Czarnogóra osiągnęła historyczny wynik, remisując bezbramkowo na Wembley z Anglią i umacniając pozycję lidera grupy G eliminacji do mistrzostw Europy.
Choć pojawił się dopiero w drugiej połowie, istotną rolę w tym spektaklu odegrał Mladen Kascelan. 27-latek wspierał defensywę swojej drużyny, kiedy bramkę oblegli reprezentanci Anglii, ale i sam mógł strzelić gola – jego strzał z blisko 30 metrów był mocny i kąśliwy, ale minimalnie minął lewy słupek bramki bronionej przez Joe Harta.
Uśmiechnięty i zrelaksowany opowiadał o wrażeniach po najważniejszym meczu w krótkiej historii czarnogórskiego futbolu.
Świetny występ i pierwsze miejsce w dwóch tabelach: grupy G el. ME oraz polskiej Ekstraklasy. Ma się to szczęście!
Naprawdę, jak to powiedział mój trener w Jagiellonii, sprzedaję recepty na zwycięstwa: dobrze idzie w klubie i tutaj (w kadrze – przyp. red.) też. Jestem bardzo szczęśliwy, że tak dobrze potrafimy grać na zero z tyłu. Nie mieliśmy dzisiaj szczęścia w sytuacji, w której była ta ostatnia poprzeczka i mogliśmy wygrać 1:0. Ale i tak jesteśmy szczęśliwi, bo to jest ogromna radość zagrać przeciwko wielkiej Anglii i uzyskać dobry wynik.
Sam miałeś świetną szansę! Mocny strzał z dystansu, tuż obok słupka, mało brakowało!
Dobra, ale to jest piłka nożna. Następnym razem wpadnie!
Nie czułeś presji, grając po raz pierwszy na Wembley?
W ogóle nie miałem dziś takiego uczucia, że gram mecz życia na Wembley czy coś podobnego. Po prostu podszedłem do tego, jak do każdego innego meczu. Wyszedłem na boisko, żeby powalczyć i wygrać.
Trudno będzie utrzymać pierwsze miejsce w grupie. Wytrzymacie to tempo eliminacji?
Myślę, że tak. Trochę teraz odskoczyliśmy od wszystkich przeciwników. Później mamy u siebie najważniejszy mecz z Bułgarią. To spotkanie będzie decydowało o pierwszym i drugim miejscu w grupie.
Spodziewałeś się, że to tak się ułoży?
Zawsze jestem optymistą, także… spodziewałem się! (śmiech)
Na Wembley rozmawiał Robert Błaszczak