W drugim niedzielnym meczu 20. kolejki Bundesligi Bayer Leverkusen pewnie pokonał gości z Freiburga 3:1. Podopieczni Juppa Heynckesa do 36. minuty nie byli w stanie zdobyć gola, jednak od tego czasu potrzebowali zaledwie 240 sekund, by trzykrotnie pokonać bramkarza przyjezdnych i przesądzić o losach spotkania.
Bayer zawody na BayArena rozpoczął spokojnie. To oni kontrolowali przebieg spotkania, z upływem minut odważniej przedzierając się pod bramkę rywala. Stwarzali sobie okazje strzeleckie, jednak brakowało skuteczności. Względnie długo kazali czekać na rozwiązanie worka z bramkami kibicom zawodnicy „Aptekarzy”. Pierwsze trafienie w 36. minucie zanotować mógł Stefan Kiessling. Niemiec po podaniu Tranquillo Barnetty idealnie trafił w lewy róg bramki rywala. Nie minęło 60 sekund, a fatalny błąd popełnił golkiper przyjezdnych, Simon Pouplin. Jego wybicie z własnego pola karnego trafiło wprost pod nogi Erena Derdiyoka, który w sytuacji sam na sam nie pomylił się i podwyższył rezultat meczu. To nie było jednak wszystko w pierwszej odsłonie meczu. W 40. minucie z rzutu rożnego centrował Tranquillo Barnetta, a najwyżej w powietrze wyskoczył Sami Hyypia. Fin nie pozostawił żadnych szans bramkarzowi Freiburga i strzelił już trzeciego gola dla Bayeru.
W drugiej części gry piłkarze z Leverkusen najwyraźniej ulgowo potraktowali rywala, bowiem nie atakowali z taką częstotliwością, jak w pierwszych 45 minutach. Co więcej, to goście coraz częściej dochodzili do głosu, a jedną z akcji ofensywnych, ku zaskoczeniu fanów zgromadzonych na stadionie, zamienili na bramkę. W 66. minucie skutecznym egzekutorem okazał się Felix Bastians, zmniejszając tym samym rozmiary porażki. To trafienie zdecydowanie pobudziło gości, którzy bardziej żwawo i ochoczo kolejny raz próbowali swojego szczęścia. Do końca już rezultat nie uległ jednak zmianie. Bayer dzięki kolejnemu triumfowi pozostaje na fotelu lider niemieckiej Bundesligi i ma dwa oczka przewagi nad goniącym go Bayernem Monachium.