Misja Ancelottiego: uniknąć wpadek poprzedników


22 grudnia 2015 Misja Ancelottiego: uniknąć wpadek poprzedników

Niewielu włoskich trenerów przewinęło się przez niemieckie boiska. Przed Carlo Ancelottim trudne zadanie, bo żadnemu z nich nie udało się zrobić w Bundeslidze kariery. Czy pójdzie śladami swoich poprzedników i zrezygnuje z pracy po roku? A może uda mu się osiągnąć coś więcej?


Udostępnij na Udostępnij na

Carlo Ancelotti jest kolejnym włoskim szkoleniowcem, który trafił na boiska niemieckiej Bundesligi – to pewne. Czy uda mu się odnieść upragniony na Allianz Arena sukces i zdobędzie kolejny Puchar Europy dla Bayernu Monachium? Dziennikarze są podzieleni. Pod wodzą Guardioli do tego czasu się to nie udało. Wątpliwości nie ma były trener, Giovanni Trapattoni. – Chciałem pogratulować władzom Bayernu. To wspaniała decyzja. Carlo jest znakomitym, utytułowanym i bardzo doświadczonym szkoleniowcem. Pod jego wodzą drużyna zdobędzie wiele trofeów – mówi cytowany przez „Bilda”.

To właśnie on jest najbardziej utytułowanym Włochem w niemieckiej Bundeslidze. W swoim bogatym piłkarskim CV Giovanni Trapattoni ma, obok reprezentacji Irlandii i Watykanu, VfB Stuttgart oraz dwukrotnie Bayern Monachium. Jego początki były bardzo trudne – już w pierwszym spotkaniu „o coś” lepszy okazał się VfB Stuttgart, który zdobył Superpuchar Niemiec po dogrywce. Jeszcze gorzej było tydzień później, 14 sierpnia. Ekipa doświadczonego trenera była dopiero w trakcie przedsezonowych przygotowań, jednak dwa znaki ostrzegawcze pokazały, że coś jest nie tak.

Nieprawdopodobne – „Sportlife”, Sensacja – „Der Anzeiger”, Piłkarski sen się spełnił – „Das Tagesblatt”. Nikogo nie dziwiły nagłówki poniedziałkowych gazet o tematyce sportowej. Całe Niemcy mówiły o kompromitacji Olivera Kahna, Lothara Matthaeusa i spółki przeciwko TSV Vestenbergsgreuth. Obiekt gospodarzy nie mógłby pomieścić zainteresowanych, więc spotkanie odbyło się w Norymberdze na Frankenstadion. Do miasta oddalonego o 50 km udało się niemal 24,5 tysiąca fanów. Fanów, którzy przeżyli prawdziwy szok, gdy w 43. minucie Roland Stein otworzył wynik spotkania. I jeszcze większe zdziwienie, gdy doktor Markus Merk zagwizdał po raz ostatni, a na tablicy wyników wciąż widniało 1:0. To jedno zwycięstwo było największym sukcesem w historii klubu, który dotarł do trzeciej rundy DFB-Pokal (3:4 w rzutach karnych z Wolfsburgiem).

Bayern w Champions League? Sen o triumfie brutalnie zakończyli późniejsi triumfatorzy, Ajax Amsterdam. Już ćwierćfinał pokazał, że „Gwiazda Południa” jest słaba. Męczarnie z IFK Goeteborg nie wróżyły niczego dobrego przed kolejnym dwumeczem, tym razem z Ajaksem Amsterdam. Podopieczni Trapattoniego stawiali opór dość długo, jednak i tak na koniec przegrali 5:2. Nie lepiej było na krajowym podwórku. Bayernowi po słabym sezonie i zajęciu szóstego miejsca w lidze pozostała walka w Pucharze UEFA. I konieczność znalezienia nowego trenera. Trapattoniemu podziękowano po dokładnie 365 dniach.

