Milan przerwał złą passę


W inauguracyjnym meczu 25. kolejki ligi włoskiej Milan pokonał na własnym obiekcie Parmę 4:0. Głównym ojcem zwycięstwa drużyny z Lombardii był przede wszystkim Antonio Cassano. Urodzony w Bari napastnik zdobył gola oraz zaliczył dwie asysty przy bramkach Robinho.


Udostępnij na Udostępnij na

W meczu odbywającym się na San Siro w Mediolanie rywalizowały ze sobą Milan oraz Parma. Ci pierwsi podchodzili do spotkania jako drużyna nie mogąca zdobyć kompletu punktów od dwóch kolejek ligowych. Goście natomiast mieli napsuć gospodarzom jak najwięcej krwi. Pierwsze sekundy meczu od razu dały jasność, iż mecz w stolicy Lombardii będzie miał interesujący przebieg. Po niespełna trzydziestu sekundach od pierwszego gwizdka sędziego, Andrei De Marco, celny strzał na bramkę oddał Holender Clarence Seedorf. Antonio Mirante miał problemy z tym uderzeniem, jednak golkiper gości wyszedł cało z trudnej sytuacji i nie dał się pokonać, popisując się przy tym udaną paradą.

Co się odwlecze to nie uciecze. Niespełna siedem minut później składną akcją wyróżnili się miedzy innymi: Merkel, Ibrahimović i Seedorf. Niemiecki pomocnik podał ze skrzydła do popularnego „Ibracadabry”, ten – jak na wirtuoza piłki przystało – bez zbędnego namysłu z pierwszej piłki odegrał dokładnie do nadbiegającego Seedorfa. Holendrowi pozostało minąć tylko bramkarza rywali i umieścić futbolówkę w pustej bramce Parmy. Tym samym mecz wyśmienicie ułożył się dla podopiecznych Massimiliano Allegriego – od 8. minuty wynik brzmiał 1:0. Luźną grę w wykonaniu mediolańczyków dało się odczuć także po fantastycznej grze Zlatana Ibrahimovicia, który w 11. minucie popisał się kapitalnym zagraniem wzbudzającym zachwyt wśród kibiców. Imponująca zagrywka Szweda nie przyniosła niestety pożądanego efektu w postaci podbramkowej sytuacji strzeleckiej.

Piłkarze Parmy w pierwszym kwadransie gry byli tylko tłem dla dobrze dysponowanej sobotniego wieczoru drużyny Milanu. Pierwsza dobra sytuacja w wykonaniu gości miał miejsce dopiero w 14. minucie meczu. Fantastycznym przeglądem pola popisał się wychowanek Juventusu Turyn, Sebastian Giovinco. 24-letni skrzydłowy zagrał na prawą stronę boiska w kierunku Antonio Candrevy, a pomocnik – będący obecnie na wypożyczeniu z Udinese – skierował piłkę w stronę bramki. Christian Abbiati jednak uprzedził nadbiegającego Amauriego i tifosi „Rosonerich” – zgromadzeni na obiekcie imienia Giuseppe Meazzy – mogli odetchnąć z ulgą. Popularni „Diavolo”, jak mówi się też o zawodnikach Milanu, chcieli jednak wzbudzić zachwyt wśród swoich sympatyków i zapewne udało im się to w 16. minucie meczu. Naprawdę wyśmienitą akcję zapoczątkował sprowadzony z Sampdorii, Antonio Cassano. Reprezentant Włoch zagrał w kierunku Merkela, który natychmiast odegrał z powrotem do Cassano. Następnie piłka jak po sznurku została posłana do Gattuso, a ten szybko odegrał ponownie do napastnika Milanu. Cassano stanął oko w oko z bramkarzem Mirante i z zimną krwią umieścił piłkę w bramce. Po zdobyciu gola na 2:0 na trybunach można było ujrzeć uradowaną twarz Adriano Galianiego, który zapewne oczekiwał właśnie takiej gry w wykonaniu piłkarzy mediolańskiego klubu. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie, aczkolwiek okazję na zmianę rezultatu się pojawiały. Przede wszystkim należy odnotować strzał Zlatana Ibrahimovicia z 32. minuty spotkania. Szwedzki napastnik znalazł się w doskonałej sytuacji do zdobycia trzeciego gola, lecz tym razem bramkarz Antonio Mirante stanął na wysokości zadania.

Druga odsłona meczu była udokumentowaniem przewagi Milanu nad ekipą z regionu Emila-Romania. Różnica klas dzieląca oba zespoły szczególnie widoczna była, gdy płytę boiska opuścił strzelec pierwszego gola, Clarence Seedorf. W jego miejsce wszedł Robinho i praktycznie z miejsca stał się bohaterem meczu. Najpierw w 64. minucie gry wykorzystał podanie najlepszego na boisku Cassano i wyprowadził zespół „Czerwono-czarnych” na prowadzenie 3:0. Trzy minuty po zdobyciu swojego pierwszego gola w meczu ustrzelił kolejnego i jasne stało się, iż Parma z trudnego terenu w Mediolanie nie wywiezie nawet remisu. Co istotne, po raz kolejny przy bramce asystę zaliczył Antonio Cassano, co świadczy o jego ogromnej wszechstronności. W 80. minucie zmniejszyć rozmiary porażki próbował Amauri, lecz celny strzał Brazylijczyka z włoskim paszportem został obroniony przez Abbiatiego.

Milan zasłużenie wygrał 4:0 z outsiderem Serie A i potwierdził swoje aspiracje dotyczące zdobycia scudetto. Teraz przed drużyną dowodzoną przez Allegriego rywalizacja w ramach elitarnej Champions League z Tottenhamem, która będzie miała miejsce już 15 lutego. A póki co, fani kibicujący Milanowi mogą być spokojni, ponieważ ich drużyna z pewnością po 25. kolejce nie opuści pozycji lidera ligi włoskiej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze