Miedź Legnica w walce o utrzymanie – gdzie są te punkty?


Pomimo wszelkich starań Miedź Legnica okupuje ostatnie miejsce w tabeli. Czy dla drużyny "Miedzianki" jest jeszcze nadzieja na utrzymanie?

10 lutego 2023 Miedź Legnica w walce o utrzymanie – gdzie są te punkty?
Rafal Oleksiewicz / PressFocus

Legnicki zespół rozegrał już trzy spotkania w tej rundzie, z czego dwa z mistrzem Polski – Lechem Poznań, i można powiedzieć, że we wszystkich trzech meczach Miedź Legnica stawiała dość twarde warunki przeciwnikom. Pewnie wszyscy w Legnicy woleliby zdobyć trzy punkty w meczu z Radomiakiem w zamian za dwie porażki z Lechem, lecz i tak nie jest najgorzej.


Udostępnij na Udostępnij na

Na mecz inaugurujący rundę wiosenną do Legnicy wpadł Radomiak. Był to typowy mecz ekstraklasy w tych warunkach oraz biorąc pod uwagę drużyny, które brały w nim udział. Trochę kopaniny, zmęczenia okresem przygotowawczym i fura szczęścia po obu stronach. Jednak to „Miedzianka” przejawiała większe chęci, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mecz o tyle ważny, że Radomiak też nie jest w bezpiecznej sytuacji i wydawał się najłatwiejszym z rywali, którzy mieli czekać na Miedź.

Następnie były dwa mecze z „Kolejorzem”. Zaległy z drugiej kolejki i za cztery dni kolejny. W pierwszym spotkaniu obie drużyny sobie pofolgowały i strzeliły po dwie bramki. Tu należy się pochwała dla legnickiego zespołu. Nie dość, że potrafili odrobić straty i doprowadzić do remisu, to nie dali go sobie potem wydrzeć. Całkiem odmienna postawa od tego, co prezentowali jesienią. Ta „jesienna” wersja Miedzi byłaby skłonna stracić bramkę w samej końcówce spotkania. Następnie został rozegrany rewanż, już przy Bułgarskiej. Lech ze świeżymi ranami przystąpił do tego meczu w zmienionej formie. Dużo roszad w składzie i własny stadion pomogły. Miedź Legnica wyjechała z Poznania z porażką, ale na pewno nie na tarczy.

Teraz tylko trudniej

Nadchodzący terminarz oraz rywale, którzy czekają na Miedź Legnica, raczej przyprawiają sztab szkoleniowy o ból głowy. Znowu przed nimi wyjazd do Wielkopolski. Na „Miedziankę” czeka Warta Poznań, która jakże skutecznie punktuje zespoły z dołu tabeli. Poprzednie spotkanie dość pewnie na swoją korzyść rozstrzygnęła Warta. Potem Miedź podejmie Wisłę Płock. Wisłę, która dość głupio potrafiła stracić punkty w rywalizacji ze Śląskiem Wrocław czy Lechią Gdańsk. Nie ma jednak co liczyć, że tak będzie i tym razem. Trzeba pamiętać, jak rewelacyjnie na początku rundy jesiennej prezentowała się Wisła.

Kolejne spotkania to prawdziwy ultramaraton z drużynami z najbliższego „sąsiedztwa” w tabeli. Nie trzeba chyba mówić, jak ważne będą to mecze w kontekście utrzymania się każdej z tych drużyn. „Miedzianka” zacznie od wyjazdu do rywala zza miedzy – Zagłębia Lubin. Nie dość, że będzie w tym spotkaniu gorąco piłkarsko, to i kibicowsko. W tym meczu legniczanie po prostu muszą wygrać, jeżeli chcą marzyć o pozostaniu w ekstraklasie. W poprzedniej rundzie to Zagłębie było górą.

Następni rywale to ostatnio punktująca Lechia Gdańsk i grająca zupełnie obrzydliwie Jagiellonia Białystok. O ile jesienią z Lechią Miedź wygrała, a z Jagiellonią przegrała, o tyle teraz należy spodziewać się odwrotnych wyników. Jeżeli „Jaga” do czasu meczu z „Miedzianką” nie zmieni swojego stylu oraz wyników, obowiązkiem legniczan jest wygrać ten mecz. Tym bardziej że do zespołu z Białegostoku tracą zaledwie sześć punktów i grają u siebie.

Inaczej może być w przypadku rywalizacji z Lechią. Lechiści zdobyli cztery punkty w tej rundzie, co jest niezłym wynikiem i rzeczywiście może to być trudny rywal dla Miedzi Legnica. Gdańszczanie będą chcieli się zrewanżować legnickiemu zespołowi przed własną publicznością. Również w tym przypadku strata punktowa Miedzi do rywala jest niewielka, bo mowa o siedmiu oczkach.

Mecze za sześć punktów

Na finiszu tego ultramaratonu czekają drużyny, które obecnie zajmują miejsca w strefie spadkowej – Piast Gliwice oraz Korona Kielce. Piast, który jeszcze nie tak dawno gościł zazwyczaj w górnej części tabeli i bił się o europejskie puchary, ma zaledwie trzy punkty przewagi nad zespołem z Legnicy. Gliwiczanie pod wodzą nowego trenera – Aleksandara Vukovicia – nie prezentują się okazale. Remis oraz wygrana w czterech meczach – to wszystko, na co było stać drużynę Serba. W meczu poprzedniej rundy to gliwiczanie byli górą.

