Zagłębie Lubin w 32. serii gier zagra na wyjeździe w Radomiu z Radomiakiem. Jeśli drużyna z Dolnego Śląska nie wywiezie punktów z tego dość nieprzyjemnego terenu, może znaleźć się w dramatycznej sytuacji po zakończeniu kolejki. "Miedziowi" bowiem mają tylko dwa oczka przewagi nad Wisłą Kraków oraz Termalicą, a dwa ostatnie spotkania sezonu rozegrają z Rakowem i Lechem.
Radomiak z Zagłębiem zainaugurują nam ligowy weekend. Pojedynek beniaminka z wieloletnim klubem ekstraklasy oraz dwukrotnym mistrzem kraju niezależnie od wyniku może powiedzieć nam bardzo wiele w kontekście układu tabeli w jej dolnych rejonach.
🆕 Tak dużo pytań, tak mało czasu ⌛️ pic.twitter.com/Cwkn9Y3OIR
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) May 1, 2022
Zagłębie Lubin postawiło się pod ścianą
Jeszcze przed bieżącym sezonem za małą niespodziankę uznalibyśmy fakt, że to goście będą toczyć rozpaczliwą walkę o byt. I o ile wydawało się, że powracający na ławkę trenerską lubinian Piotr Stokowiec zdoła uratować po Dariuszu Żurawiu fatalną kampanię 2021/2022, o tyle efekt nowej miotły był bardzo krótkotrwały i stare zmartwienia błyskawicznie powróciły.
Gdy zanosiło się na to, że regularnie punktujący zagłębiacy są na dobrej drodze, nadszedł feralny domowy mecz z Wartą, przegrany 0:4. I na nic się zdało, że młody Kacper Bieszczad na starcie swojej przygody z ekstraklasą zanotował serię około 370 minut bez straty bramki. Na nic także, że wielkie momenty miewa również nowy napastnik drużyny Martin Doleżal, który już dwa razy ustrzelił w ważnych spotkaniach dublet.
Specjalista od dubletów dla @ZaglebieLubin kończy 32 lata, najlepsze życzenia dla Martina Dolezala! 🎂⚽⚽ pic.twitter.com/cTI6ptYMge
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) May 4, 2022
Defensywa dalej zawodzi. Od tamtej chwili Zagłębie Lubin przegrało nie tylko z niegrającymi teoretycznie już o żadne cele Górnikiem Zabrze i Cracovią, ale również z bezpośrednim rywalem do utrzymania, Jagiellonią, w dramatycznych okolicznościach, tracąc gole w 88. i 98. minucie. Łącznie w pięciu spotkaniach rywale wbijali dziesięć goli, średnio dwa na mecz… Katastrofy jeszcze nie ma, bo można jednak rzec, że suma szczęścia wychodzi nadal na plus, jako iż „Miedziowi” zdołali odwrócić losy meczu ze Stalą i Lechią, końcowo wychodząc z czterema punktami. To dziś trzyma przy życiu Piotra Stokowca i Zagłębie.
Postanowiliśmy poznać perspektywę kibica jak na razie 15. drużyny tego sezonu. Przedstawia ją nam Michał Szczygieł, prowadzący spotkania #SpecjaliściZL na Twitter Spaces: – Z Zagłebiem Lubin jest taki problem, że paradoksalnie mogą być groźni dla każdej drużyny w lidze. Niestety za potencjał punktów się nie dopisuje, więc jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy. Widmo spadku jest namacalne, choć cały czas wszystko jest w nogach – a może przede wszystkim głowach – piłkarzy. Mecz z Lechią pokazał, że potrafimy grać w piłkę. Jeśli drużyna naprawdę w to uwierzy, może być jeszcze ciekawie.
Radom – teraz albo nigdy?
Porównując terminarze kandydatów do spadku z ekstraklasy, ten, który czeka Zagłębie Lubin, wygląda jak rodem z najgorszego koszmaru. W końcu mecze z Rakowem Częstochowa i Lechem Poznań to starcia z absolutnymi dominatorami PKO Ekstraklasy i ekipami na poziomie europejskim. Kluczem do szczęśliwego zakończenia sezonu może okazać się dzisiejszy wyjazd na słabego wiosną Radomiaka. O to, czy w Lubinie ten mecz jest traktowany jako ostatnie koło ratunkowe, zapytaliśmy naszego rozmówcę:
– I tak, i nie, bo wbrew pozorom mecz z Radomiakiem wcale nie musi być łatwiejszy niż mecze z walczącymi o tytuł Rakowem i Lechem. Punkty są nam potrzebne jak tlen, ale patrząc na to, co ostatnio wyprawia się w lidze, ich brak nie musi oznaczać, iż układ sił się zmieni, bo pozostali rywale swoje spotkania też mogą przegrać – uważa redaktor z Lubina.
Na pewno warto odnotować, że przez trzy ostatnie kolejki Wisła Kraków grając swoje spotkania po Zagłębiu, nie potrafiła wykorzystać potknięć „Miedziowych” i znacznie przybliżyć się do ich wyprzedzenia. Remis za remis, porażka za porażkę i ogólny wyścig ślimaków, tak wygląda to z perspektywy czasu u wspomnianych drużyn z czerwonej „krawędzi”, choć obecnie nie można też skreślać napędzonych od dwóch spotkań „Słoni”.
Do starć z najmocniejszymi przeciwnikami w 33. i 34. kolejce odniósł się Szczygieł: – Życie pokazało wielokrotnie, że dla murowanych faworytów mecze, w których wygrać muszą, bywają najtrudniejsze. Tytułów bowiem nie zdobywa się w bezpośrednich pojedynkach z najlepszymi, a w meczach, które trzeba czasem – mówiąc kolokwialnie – przepchnąć kolanem. Jeśli Zagłębie ma się utrzymać, w jednym z meczów z liderami, czyli Rakowem lub Lechem, musi zdobyć jakieś punkty – twierdzi autor felietonów dla Zaglebiak.com.
Rozdarte serce Mariusza Lewandowskiego?
Przyjazd Zagłębia Lubin będzie z pewnością sentymentalnym wydarzeniem dla świeżo upieczonego szkoleniowca radomian – Mariusza Lewandowskiego. Były uznany reprezentant Polski w kontrowersyjnych okolicznościach przejął zespół „Warchołów” po Dariuszu Banasiku, lecz już przy okazji meczu z Górnikiem Zabrze udowodnił, że jego piłkarze tanio skóry nie zamierzają sprzedawać mimo praktycznie zakończonego sezonu.
Urodzony w niedalekiej Legnicy Lewandowski w Zagłębiu zaczynał zarówno karierę piłkarską, jak i trenerską. Jak dotąd nie osiągał w najwyższej klasie rozgrywkowej zbyt dobrych rezultatów, ale piątkowego wieczoru to on może znacznie utrudnić drogę do utrzymania klubowi, w którym spędził kilka lat. 43-latek przed spotkaniem odniósł się do swojego powiązania z zespołem z Dolnego Śląska: – Nie da się ukryć, że stamtąd pochodzę, ale dla mnie każdy mecz jest szczególny. Żadnych taryf ulgowych nie ma, wszyscy jesteśmy bojowo nastawieni. Większego wpływu osoby trenera Lewandowskiego w jednak nadzwyczajnym momencie nie spodziewa się także Michał Szczygieł:
– Co prawda Mariusz Lewandowski od czasu zwolnienia z Termaliki bywał regularnie na meczach Zagłębia (ma dom pod Lubinem), więc pewnie doskonale wie, jak drużyna funkcjonuje i gdzie są jej najsłabsze elementy, ale sama jego postać raczej nie będzie czynnikiem, który w jakikolwiek sposób wpłynie na to spotkanie. Po cichu liczę nawet na to, iż pomysł na grę, który będzie chciał wprowadzić Lewandowski, będzie wymagał od drużyny czasu na zrozumienie, a to może zaowocować błędami, które uda się wykorzystać.
To jest życie trenera. Nigdy nie wiadomo, gdzie będziesz pracował. Trzeba się rozwijać. Mariusz Lewandowski przez Zagłębiem