Minął dzień: Im więcej tym lepiej


Już w tą sobotę wszyscy fani piłki nożnej będą kibicować swoim reprezentacjom. Miliony kibiców będa oglądać mecze w pabach, na stadionach czy w domowym zaciszu. Polacy również czekają na arcyważne spotkanie z Portugalią. Czy powtórzymy wyczyn sprzed roku??


Udostępnij na Udostępnij na

Im więcej rąk do pracy tym lepiej. Z takiego założenia wychodzi Leo Beenhakker. Dzisiaj do grona swoich współpracowników zaprosił trenera Zagłębia Lubin, Czesława Michniewcza. Szkoleniowiec Mistrza Polski słynie z tego, że jako jeden z niewielu w kraju, do swojej pracy wykorzystuje laptopa i specjalistyczne programy komputerowe. Nie wiadomo jednak jaką funkcję będzie pełnił w sztabie reprezentacji, pewne jest tylko to, że Michniewicz będzie współpracował z Holendrem do 13 września czyli do rozegrania meczu z Finlandią. Nie wykluczone, że trener Zagłębia Lubin może na stałe zostać asystentem „Don Leo”. Dzisiaj rozpoczęło się również zgrupowanie kadry przygotowujące do meczów eliminacyjnych. W niemieckim miasteczku Muhlheim, położonym niedaleko Frankfurtu piłkarze będą mieszkać i trenować do czwartku, kiedy to odlecą do Portugalii na mecz z jednym z faworytów naszej grupy. Większość piłkarzy przyleciała rano, a jedynymi piłkarzami którzy nie wzięli udziału w wieczornym treningu byli Łukasz Garguła i Michał Żewłakow. Piłkarze PGE Bełchatów i Olimpikosa Pireus dotarli dopiero o 16,a byli tak wyczerpani lotem, że trener postanowił dać im dziś odpocząć. Miejmy nadzieję, że to zgrupowanie okaże się dla nas szczęśliwe i zdobędziemy komplet punktów w czekających nas meczach.

Fabiański nadzieją Kanonierów

Kiedy Łukasz Fabiański wraz z reprezentacją przygotowuje się do walki o punkty, trener Arsenalu Londyn Arsene Wenger, w tym czasie wypowiada się w samych superlatywach o młodym bramkarzu. „ Ma dopiero 22 lata, ale już teraz mogę zapewnić, że wkrótce będzie numerem jeden w reprezentacji Polski”. Ja widać Łukasz jest bardzo ceniony w swoim klubie, w prawdzie „Fabian” raczej nie wystąpi w meczu z Portugalią a całkiem prawdopodobne jest, że zasiądzie na trybunach to jednak praca z takimi fachowcami zarówno w kadrze jak i klubie na pewno wyjdzie mu na dobrę. Tym bardziej, że błędy coraz częściej popełnia numer jeden w bramce Arsenalu, Jens Lehmann. Jeżeli będzie tak dalej to kto wie, może Łukasz niedługo zaliczy swój debiut w premiership. Nie dawno również mówiono o transferze Artura Boruca. Gwiazda Celticu Glasgow do gry w Kanonierach był już przymierzany wielokrotnie, ale nic z tego nie wyszło. Teraz raczej też nic z tego nie będzie bo jak mówi Francuzki trener, Arsenal ma przecież Fabiańskiego. „Nie mam zamiaru pozbywać się Lehmann w najbliższej przyszłości. A więc nie mogłem na serio rozważać transferu Boruca. Tym bardziej, że sprowadziliśmy przecież Fabiańskiego. O wypożyczeniu Fabiańskiego w ogóle nie myślę. W Arsenalu ma wspaniałe warunki do rozwijania swojego nieprzeciętnego talentu, a poza tym ja go potrzebuję w tym sezonie”. Tak więc pozostaje nam nic innego jak czekać na debiut Łukasza w jednej z najsilniejszych lig na świecie.

