Na trybunie: Gloria victis


Na 1/16 finału zakończyła się pasjonująca przygoda poznańskiego Lecha w Pucharze UEFA. „Kolejorzowi” nie udało się pokonać włoskiego Udinese Calcio. Pomimo porażki piłkarze ze stolicy Wielkopolski nie mają się czego wstydzić, a to, co osiągnęli, na trwałe zapisze się w historii polskiego futbolu klubowego. Podsumowania udziału Lecha w Pucharze UEFA w kolejnym artykule z cyklu „Na trybunie” podjęli się: Tomasz Bejnarowicz, Robert Fila, Łukasz Koszewski i Piotr Witaszek.


Udostępnij na Udostępnij na

Ł.K.: Pomimo że Lech do rozgrywek europejskich dostał się kuchennymi drzwiami (rezygnacja Groclinu), to właśnie poznaniacy z polskich klubów w Pucharze UEFA zaprezentowali się najlepiej. Co było źródłem sukcesu zespołu Franciszka Smudy?

Hernan Rengifo - najlepszy strzelec Lecha w Pucharze UEFA
Hernan Rengifo – najlepszy strzelec Lecha w Pucharze UEFA (fot. Hanna Urbaniak)

T.B.: W grze Lecha w każdym spotkaniu widać było autorski pomysł Franciszka Smudy. Trener Lecha umiejętnie wpoił swoim zawodnikom konkretną koncepcję gry. Udane transfery Semira Stilica, Roberta Lewandowskiego czy Sławomira Peszki w równie wielkim stopniu przyczyniły się do bardzo dobrej gry Lecha w lidze polskiej, a także w rozgrywkach europejskich.

R.F.: Podstawą sukcesu, oprócz tego, co napisał Tomek, jest fakt, iż trener Smuda miał do dyspozycji ten sam skład, który walczył w fazie grupowej. Żaden z czołowych piłkarzy nie odszedł, choć Lech powinien dokonać 1-2 transferów, które byłyby wzmocnieniem już teraz, a nie w lecie.

P.W.: Silną stroną Lecha, jak zapewne wielu zdążyło zauważyć, jest umiejętność gry przez całe spotkanie na najwyższych obrotach, co w końcówce w połączeniu z instynktem trenerskim Franciszka Smudy oraz zgraniu zawodników dawało efekt w postaci bramek. Jak zapewne pamiętamy, jesienią poznaniacy również większość goli strzelali w końcówce meczów, kiedy to ich rywale byli już nieco zmęczeni, a Wielkopolanie, zachowując zapas energii, podkręcali tempo gry. Podobnie było w pierwszym meczu z Udinese, jednak w rewanżu Lech większość swych sił wykrzesał w pierwszej części gry i w drugiej połowie wyraźnie odstawał.

Ł.K.: „Kolejorz” w tegorocznej edycji Pucharu UEFA rozegrał kilka naprawdę świetnych spotkań. Które z nich należy uznać za najlepsze w wykonaniu drużyny z Wielkopolski?

R.F.: Feyenoord to drużyna, która na swoim koncie ma zwycięstwo w Pucharze UEFA, więc nieważne, w jakiej jest formie, bo i tak jest groźna. Lechici mieli nóż na gardle i gdyby nie wygrali, to nie awansowaliby do fazy pucharowej. Wiadomo, że w niektórych przypadkach drużyna, jeśli jest pod presją, wypala się. Lech stanął na wysokości zadania, a Feyenoord to przecież nie jest taka słaba drużyna.

T.B.: Mecz „Kolejorza” w Poznaniu z Austrią Wiedeń polscy kibice zapamiętają na długo. Bramkę Rafała Murawskiego w doliczonym czasie drugiej części dogrywki można oglądać tysiące razy. Ten gol zapewnił drużynie Franciszka Smudy awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. Takiego scenariusza nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock.

P.W.: Uwagę należy zwrócić również na przedostatni mecz fazy grupowej, który rozgrywany był w stolicy Wielkopolski. Lechici w tym spotkaniu zremisowali 1:1, a mecz ten również przyczynił się do awansu, bo wygrywając mecz w Rotterdamie, a przegrywając wcześniej w Poznaniu, nie mogliby marzyć o 1/16. Hiszpańska ekipa była w dobrej dyspozycji, jednak to dzięki dopingowi kibiców Hernan Rengifo zdołał doprowadzić do remisu. I tym samym kwestię awansu pozostawił nadal otwartą.

