Wraz z rozpoczęciem chilijskiej imprezy pora na wytypowanie, kto będzie faworytem rozgrywek. Jak to zwykle bywa w juniorskiej piłce, prawdopodobieństwo niespodzianki jest bardzo wysokie.
Sześć lat temu triumfowała Szwajcaria, której wyjście z grupy już było szokiem. Jeśli chodzi o faworytów tych mistrzostw, z góry można zakładać, że będzie to jeden z tych krajów:
Nigeria
Obrońca tytułu, najlepsza drużyna w historii mistrzostw U-17, w których zwyciężała czterokrotnie. Nigdy nie wolno jej lekceważyć, powodem triumfów jest nadzwyczaj szybkie dorastanie. Nigeryjski siedemnastolatek ma wydolność europejskiego piłkarza w zakresie wieku 23-26 lat, a więc najlepszego z możliwych.
Największą gwiazdą tej drużyny będzie Kelechi Nwakali, wypatrzony niedawno przez Manchester City, w którego akademii gra. Nowa, bardziej ofensywna wersja Johna Obi Mikela.
Chorwacja
Może spokojnie wystawić jedenastkę z Dynama Zagrzeb. Zgranie to jedno, model szkolenia, uznawany za światowy wzór to drugie. Trudno dostrzec jedną wielką gwiazdę, zespół stanowi znakomity kolektyw. Grupa z gospodarzami, Stanami Zjednoczonymi i Nigerią z pewnością do łatwych nie należy, ale Chorwatów skreślać nie wolno.
Stany Zjednoczone
Kilku zawodników ma już doświadczenie na poziomie MLS. Największą gwiazdą zespołu jest jednak grający na poziomie NASL Haji Wright, klubowy kolega Raula z New York Cosmos. Wysoki napastnik, w kadrze U-17 27 bramek w 34 meczach. Kandydat na króla strzelców. Dobrą robotę wykonuje też Tyler Adams, grający w New York Red Bulls, efektownie grający skrzydłowy. Coraz częściej w pierwszym składzie FC Dallas gra inny pomocnik, Alex Zendejas. Oni wszyscy mogą wyciągnąć USA do strefy medalowej.
Brazylia
Zawsze groźna. Technicznie grający piłkarze, cieszący siebie i widzów, tworzący na boisku znakomite widowiska. Co najważniejsze, tym razem „Canarinhos” przyjeżdżają ze składem, w którym najważniejsze role odgrywają napastnicy. Wreszcie! Luis Henrique gra regularnie w Botafogo, Leandrinho przebija się w Ponte Preta, w kadrze jest już niekwestionowaną gwiazdą. Fantastycznie prezentuje się także Lincoln, grający jako lewoskrzydłowy. W swoim Gremio zaczyna być coraz ważniejszym ogniwem. Brazylia ma grupę, z której bez problemu powinna się wydostać (Anglia, Gwinea i Korea Południowa). W dalszych fazach wszystko w rękach tych chłopaków.
Korea Południowa
Wielki kandydat na czarnego konia imprezy. Wszystko za sprawą jednego z najzdolniejszych podobno piłkarzy świata, Lee Seung-Woo. Napastnik Barcelony, z powodu kary nałożonej przez FIFA, nie może grać w barwach jej rezerw do osiemnastego roku życia (do La Masii trafił w wieku 12 lat), trenuje już jednak regularnie nawet z pierwszą drużyną. Jeśli zagra na miarę talentu, może poprowadzić kolegów do historycznego osiągnięcia.
https://youtu.be/afbdQppEg5E
Meksyk
Kadra sprzed dwóch lat, ta, która wywalczyła srebrny medal, wydawała się silniejsza niż obecna. Meksyku lekceważyć jednak nie można, to jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w historii mistrzostw. Najważniejszym ogniwem reprezentacji wydaje się Claudio Zamudio, napastnik z Morelii. Powtórkę z ostatnich mistrzostw Meksykanie wezmą w ciemno.
Belgia
Kraj, któremu trafiło się znakomite pokolenie. Ostatnio, gdy Belgia grała na mundialu, światu objawił się Eden Hazard. Teraz największą gwiazdą jest Ismail Azzaoui, który z Tottenhamu odszedł do Wolfsburga. Siedział już na ławce w Bundeslidze, co w liczącym ponad trzydziestu piłkarzy zespole z miasta Volkswagena jest dużym osiągnięciem. Drugą rzeczą, która pomaga Belgii, jest łatwa grupa, z której wygraniem nie powinna mieć problemów. Łatwo o dobre rozstawienie, gdy za rywali masz Ekwador, Honduras i Mali.
Francja
Na koniec największy z faworytów. Francuzi przywieźli bardzo mocną reprezentację, trzech z nich mój redakcyjny kolega typuje jako kandydatów na gwiazdy. Od siebie dodam jeszcze dwa nazwiska – Bilal Boutoba z Olympique Marsylia i Dayot Upamecano z Red Bull Salzburg. Ten pierwszy zaczyna grywać w Ligue 1, ten drugi to jeden z ciekawszych stoperów w swojej grupie wiekowej. To wszystko naraz daje obraz, jak dobra jest kadra „Trójkolorowych”.
Nie będzie jednak wielkim zaskoczeniem, gdyby nagle wypalił ktoś inny. Dwa lata temu świetnie spisywał się chociażby Honduras, który nie miał prawa wyjść z grupy, a zakończył rozgrywki dopiero w ćwierćfinale. Wspomniana na początku Szwajcaria także do faworytów się nie zaliczała, gdy triumfowała w całym turnieju przed sześcioma laty. Na tego typu niespodziankę powinniśmy być przygotowani i teraz.