Nadchodzi sezon 2021/2022. W polskiej piłce będzie to rok przełomowy – ekstraklasa została w końcu powiększona do 18 zespołów. O awans do elity polskiej piłki w poprzednim sezonie walczył łódzki Widzew. Koniec końców odpadł w rywalizacji, zaś latem mieliśmy do czynienia z kolejną małą rewolucją w klubie. Zmiany właścicielskie doprowadziły do szeregu innych roszad.
I tak na miejscu trenera pierwszego zespołu wylądował Janusz Niedźwiedź. Szkoleniowiec w poprzednim roku wprowadził Górnik Polkowice do Fortuna 1. Ligi. Będzie mógł zatem zmierzyć się przeciwko swojej byłej ekipie. Z Polkowic do Łodzi przyjechał również nowy prezes klubu, Mateusz Dróżdż, który był naszym dzisiejszym rozmówcą.
Do Widzewa wchodzi Prezes wraz z trenerem Januszem Niedźwiedziem – mamy zatem w klubie dwie osoby w pewnym sensie odpowiedzialne za awans Górnika Polkowice do pierwszej ligi. Było tak, że Prezes zabrał trenera ze sobą czy do Łodzi przyjechaliście zupełnie niezależnie od siebie?
Kiedy rozpocząłem rozmowy z Widzewem na temat ewentualnej współpracy, przedstawiono mi trzech potencjalnych szkoleniowców. Przyjąłem to do wiadomości i uznałem, że niezależnie od wyboru są to sensowni trenerzy. Wyraziłem oczywiście swoje zdanie na temat trenera Niedźwiedzia, ale ostatecznie to właściciel podjął decyzję, że to właśnie Janusz Niedźwiedź będzie najlepszym wyborem. Oczywiście ja znam trenera z Polkowic, więc cieszę się, że będziemy mogli nadal współpracować. Być może moje zdanie przy wyborze trenera również było ważne, ale patrząc na to, w jaki sposób chcemy układać Widzew, była to najlepsza kandydatura.
Już w Polkowicach trener Niedźwiedź pokazał, że jest prawdziwym fachowcem, robiąc wynik „ponad stan” i zapracował sobie na pozycję pierwszego trenera w takim klubie, jakim jest Widzew.
To jeden z najlepszych trenerów, z jakimi miałem możliwość współpracować. Bronią go wyniki, ale wyniki to jedno. Ważny jest również styl gry. Niezależnie gdzie był, widać było, że są to drużyny z pewną koncepcją.
Co do tego nie ma wątpliwości, polkowiczanie w ubiegłym sezonie grali najlepszą piłkę w II lidze.
Zgadzam się – patrząc na całą ligę, Górnik był chyba najlepiej grającym zespołem, jeżeli chodzi o prezentowanie konkretnego stylu. I chociaż nie grał tylko „na wynik”, to faktycznie osiągnął więcej, niż początkowo zakładano. Przede wszystkim chodziło o to, żeby drużyna prezentowała swój własny styl i wydaje mi się, że to się udało zrobić.
Na konferencjach wspominał Prezes o tym, że w Łodzi trzeba będzie zbudować pewne fundamenty. Chciałbym, żeby spróbował Prezes rozwinąć tę myśl.
Po kilkunastu dniach pracy w Widzewie mogę powiedzieć, że na pewno trzeba rozbudować struktury w klubie. Zadbać o to, czego kibice nie widzą na co dzień, a co jest absolutnie niezbędne, jeśli chodzi o funkcjonowanie klubu, chociażby kwestie dotyczące aspektów związanych z zarządzaniem infrastrukturą. Widzew to specyficzny klub. Nawet wnioski o imprezę masową wyglądają zupełnie inaczej niż w pozostałej części Polski. Koszty dnia meczowego, liczba zaangażowanych osób, służb porządkowych – także w tych aspektach klub powinien mieć większe struktury personalne.
Oczywiście wszystko musi być robione z głową. Budujemy pion sportowy, myślimy o dziale analiz z prawdziwego zdarzenia i rozbudowie działu skautingu. Myślę, że ten pion z sukcesem zbudujemy, ale ważne jest również inwestowanie w inne obszary klubu. Prawda jest taka, że w Widzewie – patrząc na to, co działo się wcześniej – trochę odstawiono na bok aspekt budowania struktur, a wychodzono z założenia, że będziemy budować klub poprzez ściąganie dobrych, ale drogich zawodników. Budowa klubu powinna wyglądać zupełnie inaczej. Najpierw trzeba postawić fundament, który następnie pozwoli nam ściągać coraz to lepszych piłkarzy.
Powiedziałem to już w kilku wywiadach i powtórzę po raz kolejny. Jeżeli będę miał wybór pomiędzy uzupełnieniem składu poprzez ściągnięcie doświadczonego zawodnika albo młodzieżowca, to wybiorę tego drugiego, w którego mogę zainwestować na przyszłość. A jeżeli miałbym mieć starszego zawodnika tylko po to, aby „załatać dziurę”, to lepiej wydać te pieniądze na budowę sztabu i struktur w klubie.
W ostatnim czasie Widzew był takim właśnie klubem, który postrzegaliśmy przez pryzmat wielu „rewolucji”, które tam się działy. Teraz wydaje się, że nadszedł moment stabilizacji – zmiany właścicielskie, ale też Pańskie zapowiedzi co do przemyślanej budowy klubu.
Praca od podstaw za każdym razem wymaga planu. My zakładamy sobie plan długoterminowy, na okres pięciu lat lub dłużej. Głównym problemem Widzewa są braki infrastrukturalne, a tutaj potrzeba dużych nakładów finansowych. Natomiast wracając do planu, to również infrastruktura na potrzeby akademii jest niezmiernie ważna. A brak stabilizacji to ogólnie problem polskiej piłki. Musimy się nauczyć „wytrzymywać ciśnienie” – choć wiem, że to będzie bardzo trudne. My w Widzewie jesteśmy pewni swojej pracy i jeżeli będziemy wiedzieli, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, to wytrzymamy to ciśnienie.
Przewija się temat infrastruktury. Czy za Panem są już zapowiadane podczas konferencji rozmowy z miastem w sprawie wypracowania korzystniejszych dla Widzewa rozwiązań?
W Widzewie mamy dwa podmioty. Jeden to MAKiS, który obsługuje stadion, drugi to MOSiR – on ma bazy treningowe. Odbyłem już kilka rozmów, przedstawiliśmy sobie plany i żale jednej oraz drugiej strony i będziemy dążyć do poprawy relacji. Myślę, że stosunki na linii miasto – klub poprawią się, ale wiem, że są one specyficzne, na przykład jeśli chodzi o kwestie dotyczące zarządzania stadionem czy ośrodkiem treningowym. Różnią się one od siebie, są skomplikowane formalnie. Czasem nawet mnie, jako prawnikowi, trudno jest je pojąć. W każdym razie pierwsze lody zostały przełamane, a od tego momentu chcemy, aby było tylko lepiej.
Ten okres, w którym wraz z trenerem wkraczacie do klubu, jest dosyć trudny. Kończące się kontrakty, odchodzący i przychodzący gracze, wspomniane zmiany właścicielskie… Trudno było się w tym wszystkim połapać i wskoczyć na właściwe obroty?
Nie chcę zabrzmieć górnolotnie, ale wydaje mi się, że doświadczenie, które złapałem wcześniej, a w dodatku zaangażowanie pracowników Widzewa, pomogło w tym, aby wszystko przyszło spokojnie. Oczywiście wiem, ile jeszcze pracy przed nami, ale już teraz pozwolę sobie stwierdzić, że zmierza to w dobrym kierunku.
Widziałem już słowa o tym, że awans „za wszelką cenę” i stawianie wszystkiego na jedną kartę absolutnie nie wchodzi w grę. Od razu nasuwa się pytanie, jaki cel sportowy stawia sobie Widzew przed rozpoczęciem nowego sezonu.
Nie ma hasła przewodniego w stylu „awans albo śmierć”. Chcemy budować klub w sposób odważny, ale również mądry. Gdybyśmy mówili, że chcemy awansu, to musielibyśmy bardzo zaryzykować. Przy pewnych brakach w strukturach klubu i niedawnym przejęciu przez nowego właściciela zwyczajnie musielibyśmy przepłacać. A my chcemy to robić z głową, bo wiemy, w jakim jesteśmy momencie i ile pracy nas czeka. Bylibyśmy osobami niepoważnymi, gdybyśmy mówili, że przygotujemy ten zespół do awansu już w tym sezonie. Na pewno chcielibyśmy, żeby Widzew grał lepiej, żeby poprawił swoją pozycję na koniec kampanii względem tego, co było w poprzednim sezonie. Jeżeli uda się wywalczyć miejsce w barażach, to będzie świetnie.
Interesującą kwestią jest też temat akademii. Tak jak Prezes mówił – doświadczenie zebrane w Lubinie m.in. od Holendrów na pewno pozwoli przenieść pewne wzorce do Łodzi. Niekoniecznie chodzi o kopię 1:1, ale zainspirowanie się, bo w Zagłębiu całość działała (i wciąż działa) sprawnie.
Akademia jest dla mnie jedną z najbardziej istotnych kwestii. Dlatego na przykład bardzo się cieszę z tego, że drużyna U-17 awansowała do Centralnej Ligi Juniorów. Ale rozwój akademii jest także związany z infrastrukturą. Jeżeli nie zainwestujemy w jakimś długofalowym terminie w tę infrastrukturę, to w pewnym momencie dojdziemy do ściany. Dyrektor Szymański wraz ze sztabem wykonują fantastyczną pracę. Chcemy rozwijać akademię i ludzi w niej pracujących, ale zawodnicy muszą mieć gdzie trenować, w dogodnych warunkach.
Ze względu na specyfikę miasta trzeba także pamiętać o tym, że my boiska dzielimy z pięcioma innymi drużynami z Łodzi, m.in. z drużyną Budowlanych. Cieszymy się, że możemy trenować i rozwijać naszą młodzież, ale cała specyfika miasta sprawia, że w pewnych momentach nie będzie łatwo. Będzie to zadanie bardziej wymagające niż to, z czym miałem do czynienia w Lubinie.