużyna odrobiła w dwumeczu aż cztery gole.

AS Roma vs FC Barcelona 2017/2018

  • Pierwszy mecz w Barcelonie: 4:1
  • Rewanż w Rzymie: 3:0

E. Dzeko 6′, D. De Rossi 58′ (K), K. Manolas 82′

Jeszcze świeższy przykład. Roma była rewelacją tamtej edycji Ligi Mistrzów. Gdyby sędziowie się nie mylili, to pewnie ona grałaby w finale z Realem Madryt zamiast Liverpoolu.
Jednak nie w każdym meczu Roma była tak dobra. Spotkania z Barceloną nie mogła uznać za udane choćby przez to, że strzeliła sobie dwa samobóje. Jednak drużyna prowadzona przez Eusebio Di Francesco wyciągnęła wnioski z tego, co rok wcześniej zrobiło PSG.

Do tego zwycięstwa przyczynił się w dużym stopniu duet Dzeko – de Rossi, czyli dwie legendy klubu. Napastnik już w 6. minucie wykorzystał fantastyczne zagranie Rossiego i zdobył bramkę. Po pierwszym golu Roma chciała więcej. Bliski kolejnego trafienia był Bośniak. Bliscy byli również Schick oraz Florenzi. Barcelona została zdominowana, nawet wielki Messi był bezsilny. Druga bramka to również sprawka duetu Dzeko – Rossi. Ten pierwszy był faulowany w polu karnym, a drugi świetnie wykonał „jedenastkę”. Roma nadal napierała, jednak trzecia bramka przyszła dopiero w 82. minucie. Z rzutu rożnego piłkę dorzucił młody Ünder, a Kostas Manolas zdobył bramkę.

Roma, awansując, stała się trzecią drużyną, która odrobiła co najmniej trzybramkową stratę.

Deportivo La Coruna – AC Milan 2003/2004

  • Pierwszy mecz w Mediolanie: 4:1
  • Rewanż w La Coruña: 4:0

W. Pandiani 5′, J. Valeron 35′, A. Loque 44′, Fran 76′

https://youtu.be/ypRiCyd9tZc

Teraz prawdziwy comeback – na boisku, ale również w czasie. Aktualnie nie każdy zna Deportivo, gdyż obecnie występuje w La Liga 2. W Milanie natomiast grały wtedy takie gwiazdy, jak: Shevchenko, Maldini, Gattuso, Kaka, Pirlo, Seedorf czy Filippo Inzaghi, obecny trener FC Bologna.

Pierwszą bramkę w tym dwumeczu strzeliło Deportivo, już w 11. minucie na listę strzelców wpisał się Pandiani. Jednak tuż przed przerwą Kaka zdołał zdobyć wyrównującą bramkę. Potem było coraz łatwiej, wielki Milan całkowicie zdominował gości i strzelił trzy gole. Ten mecz, zdaniem wielu, dawał już awans ekipie Carlo Ancelottiego.

Deportivo nie złożyło broni i na własnym stadionie pokazało, jak gra się w piłkę. Czterokrotnie pokonało Didę, nie tracąc przy tym żadnej bramki. Był to pierwszy przypadek w historii, w którym drużyna odrobiła trzy gole straty.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze