Jeremy Mathieu, lewoskrzydłowy Valencii, od końca zeszłego sezonu zmaga się z kontuzją ścięgna Achillesa. Zawodnik jest bliski powrotu na boisko i ma wielką chęć wrócić do rywalizacji w La Liga. Były zawodnik Toulouse FC ma jednak świadomość, że musi uzbroić się w cierpliwość.
Zawodnik Valencii, Jeremy Mathieu, od dłuższego zmagał się z bólem ścięgna Achillesa w obu nogach. Z tego powodu udał się nawet na kilka tygodni rehabilitacji do Barcelony, gdzie pod okiem doktora Cugata leczył kontuzję, a następnie wzmacniał nogi. W czwartek były piłkarz Toulouse FC przeszedł ostatnie badanie, którego wyniki były bardzo pozytywne, i zawodnik dostał zielone światło na powrót do Valencii. Dla Mathieu nowina ta przynosi wielką ulgę.
– Praktycznie nie czuję już bólu. Jedynie rano, gdy wstaję, muszę rozgrzać ścięgna, a później czuję się już bardzo dobrze – cieszy się piłkarz. Do rywalizacji w rozgrywkach ligowych zawodnik nie wróci szybciej niż w marcu. Ale możliwość normalnego trenowania jest dla Mathieu pierwszym zwycięstwem w walce z urazem.
– Wolałbym złamać cokolwiek. Wtedy przynajmniej widziałbym, ile czasu musiałbym pauzować. A to? To jest kontuzja, która zabija całkowicie twoje morale. Jednego dnia czujesz się dobrze, a następnego już nie. Masz wrażenie, że możesz grać, próbujesz i w tym momencie ponownie odczuwasz ból. Nigdy nie myślałem, że to będzie tyle trwało – żalił się Mathieu.
W Valencii dawało się odczuć niewielkie zniecierpliwienie tak długą rehabilitacją piłkarza. Sam zainteresowany o tym dobrze wie, ale w trudnej dla siebie i klubu sytuacji stara zachować się zdrowy rozsądek. – Wiem, że klub mnie potrzebuje, a działacze się trochę niecierpliwią. Ale kluczem do wyjścia z tej sytuacji jest bycie cierpliwym. Mam nadzieję, że oni to zrozumieli – zakończył zawodnik Valencii.