Real Madryt po olbrzymich męczarniach pokonał Granadę 2:1. Stołeczna ekipa przegrywała w Grenadzie aż do 80. minuty, kiedy z rzutu karnego wyrównał Ronaldo. W doliczonym czasie gry samobójczego gola zdobył Cortes. W pierwszej połowie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Jara.
Względnie miłe i przyjemne rzeczy czekały na Real Madryt tylko przed rozpoczęciem spotkania. Zawodnicy Granady uhonorowali nowego mistrza Hiszpanii tradycyjnym szpalerem, po czym przystąpili do obnażania szeregu jego wad. Przebudowana przez Jose Mourinho jedenastka całkowicie nie radziła sobie na Nuevo Los Carmenes, na którym przez pierwsze 10 minut istnieli tylko gospodarze. Już w 5. minucie przełożyło się to na pierwszego gola. Fatalny błąd Marcelo wykorzystał Jara, przed którym później położył się jeszcze Ricardo Carvalho. Gracz Granady ruszył w stronę pole karnego Adana i ośmieszył go, umieszczając piłkę w siatce między jego nogami. Gospodarze szli za ciosem i po minucie mogło, a nawet powinno być 2:0. Ighalo najpierw przegrał sytuację sam na sam z Adanem, a jego dobitkę sprzed linii bramkowej zdołał wybić Marcelo.

„Królewscy” doszli do głosu dopiero po dziewięciu minutach. Wtedy też Marcelo zdecydował się na wrzutkę w pole karne, a niecelnie główką strzelał Cristiano Ronaldo. Na kolejną sytuację strzelecką czekać musieliśmy aż do 16. minuty. Tym razem Ronaldo wystąpił w roli asystenta, ale strzał Kaki z 14 metrów poszybował wysoko nad poprzeczką. „Los Blancos” stopniowo zaczynali się rozkręcać, ale to Granada mogła w 21. minucie zdobyć kolejnego gola. Strzał z ostrego kąta z rzutu wolnego Beniteza wybronił jednak Adan. 120 sekund później od utraty gola swoją drużynę uratował Marcelo, blokując strzał sprzed „szesnastki” Jary. Jak się później okazało, była to ostatnia godna wspomnienia sytuacja w pierwszej połowie. Do samego jej końca obydwie ekipy już sobie nie zagroziły. Real grał kompletnie bez pomysłu i nie dziwił fakt, że na przerwę schodził, przegrywając 0:1.
Druga odsłona zaczęła się podobnie jak pierwsza – od śmiałych ataków gospodarzy. Ci w ciągu kilku minut oddali dwa strzały sprzed pola karnego, jednak nie sprawiły one problemów Antonio Adanowi. „Królewscy” na swoją pierwszą okazję w drugiej połowie czekali do 57. minuty. Ronaldo zgrał piłkę do wbiegającego w pole karne Benzemy, a jego uderzenie na rzut rożny wybił golkiper gospodarzy. Dwie minuty później Higuain wrzucał zaś w piłkę z prawej strony boiska i o ułamek sekundy spóźnił się do niej Cristiano Ronaldo. W kolejnej sytuacji Portugalczyk mógł w końcu spróbować swoich sił z rzutu wolnego, ale w dogodnej sytuacji trafił prosto w mur. W 64. minucie Cristiano starał się wykorzystać błąd obrońcy Granady, ale jego strzał z ostrego kąta wyłapał Julio Cesar – jak nie idzie, to nie idzie.
Po nie najgorszym początku drugiej połowy z biegiem czasu Granada zaczęła coraz bardziej się cofać, czyhając tylko i wyłącznie na kontry rywala. Ten utrzymywał się przy piłce, ale ciągle nie potrafił zagrozić bramce Cesara. W 68. minucie groźnie sprzed pola karnego uderzał wprowadzony w przerwie Xabi Alonso, ale piłka przeleciała minimalnie obok słupka. 120 sekund później Marcelo fantastycznie znalazł w polu karnym Callejona, ale hiszpański zawodnik niezgrabnie zabierał się do przyjęcia piłki, która ostatecznie wyszła poza boisko. W 79. w końcu do zawodników Realu Madryt uśmiechnęło się szczęście. Moises Hurtado faulował w polu karnym Cristiano Ronaldo i arbiter nie miał wątpliwości, wskazując na jedenasty metr. Do piłki podszedł sam poszkodowany i przerwał serię dwóch niestrzelonych „jedenastek”, doprowadzając do wyrównania. „Królewscy” do samego końca szukali gola na wagę trzech punktów, ale pomóc musieli im w tym gospodarze, którzy w trzeciej minucie doliczonego czasu gry strzelili samobójczego gola. Piłkę do własnej siatki wpakował Cortes. Bardzo wiele działo się również po zakończeniu meczu. Dwójka graczy Granady, Moises i Siqueira, otrzymali czerwone kartki za obrażanie arbitra. Któryś z pozostałych piłkarzy gospodarzy rzucił w sędziego butelką – wobec niego również na pewno zostaną wyciągnięcie konsekwencje.
