To już przedostatni dzień z mistrzostwami świata w piłce nożnej ulicznej. Dzisiaj miały miejsce starcia półfinałowe oraz ćwierćfinałowe. Polakom nie poszło najlepiej, o czym można przeczytać poniżej.
Panie walczyły, zabrakło niewiele
Kobiety znalazły się w ósemce najlepszych drużyn mistrzostw. Pierwszy mecz był bardzo ważny, ponieważ mógł on nam dać awans do półfinału. Mierzyliśmy się w nim z dobrze poukładanym Kirgistanem. Nasze reprezentantki prowadziły nawet 3:1, jednak doświadczone Azjatki strzeliły Polkom kilka bramek, i nie mieliśmy już szans na podium. Cały czas byliśmy w grze i, aby zakończyć mistrzostwa na wysokiej pozycji, musieliśmy pokonać Holenderki. W drugiej fazie mierzyliśmy się z tą reprezentacją i zwyciężyliśmy „Oranje” 5:3. Tym razem nasze rywalki wyciągnęły wnioski, odpowiednio przygotowując się do meczu. Przegraliśmy 0:5 i w niedzielę powalczymy o 7. miejsce, z Bułgarkami.
Mężczyźni bez zwycięstwa
Nie najlepiej radzili sobie również mężczyźni. Przypomnijmy, że grali oni o miejsca od 9. do 16. W pierwszym pojedynku przegraliśmy ze Szkocją, a w drugim meczu rozprawili się z nami Ukraińcy. Nasi reprezentanci mieli się mierzyć z Francją, jednak drużyna została zdyskwalifikowana i zajmujemy 15. miejsce. To kolejny turniej, w którym znajdujemy się w najlepszej szesnastce zawodów, jednak należy przyznać, że kibice, zgromadzeni nad poznańską Maltą, liczyli na lokaty o kilka pozycji wyższe.
Meksykańskie finały
Bez niespodzianki – kobiety i mężczyźni z Meksyku zagrają jutro w finałach. Bardzo dużo emocji przyniósł półfinał z udziałem reprezentantek Ameryki Północnej oraz Węgierek. Zwycięzcę poznaliśmy dopiero po serii rzutów karnych, a po meczu mieliśmy łzy szczęścia oraz smutku. Naprzeciw Meksykanek staną Chilijki.
Więcej niespodzianek mieliśmy u panów. Brazylijczycy bardzo łatwo rozprawili się z Chile i jutro zagrają z Meksykanami o złoto. W meczu o trzecie miejsce zobaczymy Rosjan w starciu z Chile.
Finał zaplanowano na godzinę 18:30. Zapraszamy wszystkich nad poznańską Maltę!
Z Poznania – Artur Kurzawa/iGol.pl
Obserwuj autora tekstu na Twitterze: @ArturKurzawa