Pogoń Szczecin wreszcie zdobyła trzy punkty. Zdołała dziś pokonać Flotę Świnoujście dzięki bramce strzelonej przez Mekeila Williamsa po rzucie rożnym. Trudno jednak wyrokować, czy to początek dobrej tendencji, czy po prostu goście zagrali bardzo słabo.
Z powodu ostatniej fatalnej dyspozycji Pogoni Szczecin trudno było wyrokować na temat wyniku tego spotkania. Niedawne nerwowe ruchy w tym klubie miały przynieść doraźny efekt, stąd zarząd oczekiwał zwycięstwa w dzisiejszej potyczce. Niewątpliwie sami piłkarze również odczuwają presję, co można wnioskować choćby po barwnej, acz niekoniecznie cenzuralnej wypowiedzi Radosława Janukiewicza.
Gospodarze od początku ruszyli do ataku, jednak było po nich widać, iż nadal nie znajdują się w szczytowej dyspozycji. W ich poczynania wkradała się niedokładność, a mnóstwo akcji kończyło się daleko od bramki rywali. Pierwszy strzał oddano jednak dość szybko, już w 4. minucie na uderzenie głową zdecydował się Emil Noll, ale piłka poszybowała tuż obok słupka.
Chwilę później po ładnym rozegraniu między Frączakiem a Edim w niezłej sytuacji znalazł się Djousse. Niestety napastnik Pogoni został uprzedzony przez interweniującego bramkarza Floty. Na murawie trwała absolutna dominacja ekipy ze Szczecina. Ich przeciwnicy praktycznie nie wychodzili z własnej połowy, ograniczając swoje ofensywne zapędy do taktyki byle dalej. Mimo takiej postawy przyjezdnych podopieczni Ryszarda Tarasiewicza nie potrafili poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Artura Melona. „Portowcom” ewidentnie brakowało jakiegokolwiek pomysłu na rozegranie akcji i skupiali się głównie na zupełnie bezcelowych dośrodkowaniach w pole karne.
Dość powiedzieć, iż praktycznie wszystkie poczynania zawodników do końca pierwszej połowy można by skrócić do poinformowania o kilku rzutach wolnych egzekwowanych przez Ediego. Oczywiście beznadziejnie egzekwowanych. Najczęściej polegały one na wstrzeleniu piłki, kończąc się wybiciem jej z powrotem na połowę Pogoni. Jedyną różnorodność stanowiły strony boiska, gdyż trzeba oddać, iż gospodarze próbowali zarówno z lewej, jak i prawej części murawy.
Gola mogliśmy zobaczyć dopiero w 55. minucie po kolejny stałym fragmencie gry. Tym razem z rzutu rożnego dobrze dośrodkował Akahoshi, a najwyżej wyskoczył Mekeil Williams. Ta bramka stwarzała nadzieję na bardziej ofensywną grę gości, jednak to nadal Pogoń dominowała. Mając komfort prowadzenia, gospodarze pozwalali sobie na próbę kombinacyjnego rozegrania. Niestety najczęściej kończyło się kolejnymi błędami i niedokładnościami.
W 61. minucie chęć na zdobycie bramki wykazali wreszcie goście. Zza pola karnego spróbował uderzyć Krzysztof Bodziony, ale Janukiewicz nie miał problemów ze spokojną obroną.
Przez kolejny kwadrans nie działo się nic. Absolutnie nic. No ewentualnie warto wspomnieć o próbach wycinania rywali równo z murawą, jednak to raczej normalne na boiskach I-ligi.
W 78. minucie los prawie uśmiechnął się do Floty. Kolejnym tragicznym kiksem „błysnął” Emil Noll, jednak nie znalazł się nikt na tyle zdolny, by to wykorzystać. Po chwili piłkę na aut wyekspediował jeden z wracających defensorów Pogoni. W tym okresie dało się również zaobserwować kompletnie wyczerpanych gospodarzy. Na blisko dziesięć minut przed końcem spotkania mało kogo było stać na jakiś zryw, co niespecjalnie dziwi, biorąc pod uwagę przebieg całego meczu. Gospodarze mieli szczęście, iż trafili na tak beznadziejnie dysponowanego rywala, który przyjechał jedynie oddać trzy punkty ekipie bardziej ich potrzebującej.
Warto jeszcze wspomnieć o elemencie tragikomicznym – w 89. minucie drugą żółtą kartkę otrzymał Marek Opałacz. Powód – przesuwanie piłki przed wykonaniem rzutu wolnego. Idealne podsumowanie spotkania. Tuż przed końcowym gwizdkiem jeszcze raz zakotłowało się w polu karnym gospodarzy, lecz i tym razem nie znalazł się nikt, kto mógłby skierować piłkę do siatki, dzięki temu nastąpiło wreszcie przełamanie Pogoni (przynajmniej punktowe).
Marek Opałacz dostał drugą żółtą kartkę nie
za przesuwanie piłki, a za obraźliwe gesty w
stronę sędziego. W momencie kiedy sędzia kazał
cofnąć miejsce egzekwowania rzutu wolnego
piłkarzowi Floty, ten wymownie poklepał się w
czoło w stronę sędziego dając mu w ten sposób do
zrozumienia sam Pan wie co.
Taka mała uwaga.