Powrót na szczyt

5 lat, tyle fani „The Reds” musieli czekać na to by ich zespół zajmował pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Byłej drużynie Jerzego Dudek już od dawna nie wiodło się tak dobrze ja w tym sezonie. Nowe wzmocnienia okazały się strzałem w dziesiątkę, a Liverpool będzie walczył o najwyższe trofea. Kolejnym krokiem do końcowego sukcesu było zwycięstwo z Derby County. Były zespół Grzegorza Rasiaka uległ 6:0 gospodarzom. „Przed startem sezonu typowałem, że Liverpool zajmie czwarte miejsce w tabeli. Ale zmieniłem zdanie. Będą na podium, a może nawet zdobędą mistrzostwo”- mówi były selekcjoner reprezentacji Anglii Teryy Venables. Jeżeli piłkarze utrzymają tak dobrą passę, to może być podobna sytuacja jak z Manchesterem w ubiegłym sezonie. Póki co jest świetnie. W ubiegłą środę na Anfield, Liverpool pokonał 4:0 francuzką Tuluzę i awansował do Ligi Mistrzów. Teraz to fantastyczne zwycięstwo. Ta wygrana musi cieszyć podwójnie fanów „The Reds” bo punkty pogubili najgroźniejsi rywale, Manchester City i Chelsea, która sensacyjnie przegrała 2:0 z Aston Villa. „Nic dziwnego, że euforia na trybunach była wielka. Do mistrzostwa jednak jeszcze droga daleka. Dzisiaj jestem szczęśliwy, ale w niedzielę będzie już inaczej, bo niektórzy nasi rywale będą rozgrywać mecze i pewnie wygrają”- tak wypowiadał się Hiszpan bezpośrednio po meczu z Derby. Tak więc potwierdzają się przed sezonowe przypuszczenia, że ten rok będzie wyjątkowy i dla wielu zaskakujący.

Brożek jak Frankowski

Tych dwóch napastników wiele łączy, ale sporo też dzieli. Tomek Frankowski był wielką gwiazdą Wisły Kraków i wspólnie z Maćkiem Żurawskim i Mirkiem Szymkowiakiem podbijali piłkarską Europę. W reprezentacji popularny „Franek” nie miał tyle szczęścia. Był niedoceniany przez ówczesnego selekcjonera Pawła Janas, a gdy media wywarły na trenerze presje, Frankowski jak już rozpoczął strzelanie w kadrze to nie mógł przestać. To głównie dzięki niemu awansowaliśmy do niemieckiego mundialu. Napastnik Wisły swoją dobrą grą zwrócił na siebie uwagę włodarzy drugoligowego Elche. Jak się później okazało, transfer do hiszpańskiego klubu był początkiem końca piłkarskiej kariery. Niedawno Frankowski rozwiązał kontrakt z angielskim Wolverphamton, do którego przeniósł się z Elche. Dziś 33-letni zawodnik pewnie jak reszta jego starszych kolegów wróci do kraju i będzie próbował odzyskać dawną formę. Podobnie jest z Pawłem Brożkiem. 24-letni snajper zastąpił w Wiśle właśnie Frankowskiego. Chodź musi się jeszcze dużo nauczyć to swoją dobrą grą w Pucharze UEFA zwrócił na siebie uwagę klubów z Francji, Anglii i Hiszpanii. Jednak mimo tego pozostał w Krakowie i dziś stanowi trzon nowego zespołu, kierowanego przez Macieja Skorżę. Jeżeli chodzi o reprezentację to podobnie jak starszy kolega, Paweł nie może przekonać do siebie Leo Beenhakkera. Widocznie selekcjoner uważa, że Brożek jest jeszcze za słaby na kadrę narodową i dlatego wcale nie dostaje albo umieszczany jest na liście rezerwowych. W przeciwieństwie do Frankowskiego, Paweł ma dopiero 24 lata i jeszcze cała kariera przed nim. Miejmy nadzieję, że Paweł nie popełni tego samego błędu co jego starszy kolega i nie zamieni dobrze prosperującego zespołu mającego ambicje mistrzowskie na przeciętniaka z hiszpańskiej ligi takiego jak Elche, które niedawno starało pozyskać się naszego napastnika. „Druga liga hiszpańska to marny pomysł. Przecież tam jest niższy poziom niż w Wiśle. Dlatego wcale nie żałuję, że nie doszło do transferu. Spokojnie poczekam do zimy, albo i dłużej. Nigdzie mi się nie spieszy. Twierdzenie, że doszło miedzy mną a selekcjonerem do konfliktu jest mocno wyolbrzymione. To prawda, że trener wezwał mnie do siebie, gdy podczas treningu zmarnowałem jedną z bardzo dobrych sytuacji bramkowych.”

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze