W kolejnych rozgrywkach ekstraklasy na placu gry będzie mogło przybywać jedynie dwóch piłkarzy spoza Unii Europejskiej, co zdecydowanie ograniczy ściąganie szrotu z Malediwów, Wysp Wielkanocnych i Turkmenistanu. Taki przepis to furtka dla młodych gniewnych, którzy chcieliby się wedrzeć do zespołów ekstraklasy.
Ograniczenia z lewej, ograniczenia z prawej – „to co wolno, jak nic nie wolno?”, mogą zapytać trenerzy ekstraklasowych zespołów. Łatwiej kupić gotowego piłkarza, który, teoretycznie, od razu wniesie do zespołu jakość i wprowadzi grę zespołu na wyższy poziom, niż bawić się w szkolenie, wprowadzanie i dawanie czasu młodym. Bo i po co?
Gdzie grać, żeby grać?
Ano po to, że narybek w polskiej piłce mamy całkiem niezły i warto by mu dać szansę. Nie po to budujemy akademie, nie po to wprowadzamy Narodowy Model Gry, żebyśmy wysługiwali się słabymi zawodnikami z Trzeciego Świata. W takim razie warto by zapytać, gdzie stawiają na młodych? Gdzie młodzieżowcy, a więc piłkarze poniżej 21. roku życia mogą szukać swojej szansy? Jak to wyglądało w minionym sezonie ekstraklasy, który klub najczęściej stawiał na piłkarskich białowąsów? Pytania się mnożą, więc czas najwyższy na odpowiedzi.
Zestawienie zawiera pięć klubów, w których młodzieżowcy z Polski i z krajów Unii Europejskiej spędzili na boisku najwięcej minut.
W tych klubach młodzieżowcy grają najwięcej (Grafika: Vizzlo.com)
Jak na dłoni widać, że Smutny Waldemar, znany także jako Waldemar Fornalik, wciąż nieustannie kroczy obraną przez siebie ścieżką – daje szanse młodym. Oczywiście zmuszają go do tego warunki, jakie panują w Chorzowie – skarbiec pusty, ogromne długi i brak jakiejkolwiek wizji gotówkowych transferów. Tym bardziej chapeau bas dla byłego selekcjonera, że w tych warunkach potrafił osiągnąć górną ósemkę (zapomnijmy na moment o niesnaskach w Komisji Licencyjnej).
Blisko „Niebieskich” jest Jagiellonia, która również odważnie wprowadza młodych piłkarzy. Twarda, wyrobiona od whiskey ręka Michała Probierza idealnie nadaje się do wychowania nowych zastępów piłkarzy. Tylko czekać, aż wychowankowie „Jagi” zaczną się rozjeżdżać po europejskich ligach. Ale spokojnie, przyroda nie cierpi pustki, więc i na ich miejsce ktoś się znajdzie.
Pozostała trójka daleko w tyle. Młodzieżowcy dostają podobną liczbę minut. W przypadku Lecha i Zagłębia wynika to z wizji rozwoju klubu, która zakłada sporą liczbę wychowanków będących „produktem” klubowych akademii. Warto również podkreślić pracę trenerów – zarówno Stokowiec, jak i Urba pokazują, że mają jaja, potrafią zaufać swoim żółtodziobom.
Kto gra najwięcej?
Suma minut młodzieżowców w ekstraklasie to jedno, w końcu może się rozkładać na kilku, jeśli nie kilkunastu młodzieżowców, którzy na przestrzeni całego sezonu dwa razy powąchali trawę przez cztery i pół minuty, po czym wzięli gorący prysznic i zabrali swoją dziewczynę na wykwintną kolację, bo przecież „ja gram w ekstraklasie”.
Czapki z głów przed tymi, którzy nie dość, że wycierają jeszcze mleko spod nosa i z brody, to jeszcze potrafią utrzymać miejsce w wyjściowej jedenastce klubów, notując występ za występem. Pora więc odpowiedzieć na pytanie, które jawi się Wam o tam, na górze. Który z młodzieżowców zagrał najwięcej, i ile to, do cholery, jest najwięcej.
I znów czarno na białym widać, że Waldek Fornalik zna się na rzeczy. Dwóch piłkarzy powyżej 2000 minut, Patryk Lipski, który rozegrał ponad 3000 minut i był kluczową postacią zespołu – nie byłoby Lipskiego i Mazka bez Fornalika.
Fakt, że w 37 kolejkach ekstraklasy Kubicki i Kapustka rozegrali dokładnie tyle samo minut, to coś na wzór słynnego turnieju czterech skoczni, gdzie suma not Ahonena i Jandy za osiem skoków była identyczna. Skoro są możliwe takie rzeczy, to może Elvis żyje, a Atlantyda mieści się w okolicach wałbrzyskiego złotego pociągu?
Młodzież w sezonie 2015/2016 dała znać o sobie. Oby tylko piłkarze, którzy pokazali się w tych rozgrywkach, nie byli jedynie meteorami, które na moment pokazały się na niebo, jasno rozbłysły i zachwyciły widzów, aby chwilę później spektakularnie przywalić głową w bruk, zostawiając po sobie pokaźnych rozmiarów krater wypełniony złudnymi nadziejami i zawiedzionymi oczekiwaniami.