Mołdawia – Anglia: Zgodnie z planem


7 września 2012 Mołdawia – Anglia: Zgodnie z planem

Zgodnie z planem – tak pokrótce można określić spotkanie Anglików z Mołdawią w ramach eliminacji do mistrzostw świata. Piłkarze Roya Hodgsona byli zespołem zdecydowanie lepszym i w pełni zasłużenie odnieśli tak okazałe zwycięstwo.


Udostępnij na Udostępnij na

Spotkanie rozpoczęło się w sposób wymarzony dla Anglików, którzy już w 2. minucie objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z prawej strony Milnera piłka trafiła do Cleverleya, który zdecydował się na podanie, a futbolówka odbiła się od ręki Bulgaru. Arbiter podyktował kontrowersyjny rzut karny, bo zawodnik gospodarzy był w bardzo bliskiej odległości, a pewnym egzekutorem okazał się Lampard. Wraz z upływem czasu goście dominowali, przeważali, dłużej grali piłką, ale ambitni zawodnicy Mołdawii dzielnie stawiali opór. W poczynaniach gospodarzy za dużo było jednak nerwowości, natomiast pewni siebie rywale z dużym spokojem operowali piłką. Tymczasem w 23. minucie przed dobrą okazją stanął Gerrard, który wykonywał rzut wolny z 20 metrów, ale pomylił się o kilkanaście centymetrów. W 29. minucie było już jednak 0:2. Raz jeszcze na listę strzelców wpisał się Lampard, który wykorzystał doskonałe dośrodkowanie Johnsona ze środka pola i uderzeniem głową z najbliższej odległości nie dał szans Namasco. 

Roy Hodgson udanie rozpoczął eliminacje
Roy Hodgson udanie rozpoczął eliminacje (fot. Skysports.com)

Nie minęło kilka minut, a było już 0:3! Tym razem bramkę zdobył Defoe, który po podaniu Chamberlaina w niełatwej sytuacji i przy asyście obrońców popisał się precyzyjnym strzałem przy słupku. Błąd w tej sytuacji popełnił bramkarz Mołdawii, który z całą pewnością mógł się lepiej zachować. Podłamani gospodarze bezradnie biegali za piłką, a doświadczeni Anglicy prezentowali się bardzo dobrze. Nie tylko piłkarze, ale też kibice. Dość powiedzieć, że na stadionie słychać było wyłącznie gromko śpiewających Brytyjczyków. Jeszcze przed przerwą gospodarze mieli doskonałą sytuację do zdobycia bramki, ale z kilku metrów jeden z piłkarzy Mołdawii nie był w stanie zmieścić piłki w bramce, która po strzale głową o milimetry minęła słupek bramki strzeżonej przez Harta. Po chwili arbiter zakończył pierwszą część meczu.

Obraz w drugiej połowie znacząco się nie zmienił, choć usatysfakcjonowani wynikiem goście nie sunęli już tak ochoczo z kolejnymi atakami, a to przynosiło okazje dla gospodarzy. Ci jednak nie byli w stanie stworzyć większego zagrożenia pod bramką rywala, brakowało pomysłu, ale też umiejętności. W 59. minucie zakotłowało się pod bramką Mołdawii, ale żaden z podopiecznych Hodgsona nie był w stanie zmieścić piłki w bramce. W 65. minucie ładnie z prawej strony dośrodkowywał Lampard, ale wprowadzony po przerwie Cleverley po uderzeniu z woleja nieznacznie się pomylił. Z biegiem czasu tempo spotkania spadło, choć nadal przeważali goście. Wiadomo było jednak, że losy spotkania dawno już zostały rozstrzygnięte, toteż atmosfera meczu teraz przypominała nieco piknik.

W 73. minucie Anglicy udokumentowali swoją przewagę czwartą bramką, przy okazji ośmieszając defensywę rywala. Do znudzenia piłkę w polu karnym rozgrywali piłkarze Hodgsona, ale w końcu tę gehennę postanowił przerwać Milner, który silnym strzałem sprzed pola karnego wpisał się na listę strzelców. W 82. minucie gospodarzy spotkał prawdziwy nokaut. Rzut wolny sprzed pola karnego wykonywał Baines, który nie uderzył najlepiej, ale tego dnia szczęście wyraźnie było po stronie Anglików. Piłka odbiła się zatem od jednego z zawodników stojących w murze i po rykoszecie wylądowała w bramce strzeżonej przez Namasco, który nie miał najmniejszych szans na udaną interwencję. To była ostatnia warta odnotowania sytuacja. Ostatecznie piłkarze Roya Hodgsona pokonali Mołdawię 5:0 i trzeba przyznać, że na tle słabego rywala zaprezentowali się co najmniej dwie klasy lepiej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze