Włoska Serie A wraca na szczyt. Liga, która w ostatnim czasie przeżywała gorsze chwile, znów zaczyna być postrzegana w szerszej świadomości kibiców jako jedna z najlepszych lig w Europie. Dzieje się tak głównie za sprawą transferu Cristiano Ronaldo, ale również świetnej postawy włoskich drużyn w Lidze Mistrzów. Po raz pierwszy od 2005 roku wszystkie włoskie zespoły wygrały swoje mecze w jednej kolejce najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek. Nas, polskich kibiców, w szczególności może cieszyć, że wiodącymi postaciami włoskiego calcio są Polacy. Można wymieniać długo: Piątek, Zieliński, Milik i tak dalej. Ja chciałbym skupić się dziś tylko na jednym, Bartoszu Bereszyńskim. Aktualnie TOP 3 prawych obrońców w Serie A.
Krok po kroku coraz wyżej
Styczeń 2017, po dobrych występach w Legii, a zwłaszcza w Lidze Mistrzów, Bartosz Bereszyński przechodzi do włoskiej Sampdorii. Trafia pod skrzydła Marco Giampaolo, maniaka taktyki, który doskonale wie, jak z piłkarza przerzucanego z lewej na prawą stronę zrobić jednego z najlepszych prawych obrońców w Serie A. To właśnie dzięki niemu Polak zrobił ogromny postęp w grze jeden na jeden i znacząco poprawił się w defensywie.
Sampdoria za Bereszyńskiego w 2017 roku zapłaciła zaledwie 2 miliony euro. Teraz potencjalny kupiec musiałby zapłacić klubowi z Genui znacznie więcej, zwłaszcza że Bereszyński należy do grupy graczy ”nie na sprzedaż”. „Bereś” od momentu przyjścia do Włoch zrobił ogromny postęp. Świadczy o tym letnie zainteresowanie Interu i Napoli, co przyznał sam zawodnik. Polski obrońca wyrobił sobie markę, więc zainteresowanie klubów z TOP 5 nie jest niczym zaskakującym.
Bereszyński praktycznie od przyjścia do Sampdorii gra wszystko. Wystąpił w 65 spotkaniach. Bramki dla „Blucerchiati” jeszcze nie zdobył, asyst też ma niewiele, bo w sumie tylko dwie. Ktoś mógłby powiedzieć, że przy obecnym trendzie w futbolu jak na bocznego obrońcę w kontekście asyst jest to wynik słaby. Ale tak nie jest. Bartosz Bereszyński w ostatnim czasie według założeń taktycznych Marco Giampaolo miał przede wszystkim skupiać się na grze w defensywie. Do tego stopnia, że kiedy „Bereś” zanotował swoją pierwszą asystę w wygranym meczu 4:1 z Cagliari, na następnym treningu dostał burę od trenera, że w ogóle nie powinien znajdować się w tej strefie boiska.
Teraz wygląda to już zupełnie inaczej. Bereszyński ma się podłączać pod akcje ofensywne i tak też się dzieje. Polak jest aktywny, angażuje się w grę do przodu, często dośrodkowując. Pierwszą asystę w tym sezonie już zanotował, przy cudownej bramce Fabio Quagliarelli.
Oh my! Fabio Quagliarella delivers goal of the year candidate as Sampdoria shock Napoli in Serie A. pic.twitter.com/ZjcOZGsl0b
— ESPN FC (@ESPNFC) September 2, 2018
Maestro
Lepsi od Bereszyńskiego w Serie A? Jeśli są, to nieznacznie. Porównując Polaka do Elseida Hysaja i Sime Vrsaljko, czyli piłkarzy klubów, które chciały pozyskać Bereszyńskiego latem (Napoli i Inter), statystyki w tym sezonie mają niemal identyczne, poza tym, że wspomniana dwójka wystąpiła w Lidze Mistrzów. Są jeszcze wchodzący do Serie A piłkarz Juventusu Joao Cancelo oraz gracz Romy Alessandro Florenzi, ale oni również nie wyróżniają się znacząco na tle Bartosza Bereszyńskiego. Zwłaszcza kiedy przypomnimy sobie ostatnią potyczkę Sampdorii z Interem – jeden z najlepszych, jak nie najlepszy mecz w wykonaniu Bereszyńskiego w barwach Sampdorii. Praktycznie wyłączył z gry Candrevę i Perisicia, a z tym zadaniem niewielu by sobie poradziło. Ponadto naprawiał błędy swoich kolegów z defensywy i jeszcze podłączał się do akcji ofensywnych. Był wszędzie. Słowem występ idealny.
W czym Bereszyński jest gorszy? Cancelo czy Hysaj są na pewno bardziej rozpoznawalni i grają w najlepszych klubach włoskiej ligi, co stawia ich w lepszej sytuacji w porównaniu do polskiego defensora. Wspomniana dwójka ma też większe doświadczenie na arenie międzynarodowej. Mimo to na ten moment Bereszyńskiego spokojnie można wymienić w gronie TOP 3 prawych obrońców Serie A. Polak spokojnie poradziłby sobie w którymś z pięciu największych klubów we Włoszech.
Pytanie, czy będziemy mieli okazję się o tym przekonać. Bereszyński marzy o grze w Premier League i kto wie, czy to tam nie będzie nam dane go oglądać w przyszłym sezonie, bo przy takiej grze transfer do mocniejszej drużyny od Sampdorii jest niemal pewny.