Eche ... cóź za emocje dobry Finish :)
Jak zwykle remontada ;D . Widać że chłopakom się
szampan odbija ale wygrana cieszy :D.
słusznie gracze Granady mieli pretensje do sędziego
- z czego się tu cieszyć, skoro znów jak Realowi
nie idzie, sędzia pomógł. Nic to nie zmienia, lecz
takich meczy w tym sezonie było już kilka. Już na
samym początku sezonu było wiadomo, kto w tym
sezonie będzie Mistrzem.
gdzie niby sędzia miał pomóc Realowi? jak zawodnik
Granady wręcz rzucił się na CR7 to miał karnego
nie podyktować? czy może to sędzia wbił samobója
dla Realu?
Real nie zasłużył na zwycięstwo w tym meczu tylko
Granada zasłużyła na przegraną. Sami sobie
zepsuli ten mecz w ostatnie 10 minut...
Żal bierze słuchając takich jak ty kolo ,a jest
ich kilku..
Frajerzy jebani!!!!NI IEMAWIDZE WAS PEDAŁY PO
CAŁOSCI!!!!JEBAC REAL I CR69!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
Haha to właśnie Barcelonie zawsze sędzia pomaga
jak nie idzie, a ty idioto jak nie oglądałeś meczu
to się zamknij i idz do twojej starej która jest
wokalistką w zespole Down'a
Ty obiektywny kibicu Milanu haha
szkoda że cie nie było jak przez trzy lata twój
Real siedział pod miotłom - znawco z pod remizy
Bylem i wtedy jak nie szło parkowy cieciu ;P.
Ja tu nie widzę w artykule jednego zdania o
Barcelonie, a jej 10 letni kibice są widoczni w 80%
komentarzach.
!!1 człowieku gdzie ty masz rozum chyba w ....
Ludzie nie umiecie bormalnej dyskusji prowadzić okej
niektórzy potrafią lecz inni mają takie argument;
debuil.u , kur.wo itp. Żal bierze jesteście psełdo
kibicam (kibolami) ....
Real rozegrał dobry mecz.... szkoda tylko że
odpadł z LM :(
Mogę się założyć, że najbardziej rozczarowanym
piłkarzem Realu w tym sezonie będzie Cristiano
Ronaldo. Portugalczyk mógł w końcu zrzucić z
piedestału Messiego i zgarnąć nagrodę dla
najlepszego zawodnika za obecny sezon, gdyby tylko...
no właśnie. Po pierwsze awans i ewentualne
zwycięstwo w LM, po drugie- tytuł króla strzelców
La Liga i najważniejsze, dobry występ na Euro 2012.
Według mnie ten ostatni wspomniany turniej, będzie
miał duże znaczenie przy wyborze piłkarza roku.
Ale pojawia się fundamentalne pytanie, jeśli nie
CR, to kto ? No właśnie, mimo że Messi nic
znaczącego w tym sezonie nie wygrał, to jego popisy
strzeleckie (12 goli LM i pewnie ponad 50 goli w PD)
łamiące wszelkie bariery, zdecydują o jego
wyższości. Sam osobiście dodam, że liczę na inny
obrót sprawy i niespodziankę na Euro.
Ronaldo gra na skrzydle a Messi na szpicy to Messi
niestety wygra najlepszego strzelca PD ale w tamtym
sezonie Messi powinien sie wstydzić ze CR7 wygrał a
teraz Messi ped*ł starąsprzedał wygra !!!
Niestety czasami mimo iż ktoś był w danym sezonie
lepszy to nie wygrywa nagród (rok 2010 i Sneijder
czy kto tam był...)
Messy nie mogl pogodzic sie z przegrana w tamtym roku
to wynajal irine szejik aby piescila ronaldo i
odwracala jego uwage podczas gdy on i jego dziewczyny
- iniesta i xavi podawaly mu na pusta
bramke...platini dostal od pique szakire na 1 noc aby
to messy wygral jakies gowno nie wiem co a pozatym
platini lubi male kut.asky a wiec on tez ma z tego
pocieche ale za rok jak juz xavi i villa i abidal
pojda do piachu to messy sie skonczy i wtedy ja go
przygarne do man.utd i bedzie podawal rooneyowi pilki
i prezerwy dla mario
Pozdrawiam
Sir Alex Ferguson
manager Manchester United
Złotą Piłkę nie przyznaje się temu zawodnikowi,
który wygrał najwięcej tylko temu który miał
największe osiągnięcia indywidualne w danym roku-
tak zawsze było. To tłumaczy dlaczego za 2010r.
plebiscyt wygrał Messi, który strzelił wtedy
najwięcej bramek we wszystkich rozgrywkach i był
królem strzelców la liga. Powiecie, że w zeszłym
roku Ronaldo zdobył Złotego Buta ale ogółem obaj
strzelili po 53 gole we wszystkich rozgrywkach i do
tego Messi był królem strzelców ligi mistrzów z
historycznym osiągnięciem (12 bramek które w tym
roku pobił- 14).
do sir Alex Ferguson- chłopie nie wiem gdzie cię
spłodzono ale płód miał poważne wady co niestety
po latach wychodzi na wierzch. Manchester United to
największy przegrany tego sezonu, w lidze mistrzów
odpadli bardzo szybko mimo słabiutkiej grupy a w
Anglii króluje City. Pozdrowienia przesyła Yaya
Toure- nie dla psa kiełbasa!
Mniam...ale mnie nakarmiles ;)