Już za cztery dni arcyważny mecz z Portugalią a nad głowami naszych piłkarzy zawisły „Czarne Chmury”. Miejmy nadzieję, że serial z naszymi reprezentantami w rolach głównych skończy się szybko i z „Happy Endem”.
Od niedzieli kadra reprezentacji Polski trenuje w niemieckim Muelhleim. W ciągu tych dwóch dni nic nie wskazywało na to by, któryś z zawodników miał jakieś poważne problemy ze zdrowiem. Jednak dzisiaj Jacek Bąk, który od dłuższego czasu zmaga się z kontuzją pleców, a także Michał Goliński zostali odesłani do domów. W ich miejsce Leo Beenhakker powołał Jakuba Wawrzyniaka z Legii Warszawa i Rafała Murawskiego z Lecha Poznań. Wielu fachowcom wydaje się, że kontuzja Bąk to koniec świata. Jednak nie oszukujmy się, nasz stoper od dłuższego czasu niczym nie zaimponował, a wręcz przeciwnie. Po jego głupich błędach Polacy tracili bramki. Jacek nie jest już młodzieniaszkiem i może warto jest stawiać na przyszłościowych zawodników, bo kiedy Bąk zdecyduje się zakończyć karierę, nagle nie będziemy mieli nikogo, kto go zastąpi. Ale dzisiejszy dzień to nie tylko kontuzje, ale przede wszystkim konferencja prasowa selekcjonera i coś, czego nigdy nie robił. Otóż Holender po raz pierwszy przed meczem, powiedział dziennikarzom kto będzie występował w naszym zespole i na jakiej pozycji. Wprawdzie Leo Beenhakker nie zdradził całego składu ale już wiadomo, że na środku obrony zagrają Mariusz Jop i Arkadiusz Głowacki. Nie wiem ile w tym jest prawdy, być może jest to tylko taki chwyt naszego trenera, a na weryfikacje jego słów musimy poczekać do soboty.
Z czołowego zawodnika na ławkowicza?
Od dłuższego czasu tematem numer jeden w polskich mediach był transfer Ebiego Smolarka do Racingu Santander. Polski napastnik zdecydował się opuścić niemiecką Borussie Dortmund, w której mimo wielu konfliktów na linii zawodnik-zarząd, był czołowym piłkarzem. Smolarek swój debiut w lidze hiszpańskiej zaliczył bardzo szybko, bo już parę dni później wszedł na boisko w meczu z Barceloną. Jednak po kilkunastu minutach gry Ebi wyleciał z niego za czerwoną kartkę. Po tej przeprowadzce i zapewnieniach władz klubu, mieliśmy nadzieję, że nasz zawodnik stanie się kluczową postacią i dalej się będzie rozwijał. Jednak na nic mogą się zdać te obietnice. Racing przed końcem okna transferowego sprowadził dwóch piłkarzy, a zimą planują kupić jeszcze jednego, klasowego napastnika. Tak więc, już niedługo jeżeli się sprawdzi najczarniejszy scenariusz Ebi może zasiąść na ławce rezerwowych. I wtedy będziemy się zastanawiać czy dobrze zrobił wybierając przeprowadzkę do Santander. Podobne problemy ma inny polski napastnik. Łukasz Piszczek, po powrocie do Herthy miał nadzieję, że zacznie grać. Tym bardziej, że poprzedni sezon w barwach Zagłębia Lubin miał doskonały. Jednak te kilka minut jakie zagrał i wysokie noty według niemieckich fachowców nic nie dały. Łukasz ostatni mecz przesiedział na trybunach i jeżeli trener się do niego nie przekona to młody Polak znów będzie miał sezon zmarnowany. „Nie pozostaje mi nic innego, jak ciężko pracować i przekonać trenera do siebie”.
Gwiazdorstwo
Są dwa terminy tego określenia. Gwiazdorstwo właściwe i niewłaściwe. Do tego pierwszego możemy zaliczyć zachowanie sir Alexa Fergusona. Jak na arystokratę przystało, trener Manchesteru United wysłał list do Alana Smitha , w którym podziękował piłkarzowi za wieloletnią współprace. Przypomnę, że Anglik odszedł z drużyny „Czerwonych Diabłów” do Newcastle United.” Było mi bardzo miło, gdy otworzyłem pocztę. Skoro trener wysłał mi osobiste podziękowania za grę, to znaczy, że coś zrobiłem dla Manchesteru. Szkoda, że nie miałem szansy na pożegnanie z fanami Manchesteru. Ale sir Alex wytłumaczył mi, że jemu też nie było łatwo mnie sprzedać”. List trenera do piłkarza, w którym dziękuje mu za współpracę, w pozytywnym znaczeniu jest rzadkością w piłce nożnej. Ale teraz przejdźmy do gwiazdorstwa niewłaściwego. Za takie należy uważać zachowanie Cristiano Ronaldo. O tym, że piłkarz lubi imprezować wie każdy. Gwiazdę Manchesteru często można spotkać w nocnych klubach nie tylko u siebie w mieście, ale również w innych miejscowościach w Wielkiej Brytanii. Od paru miesięcy Ronaldo nie cieszył się takim zainteresowaniem jak dzisiaj. A to wszystko dzięki wyznaniom jednej z „pań do towarzystwa” jakie zaprosił do siebie piłkarz. Otóż według tej pani, Cristiano razem z nowymi graczami „Czerwonych Diabłów” Andersonem i Nanim nieźle się bawili w lokalnym nocnym klubie. Kiedy piłkarzom zaczęło się nudzić przenieśli zabawę do domu Ronaldo i razem z pięcioma prostytutkami bawili się na całego. „Ronaldo i koledzy potraktowali nasz jak tanie dziwki. Spałam już z 200 klientami, ale nigdy nie zdarzyło się, by któryś z nich w ogóle się do mnie nie odzywał. Piłkarze Manchesteru tylko ustawiali nas w odpowiedniej pozycji i robili swoje”. Słynny Portugalczyk nie zwracał na to uwagi i po wszystkim zapłacił za usługi ok. 17 tysięcy złotych plus 230 złotych napiwku. Ale co to jest dla zawodnika, który tygodniowo zarabia 670 tysięcy złotych.
Koniec Ballacka?
Michael Ballack przychodził do Chelsea Londyn jako gwiazda Bayernu Monachium. Przez rok gry na wyspach, niemieckiemu piłkarzowi jakoś się nie wiodło. Miał być znacznym wzmocnieniem drużyny Jose Mourinho, a okazał się niewypałem. Wszyscy fani „The Blues” mieli nadzieję, że może w tym sezonie Ballack wróci do dawnej świetności ale na przeszkodzie stanęła kontuzja kostki. Michael będzie musiał pauzować jeszcze z miesiąc. Jednak dla samego piłkarza niepokojący może być fakt, że szefowie londyńskiego klubu nie zgłosili go do gry w Lidze Mistrzów. Według lokalnych mediów może to być zemsta Jose Mourinho. Portugalczyk miałby się mścić za to, że piłkarz bez zgody klubu poddał się operacji. „Możemy potwierdzić, że Michael Ballack nie został zgłoszony do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jego kontuzja nie daje nam gwarancji, iż będzie mógł wystąpić w większości spotkań grupowych, lecz mamy nadzieję na jego szybki powrót go gry”- powiedział rzecznik klubu. Czy to jest początek końca kariery Michaela Ballacka?