Minęło kolejnych 365 dób i dwóch trenerów (Otto Rehhagel i Franz Beckenbauer), by Trapattoni wrócił na swoje miejsce. Tym razem z dużo lepszym skutkiem i na nieco dłużej niż za pierwszym razem. Włoch z Bayernem zdobył mistrzostwo, puchar i Superpuchar kraju przez dwa lata. To nie zaspokoiło oczekiwań działaczy. Druga próba, to i trwała dwa razy dłużej. I zakończyła się tak jak pierwsza – rozwiązaniem kontraktu.

Dziesięć lat temu Włoch był szkoleniowcem VfB Stuttgart. Przygodę z zespołem z południowo-zachodniego regionu kraju zakończył na dziewiątym miejscu. To zdecydowanie nie było zgodne z oczekiwaniami zarządu (w odróżnieniu od dnia dzisiejszego). „Szwabi” celowali w rozgrywki Pucharu UEFA, do których dostanie się po dwóch znakomitych poprzednich latach (czwarta i piąta lokata na koniec sezonu) miało stać się normą. Trapattoniemu powinęła się noga i został zwolniony. A rok później VfB zostało mistrzem kraju…

Nieco lepiej w sezonie 1997/1998 poszło kolejnemu Włochowi, Nevio Scali. I on wyłożył się jednak na Pucharze Niemiec – Borussia Dortmund pod jego wodzą dotarła do 1/8 finału DFB-Pokal. Silniejsza okazała się sensacja tego roku, Eintracht Trier. Drużyna z ligi regionalnej awansowała wtedy… do półfinału, choć niewiele zabrakło, by trafili do finału (przegrali 9:10 w rzutach karnych z MSV Duisburg, triumfatorem rozgrywek).

Nevio był kolejnym trenerem, który fatalnie zakończył sezon. W odróżnieniu od Giovanniego potrafił go znakomicie rozpocząć. Borussia Dortmund w meczu o Puchar Interkontynentalny spokojnie poradziła sobie z brazylijskim Cruzeiro. Pierwszego gola strzelił Michael Zorc, a drugie trafienie na sześć minut przed końcem zanotował Heiko Herrlich. Były to jednak jedynie dobre złego początki, bo Borussia nie awansowała nawet do Pucharu Intertoto, kończąc sezon na dziesiątej lokacie. Nie trzeba chyba mówić, jak to się zakończyło dla Scaliego.

Trzecim i ostatnim Włochem (jak do tej pory!) w niemieckiej Bundeslidze był, doskonale kojarzony przez fanów Schalke Gelsenkirchen, Roberto di Matteo. W tej chwili można się tylko zastanawiać, dlaczego jest aż tak dobrze znany… Urodzony w Szwajcarii trener miał to szczęście, że przejął zespół od Jensa Kellera, gdy ten już odpadł z Pucharu Niemiec – nie ma się powodu, by się nad nim pastwić.

https://twitter.com/m_borzecki/status/538729771702571008

Taktyka na początku przynosiła solidne wyniki, jednak te minęły z czasem. „Die Koenigsblauen” byli na znakomitej drodze do awansu do Champions League i na dziesięć kolejek przed końcem sezonu kibice myśleli już o tym, na kogo trafią w losowaniu fazy grupowej. Wtedy właśnie posypała się cała gra Schalke 04, które z pierwszej czwórki wyleciało na ostatnią pozycję gwarantującą prawo gry w Lidze Europy. Sezon udało się zakończyć przed odwiecznymi rywalami z Dortmundu, jednak pozostał duży niedosyt.

Trudno o uśmiechy radości, gdy z ostatnich dziesięciu spotkań wygrywasz tylko dwa. Ze wszystkich drużyn, które awansowały do europejskich pucharów rok później, tylko FC Augsburg miał gorszy bilans bramkowy od „Niebieskich”.

Trudne zadanie czeka więc Carlo Ancelottiego, który będzie musiał w końcu zmazać plamę na honorze szkoleniowców z Półwyspu Apenińskiego. Posiadając taką drużynę, trudno coś zepsuć. Nie dziwią więc słowa Trapattoniego, który mówi, że były trener Realu zdobędzie wiele trofeów. Zobaczymy, czy uda mu się zrobić to, co Giovanniemu nie do końca wyszło!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze