Reprezentacja Francji pokonała w Doniecku współgospodarzy tegorocznego Euro 2:0 i jest bardzo blisko awansu do ćwierćfinału. Miano najlepszego piłkarza spotkania wędruje do Jeremy'ego Meneza, który był jedną z najjaśniejszych postaci na boisku.
Potyczka naszych sąsiadów z reprezentacją „Trójkolorowych” już w 5. minucie została przerwana przez fatalne warunki pogodowe. Oberwanie chmury i pioruny miały ochotę zepsuć futbolowe widowisko, ale systemy odwadniające na nowoczesnym stadionie w Doniecku przeszły egzamin i o 19:00 czasu polskiego (20:00 czasu miejscowego) arbiter wznowił spotkanie.
Przez całą pierwszą połowę dwóch zawodników rywalizowało o tytuł najlepszego piłkarza na boisku. Jeremy Menez dwoił się i troił, aby wyprowadzić Francuzów na prowadzenie, ale Andrij Pjatow był ścianą nie do przejścia. W 16. minucie piłkarz PSG trafił nawet do siatki gospodarzy, ale sędzia liniowy podniósł chorągiewkę i bramka nie była zaliczona. Do bezpośredniego pojedynku obu zawodników doszło też w 29. minucie, kiedy to Menez, będąc w sytuacji sam na sam z Pjatowem, trafił wprost w niego.
Decydująca akcja miała miejsce po zmianie stron. W 52. minucie Jeremy Menez znalazł lukę między golkiperem Ukrainy a lewym słupkiem, płaskim strzałem otworzył wynik spotkania i pozwolił swej drużynie na więcej luzu w grze. Zdekoncentrowana ekipa Błochina nie zdążyła pozbierać się po bramce piłkarza PSG i przegrywała już 0:2. Laurent Blanc zmienił Meneza w 71. minucie, a byłego piłkarza Romy pożegnały oklaski.
Pochwały należą się też właśnie selekcjonerowi „Trójkolorowych”, który zdecydował się na wystawienie Meneza od pierwszej minuty, mimo iż w przyzwoitym spotkaniu Francuzów z Anglikami piłkarz PSG nie pojawił się na murawie. Podsumowując, Francja była o klasę lepszą drużyną od Ukrainy, a pierwszoplanową rolę grał Jeremy Menez. To dzięki niemu zespół z kraju nad Sekwaną pierwszy raz od ośmiu spotkań odniósł zwycięstwo na wielkim turnieju i po raz pierwszy w swej barwnej historii pokonał gospodarza.