Czesław Michniewicz znany jest z tego, że mówi zawsze to, co myśli, i nie boi się głośno wyrazić swojego zdania. Podczas wczorajszej konferencji prasowej po meczu Widzewa Łódź z Podbeskidziem Bielsko-Biała trener przyjezdnych zaprezentował próbkę swoich językowych możliwości.
Szkoleniowiec gości, zapytany o to, czy wymieniłby dwóch środkowych obrońców Podbeskidzia na dwóch środkowych obrońców Widzewa, odrzekł retorycznie: – A wymieniłby Pan swoją żonę na sąsiada? Po tych słowach rozległ się na sali gromki śmiech.
Później – już z powagą – ocenił grę swoich obrońców: – To są moi zawodnicy, gramy tym, co mamy. Na pewno pracujemy, popełniamy wiele błędów, ale każdy zespół te błędy popełnia. Przy stałych fragmentach trudno się kryje, dzisiaj mieliśmy malutkie skrzydła, w środku też niewysocy zawodnicy. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli z tym problem, mało było wysokich graczy, wcześniej to był nasz atut, dzisiaj troszeczkę zespół się przebudował. Mamy w każdym meczu problemy przy stałych fragmentach gry, ale na szczęście nie w każdym meczu przeciwnik to wykorzystuje. Dośrodkowanie przy bramce wrzucał Batrović, bardzo dobrze to robi, dlatego ucieszyłem się, że schodzi.
A jak podsumował cały pojedynek przy al. Piłsudskiego? Zaczął ponownie z humorem: – Cóż mogę powiedzieć, pierwsza połowa nie stała na jakimś olśniewającym poziomie, może wpływ miały na to, światła, które zgasły, i trudno nam się grało [śmiech]. Oczywiście żartuję. Po czym kontynuował już na poważnie: – Nie stworzyliśmy sobie wielu sytuacji, w pierwszej połowie strzał z trudnej pozycji z woleja Slobody to było wszystko. W drugiej połowie zagraliśmy troszeczkę inaczej, staraliśmy się zdobyć bramkę, udało się to po strzale Rudiego Urbana. Niestety, popełniliśmy ten sam błąd co wiosną tutaj. Szybko straciliśmy bramkę, wtedy mieliśmy dwie bramki przewagi, dziś tylko jedną, dlatego mecz zakończył się remisem. Jadąc do Łodzi, obawialiśmy się, jak zaprezentuje się nasza drużyna z uwagi na to, że wypadło dwóch czołowych zawodników: Bartek Konieczny, nasz kapitan, i Daniel Chmiel, którzy odgrywają istotną rolę w naszej drużynie. Uważam, że ci, którzy zagrali: i Wojtek Szymanek, i Błażej Telichowski, a przede wszystkim młody Daniel Bujok, który dzisiaj debiutował, 18-latek, nasz wychowanek, zaprezentowali się całkiem obiecująco. Myślę, że w przyszłości Daniel będzie dostawał kolejne szanse. Mamy punkt, na pewno przy szczęśliwych okolicznościach mogły być dwa punkty więcej, ale równie dobrze mogliśmy przegrać. Jak to mawia Michał Probierz, dwa punkty zostały w PZPN-ie – żartobliwie zakończył Michniewicz.
Na zakończenie skierował także specjalne słowa do Grzegorza Waraneckiego, łódzkiego biznesmena, który zapłacił za transfer Eduardsa Visnakovsa i wykłada pieniądze na jego comiesięczną pensję:
– „Żagiel”, a mówiłem, że ten Twój Visnakovs nic dzisiaj nie strzeli [śmiech].