Ł.K.: Jakie znaczenie będzie miała postawa Lecha dla tych, którzy będą nas reprezentować w europejskich pucharach w następnych sezonach?

T.B.: Dobra polityka transferowa drużyny Lecha Poznań powinna być przykładem dla wszystkich polskich klubów walczących w europejskich pucharach. Włodarze „Kolejorza” w zimowym oknie transferowym nie sprzedali żadnego podstawowego zawodnika, choć oferty z zagranicznych klubów mieli Robert Lewandowski, Semir Stilic i Hernan Rengifo. Drużyna awansująca do europejskich pucharów na pewno nie powinna się osłabiać przed kluczowymi spotkaniami, tak jak to było w przypadku występów Wisły Kraków czy Legii Warszawa.

P.W.: Dzięki dokonaniom Lecha w tym sezonie na arenie międzynarodowej za sześć miesięcy nasi reprezentanci z pewnością będą chcieli pokazać się przynajmniej tak dobrze, jak teraz podopieczni Smudy. Mają troszkę łatwiej niż Lech, bo jak wszyscy wiemy, dzięki zmianom UEFA będziemy trafiać na teoretycznie łatwiejszych rywali. Tym samym, łącząc te dwie rzeczy, jakimi są chęć niebycia gorszym oraz możliwości grania ze słabszymi drużynami, możemy liczyć na wiele emocji jesienią.

R.F.: Z tymi zmianami w nowej Lidze Europejskiej bym nie przesadzał, bo dotyczy to klubów, które reprezentują kraje z określoną liczbą punktów, a z tego, co wiem, Polska się do nich nie zalicza. Jeśli chodzi o politykę transferową, to Lech budowany jest na wzór zachodni i tylko w ten sposób nasze kluby mogą zacząć liczyć się w pucharach.

Ł.K.: Od przyszłego sezonu zmieniają się zasady kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Będziemy pewni, że mistrz Polski nie trafi na przykład na Barcelonę. Czy zespół Lecha, jeżeli zdobędzie mistrzostwo, stać będzie na awans do Champions League?

P.W.: Oczywiste jest, że od przyszłego sezonu łatwiej będzie, nie tylko Lechowi, ale i innym polskim ekipom, awansować do LM. Choć jeżeli patrzeć na grę Lecha w obecnych rozgrywkach Pucharu UEFA, to nawet gdyby zasady eliminacji do CL pozostały te same, a poznaniakom dopisałoby szczęście, moglibyśmy liczyć na ich awans. A w przyszłym roku po prostu będzie to łatwiejsze i być może szczęście nie będzie aż tak potrzebne.

T.B.: Z awansem do Ligi Mistrzów może być problem. Najlepszych zawodników włodarzom Lecha w zimowym oknie transferowym udało się zatrzymać, ale niewykluczone, że w lecie nie odrzucą wielomilionowych ofert za Semira Stilica czy Manuela Arboledę. Jeżeli Franciszek Smuda utrzyma obecną kadrę i wzmocni zespół dwoma zawodnikami, to Lech w przyszłym sezonie będzie się liczył ponownie na arenie europejskiej.

R.F.: Moim zdaniem, pierwszorzędną sprawą jest kontrakt Franciszka Smudy. Podejrzewam, że Franz postawi twarde warunki. Na pewno odejdzie 1-2 zawodników, choć to nie jest przesądzone, bo być może zostaną w Lechu i będą grać w pierwszym zespole, a wyjadą za granicę i nie wiadomo, czy czasem nie trafią do rezerw. Jeśli Franz i 90% składu zostanie, to Lech będzie miał szansę.

T.B.: Włodarze Lecha za wszelką cenę będą chcieli zatrzymać Franciszka Smudę w swojej drużynie. Bez tego trenera sukces „Kolejorza” w europejskich pucharach nie byłby możliwy.

Nie ma żadnych wątpliwości, że w Lech w sezonie 2008/2009 odniósł sukces. Poznaniacy dostarczyli kibicom nad Wisłą wielu niezapomnianych emocji. Pozostaje nam mieć nadzieję, że nie był to jednorazowy przypadek oraz że inne polskie drużyny pójdą w ślady piłkarzy ze stolicy Wielkopolski i nie będą nam przynosić wstydu, odpadając we wczesnych fazach po porażkach z zespołami broniącymi się w swoich ligach przed spadkiem.

Na dalszą dyskusję dotyczącą udziału Lecha Poznań w tegorocznej edycji Pucharu UEFA zapraszamy już dziś do radia iGol FM. Audycja EuroiGol rozpocznie się o 21.

Najnowsze