Najbliżej Miedzi w ligowej tabeli jest Korona. Drużyna z Kielc wygraną z Cracovią wręcz dała sobie drugie życie. Zespół Kamila Kuzery, podobnie jak Miedź Legnica, potrzebuje punktów jak tlenu. Obecny zapas nad legnicką drużyną wynosi dwa oczka. W poprzednim spotkaniu pod wodzą innych trenerów zespoły zremisowały. Mimo że do meczu jeszcze ponad miesiąc, już wiadomo, że utrzymanie się jednej z tych ekip będzie sensacją.

Czy zmiany przyniosą efekt?

Nie można powiedzieć, że Miedź jest słaba. Chciała grać ładnie. W ekstraklasie wyniki raczej nie idą w parze ze stylem. Boleśnie przekonał się o tym Wojciech Łobodziński, który przedkładał swoją filozofię gry nad punktowanie. Niejeden kibic przecierał oczy ze zdumienia, widząc, jak ta maszynka z Legnicy chodziła w Fortuna 1. Lidze. Sezon 2021/2022 należał w zupełności do nich. Klasa oraz ofensywny styl, w jakim zapewnili sobie awans do ekstraklasy, nie pozwalał chociaż przez chwilę pomyśleć, że ten zespół będzie najgorszym beniaminkiem. Ba, najgorszym zespołem całej ligi! Ale nie można też przypisywać całej winy Wojciechowi Łobodzińskiemu. Być może zagraniczny zaciąg latem, a tym bardziej multikulturowość zabiła szatnię Miedzi.

Na ratunek przybył Grzegorz Mokry. Trener, który bez żadnego doświadczenia w ekstraklasie wskoczył na głęboką wodę. Mimo że przez kilkanaście lat pracował w roli asystenta trenera w różnych klubach, był też trenerem drugiego zespołu z Legnicy czy też Wigier Suwałki, to nigdy nie kierował tak wymagającym projektem. Jeżeli Grzegorz Mokry na koniec sezonu będzie mógł się poszczycić utrzymaniem Miedzi, pewnikiem jest, że o kolejne oferty pracy może być spokojny. Na razie suche fakty pokazują, że jest lepiej niż za kadencji Wojciecha Łobodzińskiego. Osiem punktów zdobyte w siedmiu meczach. Wynik, do którego poprzednik nie dobił nawet w jedenastu kolejkach.

Przyczyną lepszych wyników wydaje się zbudowanie nowych fundamentów w defensywie. Zespół już nie jest tak ofensywny, nie idzie na wykańczającą wymianę ciosów z przeciwnikiem. Z tym Miedź Legnica miała największy problem jesienią. Tak właśnie powinna grać Miedź – odpowiedzialnie w obronie, bez specjalnej szarży w ataku. Oczywiste jest też to, że wszystkich meczów legniczanie tak nie wygrają. Tam, gdzie rywal pozwala (czytaj Jagiellonia), zespół „Miedzianki” powinien prowadzić grę.

Najwięksi brutale ekstraklasy

Dla chyba każdego zagadką jest liczba kartek, które otrzymują zawodnicy zespołu z Legnicy w tym sezonie. 58 żółtych i 5 czerwonych kartoników zobaczyli piłkarze Miedzi. Być może jest to pokłosie właśnie zbyt ofensywnego futbolu, jakiegoś spisku sędziów lub po prostu gorących głów zawodników? Chyba wszystkiego po trochu (no może bez tego spisku). Oglądając spotkania „Miedzianki”, wcale nie sprawiają oni wrażenia rzeźników. Oczywiście pewnych sytuacji nie da się usprawiedliwić. Niektóre wykraczają poza granice absurdu, jak ta z rzuceniem bidonu przez Angelo Henriqueza, przez co musiał on opuścić boisko. Takie sytuacje też nie pomagają, a efekt tego jest taki, że co mecz kogoś brakuje, bo pauzuje za kartki.

Zimowe porządki

Władze klubu uświadomiły sobie, że to jednak doświadczenie będzie im najbardziej potrzebne w walce o utrzymanie. Do klubu ściągnęli Kamila Drygasa i Andrzeja Niewulisa, bez wątpienia dwóch doświadczonych i obeznanych z polską ligą piłkarzy. Dodatkowo w Legnicy zawitało dwóch Greków – Stefanos Kapino i Giannis Masouras (wcześniej Górnik Zabrze). Wydaje się, że zostały zabezpieczone najbardziej newralgiczne pozycje. Nie obyło się też bez rozstań. Legnicę opuścili Jeronimo Cacciabue, Carlos Julio Martinez i Mehdi Lehaire (wypożyczenie).

Dodatkowo włodarze klubu znad Kaczawy finalizują transfer dobrze znanego kibicom ekstraklasy piłkarza. Frank Castañeda, bo o nim mowa, ma zagrać w zespole z Legnicy. Kolumbijczyk po całkiem niezłej rundzie w szeregach Warty Poznań w sezonie 2021/2022 trafił do tajskiego Buriram United. Skrzydłowy nie zabawił tam jednak długo i postanowił wrócić do Polski. O zainteresowaniu 28-latkiem przez polskie kluby wcześniej informowali Piotr Koźmiński ze Sportowefakty.wp.pl oraz Damian Smyk z Weszło.com. Wymieniane były jednak Zagłębie Lubin oraz Radomiak Radom.

Wygląda na to, że zespół „Miedzianki” okazał się najwytrwalszy w walce o pozyskanie skrzydłowego. Co by nie mówić, jest to zawodnik z doświadczeniem w polskiej elicie. Bez wątpienia przed całym zespołem trudne zadanie. Jednak pracowity okres przygotowawczy oraz transfery pozwalają wierzyć, że Miedź Legnica łatwo nie odpuści. Dobrym znakiem jest też postawa na początku rundy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze