Pięć powodów, dla których warto kochać Danię


Za co najbardziej lubimy krainę Lego?

7 października 2016 Pięć powodów, dla których warto kochać Danię
alpha.wallheaven

Nadchodzi drugi mecz Polaków w eliminacjach do mistrzostw świata 2018 w piłce nożnej. Internet i prasę zalewają artykuły o tym, że porażka zminimalizuje nasze szanse na awans, a Dania to jeden z najbardziej nieprzyjemnych możliwych rywali. My zaś, nieco na przekór, postaramy się przekonać czytelników, że kraj ze stolicą w Kopenhadze to sympatyczne miejsce i powinniśmy mieć swoje powody, by ich szanować, doceniać i najzwyczajniej w świecie lubić.


Udostępnij na Udostępnij na

Nieco ponad pięciomilionowa Dania, znana z pomnika syrenki w swojej stolicy, poszczycić może się jednym z najdostatniej żyjących społeczeństw na świecie. Panuje tutaj, podobnie jak choćby w Wielkiej Brytanii, królowa, ciesząca się olbrzymim i niegasnącym poparciem obywateli. Stabilność, otwartość, szacunek do reszty świata. Za co jeszcze możemy kochać Danię?

1) Za Lego

Kto z nas nigdy nie bawił się charakterystycznymi ludzikami? Kto z nas nigdy nie stawiał wieży z setek małych elementów? Kto z nas nigdy nie nadepnął na klocek w środku nocy, klnąc przy tym wniebogłosy? Tak, Lego to chyba najbardziej rozpoznawalna marka zabawek na świecie. Tysiące zatrudnionych pracowników zapewnia radość milionów dzieci (i nie tylko) na całym świecie. Oprócz produkcji klocków, ludzików i wszystkich elementów z nimi związanych tworzących kreatywne zestawy Lego firmuje swoim logiem kilka parków rozrywki, znanych jako Legolandy, będących wymarzonym miejscem na wycieczkę dla niezliczonej liczby smyków. Co warte podkreślenia, przedsiębiorstwo założone w 1932 roku w Billund silnie identyfikuje się z krajem swojego pochodzenia, na czym zyskują obie strony. Lego to Dania, a Dania to Lego.

2) Za Larsa von Triera

Najbardziej znany kopenhaski reżyser to postać kontrowersyjna, ale też nietuzinkowa. No i przede wszystkim jeden z ostatnich „sprawiedliwych” w swoim fachu. To właśnie von Trier wraz z Thomasem Vinterbergiem i dwoma kolegami sformułowali manifest znany jako Dogma 95, wedle którego sztuka filmowa powinna wrócić do korzeni, zrezygnować z efektów specjalnych i skupić się na kunszcie aktorów. On sam zaś stał się wzorem do naśladowania dla młodszych od siebie reżyserów, często podążających jego artystyczną drogą. Niewyparzony język, przez który wiele razy stwarzał sobie problemy, kilka różnych fobii, w tym strach przed lataniem (możliwe, że właśnie dlatego stale pomijany przy nominacjach do „Oskara”) i wiecznie pesymistyczne wypowiedzi. Wszystkie te składowe sprawiają, że Lars von Trier jest jedną z najbardziej charakterystycznych postaci europejskiej sceny filmowej. Tak poza tym to po prostu znakomity reżyser, którego Duńczycy nie wstydzą się pokazywać światu.

3) Za Safri Duo

Kraj naszych najbliższych eliminacyjnych rywali nie może pochwalić się tak pokaźnymi sukcesami na międzynarodowym rynku muzycznym jak choćby pozostali nordyccy sąsiedzi. Szwecja, Norwegia, Finlandia, nawet o wiele mniej zaludniona Islandia. Wszyscy oni cieszą się obecnością muzyków światowej sławy. Dania kojarzona jest przede wszystkim z artystami jednego przeboju. Stąd był zespół Aqua ze swoim koszmarnym „Barbie Girl” powstałym w 1997 roku. Na początku nowego tysiąclecia światu objawił się zespół Safri Duo, którego perkusyjny utwór „Played-A-Live” od szesnastu lat dzwoni w uszach nie tylko fanów instrumentalnej muzyki klubowej. Singiel, który rozszedł się w ponad półtora miliona kopii na świecie, kojarzony jest choćby z jedną z marek lodów. Wcześniej duet wystąpił na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Sydney wraz z utworem „The Bongo Song”, czym zapewnił sobie artystyczną nieśmiertelność.

4) Za Hansa Christiana Andersena

Trudno wskazać bardziej znanego baśniopisarza, któż bowiem nie czytał w dzieciństwie „Brzydkiego Kaczątka”, „Dziewczynki z zapałkami” czy „Królowej śniegu”?. Dziewiętnastowieczny artysta z Odense im bardziej był nieszczęśliwy, tym lepsze dzieła tworzył. A nieszczęśliwy był wręcz szalenie. Ciągle lokujący uczucia wobec niewłaściwych osób, wyjątkowo wrażliwy na własnym punkcie, do tego przez całe dorosłe życie noszący brzemię trudnego dzieciństwa. Andersen to chodzący paradoks XIX wieku. Najlepszy pisarz wśród ludzi nieumiejących pisać (braki w wykształceniu powodowały niezliczone błędy), mistrz w fachu, którego ze wszystkich najbardziej nie lubił (jako niespełniony aktor pisał głównie sztuki teatralne). Baśnie były dodatkiem, czymś, czego sam nie traktował do końca serio. Chichot losu sprawił, że to właśnie one zapewniły mu wieczną sławę i tytuł najwybitniejszego i najbardziej rozpoznawalnego duńskiego pisarza wszech czasów.

5) Za dbałość o środowisko naturalne

Duńczycy są wzorem dla reszty świata pod względem świadomości ekologicznej. Jako jedni z pierwszych na świecie segregowali odpady domowe. W porównaniu z latami 70. zużycie energii elektrycznej nieznacznie się zmniejszyło, co jest ewenementem w skali całej kuli ziemskiej (PKB w tym czasie w zasadzie się podwoiło). Gdy dodamy do tego fakt, że ponad połowa prądu i ciepła pochodzi ze źródeł odnawialnych, mamy do czynienia z prawdziwym wzorem. To właśnie w Kopenhadze powstało pierwsze ministerstwo ochrony środowiska, w roku 1971. Efektem jest czyste powietrze i niemal kompletny recycling odpadów. Za tę wytrwałość naszego najbliższego rywala także warto doceniać i szanować.


Przed meczem z Kazachstanem prezentowaliśmy powody, dla których warto kochać tę postsowiecką republikę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze