Mediolan wciąż niezdobyty


16 kwietnia 2010 Mediolan wciąż niezdobyty

Derby Italii dla Interu! Podopieczni Jose Mourinho z łatwością poradzili sobie z Juventusem, obnażając wszystkie niedociągnięcia rywali. Twierdza San Siro wciąż jest niezdobyta, a „Nerazzurri” nadal liczą się w walce o scudetto.


Udostępnij na Udostępnij na

Na twarzach piłkarzy wychodzących z tunelu rysowały się zarazem determinacja, jak i skupienie. Obydwa zespoły były świadome, że tego meczu nie mogą przegrać, a co więcej – powinny powalczyć o zwycięstwo. Tylko Inter chciał walczyć o trzy punkty. W pomocy „Starej Damy” zagrało trzech piłkarzy o defensywnym uosobieniu. To był znak, że Alberto Zaccheroni nie chciał dziś przegrać. Jose Mourinho desygnował do gry czarno-niebieskie mediolańskie tridente w osobach Eto’o, Milito oraz Pandeva.

Gdzie trafi latem Maicon?
Gdzie trafi latem Maicon? (fot. skysports.com)

Niespodziewanie to Juventus jako pierwszy rzucił się do ataku. Zaraz po gwizdku rozpoczynającym spotkanie Alessandro Del Piero pokusił się na strzał mniej więcej z 23 metrów. Julio Cesar był jednak dobrze ustawiony i nie miał problemów ze sparowaniem tej piłki. Im dalej w las, to Inter przejmował inicjatywę. Mediolańczycy z każdą minutą coraz skuteczniej spychali rywali do defensywy. W 12. minucie gorąco zrobiło się na trybunach San Siro, bo sędzia podyktował rzut wolny na 25 metrów od bramki Buffona. Specjalista od tych stałych fragmentów gry, Wesley Sneijder, jednak niecelnie strzelił i piłka przeleciała nad poprzeczką. Po chwili przyszedł pierwszy celny strzał w wykonaniu gospodarzy. Jego autorem był Thiago Motta. To uderzenie nie mogło jednak zaskoczyć Gigi Buffona, który bez kłopotów wybił futbolówkę. Od tego momentu gra się bardzo zaostrzyła. Jedni i drudzy popełniali złośliwe i typowo włoskie faule. Często dochodziło do utarczek słownych. Arbiter Antonio Damato starał się, jak mógł, aby schłodzić gorące głowy zawodników. W kilku przypadkach musiał się posłużyć żółtymi kartonikami.

W 26. minucie zapachniało golem. Precyzyjne podanie z głębi pola Sniejdera przejął niepilnowany po lewej stronie Samuel Eto’o. Kameruńczyk przebiegł z piłką kilkanaście metrów, ale jego strzał ostatecznie został zablokowany przez Felipe Melo oraz Sissoko. Chwilę później Inter przeprowadził ładną, koronkową akcję. Nie zdołał jej z powodzeniem zakończyć Sneijder, którego strzał pewnie wyłapał Buffon. W 37. minucie miało miejsce jedno z kluczowych wydarzeń spotkania. Momo Sissoko brutalnie sfaulował Javiera Zanettiego, za co ujrzał drugą żółtą kartkę. Malijczyk wydawał się zaskoczony decyzją sędziego. Musiał się jednak z nią pogodzić i opuścił boisko żegnany salwą gwizdów. Po chwili w podobny sposób pożegnano Alessandro Del Piero, którego Alberto Zaccheroni zdjął z boiska, aby postawić na defensywnego pomocnika, Christiana Poulsena. „Stara Dama” znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Jose Mourinho od razu nakazał swoim piłkarzom agresywniej atakować. Jednak w pierwszej połowie „Nerazzurri” nie zdołali pokonać Gianluigiego Buffona.

Na drugą połowę Juventus wyszedł tylko z dwoma ofensywnymi zawodnikami. Ani Diego, ani Iaquinta nie są piłkarzami takiej klasy, którzy sami mogli rozstrzygać o losach meczu. Nic zatem dziwnego, że to Inter ruszył do ofensywy. W 54. minucie Cannavaro przegrał pojedynek z Eto’o. Włoch wykonał bardzo nieporadny wślizg, co pozwoliło napastnikowi na kontynuowanie akcji. Kameruńczyk jednak nie potrafił zakończyć jej celnym strzałem. Po chwili znów groźnie zrobiło się pod bramką Gianluigiego Buffona. Niezdecydowanie w wybiciu piłki Fabio Grosso wykorzystał Maicon. Brazylijczyk świetnie dograł piłkę na krótki słupek, ale strzał Diego Milito okazał się minimalnie niecelny. W 61. minucie byliśmy świadkami jednej z niewielu okazji „Bianconerich”. Z rzutu rożnego dogrywał Diego, ale z tego dośrodkowania Fabio Cannavaro nie zrobił żadnego użytku.

Inter stwarzał coraz groźniejsze sytuacje. W 65. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Dejan Stanković. Strzał Serba sprawił mnóstwo problemów bramkarzowi „Starej Damy”. Buffon musiał wyciągnąć się jak struna, aby sparować piłkę. Po kilku minutach na San Siro można było usłyszeć ogłuszające słowo „gol”. Jednak to nie była reakcja na celne trafienie, a wręcz przeciwnie. Diego Milito znalazł się w znakomitej sytuacji, w której wstydem byłoby przestrzelenie. Argentyńczyk jakimś cudem nie potrafił z trzech metrów umieścić piłki w siatce. Jednak golem pachniało coraz bardziej. W 75. minucie piłka bita z rogu boiska została wybita przez obrońców Juventusu w taki sposób, że trafiła wprost pod nogi Maicona. Znajdujący się na 20. metrze Brazylijczyk jeszcze dwukrotnie podbił futbolówkę i oddał na tyle precyzyjny strzał, że ta zatrzepotała w siatce gości. Stadion oszalał z radości.

Juventus nie miał z przodu armat, więc nie było sposobu, aby skutecznie odpowiedzieć. W 80. minucie rzut wolny zza skraju pola karnego wykonywał Mario Balotelli. Piłka po technicznym strzale Ghańczyka tylko opieczętowała spojenie słupka z poprzeczką. Trybuny San Siro zamarły w 88. minucie. Wówczas sędzia Damato podyktował przewinienie na graczu Juventusu i nakazał ustawić piłkę na 20. metrze od bramki Julio Cesara. Znajdujący się w dołku Brazylijczyk uderzył tak słabo, że jego rodak pewnie chwycił futbolówkę w dłonie. Wynik 1:0 nie do końca odzwierciedlał miażdżącą przewagę Interu. Z tego powodu „Nerazzurri” postanowili podwyższyć rezultat. Ostatnie akordy należały do afrykańskiego duetu. Muntari wyłożył Eto’o futbolówkę jak na tacy i Kameruńczyk z bliskiej odległości wpakował ją do siatki. Na stadionie wybuchła euforia, której dał się ponieść Massimo Moratti.

Juventus nie miał absolutnie żadnych argumentów, by zagrozić rywalowi. „Stara Dama” wyszła z myślą, aby tylko nie przegrać spotkania. Wymowne były obrazki, gdy w pierwszej połowie Gianluigi Buffon kilka razy przetrzymywał piłkę w polu karnym i zwlekał z jej wznowieniem. Dawno nie było takiej sytuacji, aby drużyna grała na czas już od pierwszych minut spotkania. Inter udowodnił, że jest zespołem dojrzałym i bezwzględnie potrafi wykorzystać wszystkie słabości przeciwników. Jednak „Nerazzurri” nie mogą spocząć jeszcze na laurach. Przed podopiecznymi Jose Mourinho spotkanie z FC Barcelona. Mediolańczycy przed tą rywalizacją muszą poprawić skuteczność, która dzisiaj wielokrotnie ich zawodziła.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze