Mateusz Bogusz notuje dobry sezon na boiskach Major League Soccer. Piłkarz Los Angeles FC zawalczy wkrótce o finał tegorocznych rozgrywek za oceanem. Czy trwający rok jest przełomowy pod kątem kariery 22-latka? Jak prezentują się szanse Bogusza na debiut w reprezentacji?
W drodze po mistrzostwo
Już w najbliższą niedzielę (3 grudnia) Los Angeles FC z Mateuszem Boguszem w składzie rozpocznie walkę o finał tegorocznych rozgrywek MLS. LAFC ograli w poniedziałek Seattle Sounders 1:0, śmiało zmierzając ku szczytowi drabinki fazy play-off. Podopieczni trenera Cherundolo zameldowali się w półfinale po bramce Denisa Bouangi z 30. minuty. Mateusz Bogusz spędził na boisku niecały kwadrans, zmieniając Carlosa Velę.
22-letni pomocnik zainaugurował play-offy w wyjściowym składzie drużyny z „Miasta Aniołów”. Nieco mniej anielskiej litości Polak wykazał jednak wobec rywali, biorąc aktywny udział w meczowym pogromie na etapie 1/8 finału. Bogusz rozegrał 86 minut w pierwszym starciu przeciwko Vancouver Whitecaps, asystując przy trafieniu Jesusa Murillo – LAFC finalnie rozgromili rywali aż 5:2.
W rewanżu obyło się już bez efektownego pogromu, jednak ponownie to „The Black and Gold” wyszli z bezpośredniego starcia zwycięsko (tym razem triumfując już tylko 1:0). Bogusz zameldował się na boisku na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem sędziego. Los Angeles FC dowieźli korzystny wynik do końca, meldując się w ćwierćfinale rozgrywek. To właśnie tam na drodze ekipy Polaka stanęło odprawione w poniedziałek Seattle (na tym etapie nie rozgrywa się już rewanżów).
Przełom?
Trwający rok zdaje się być dla Mateusza Bogusza niejako przełomowy. Pomocnik odnalazł w Los Angeles spokój, ale i zdecydowanie niezbędną pewność siebie. Pewność, której mogło mu już brakować od dłuższego czasu, jako że w wątpliwość podawany był jego realny rozwój pod kątem sportowym.
Gdy na początku 2019 roku Bogusz podpisywał kontrakt z Leeds United, wraz z niezbędnym bagażem piłkarz zabrał jeszcze ze sobą na Wyspy prężnie napompowany balonik. I choć nie pękł on nigdy z wyraźnym hukiem, powietrze uchodziło z niego dość regularnie. Stąd też racjonalna idea wypożyczenia piłkarza. Kierunek? Hiszpania, a konkretnie Segunda Division, bezpośrednie zaplecze La Liga.
Ani w Logrones, ani na Ibizie piłkarz nie zdołał jednak całkowicie rozwinąć skrzydeł. A przynajmniej nie na tyle, aby być realnym wzmocnieniem dla Leeds występującego przecież na poziomie Premier League. Niebagatelny wpływ miała też zapewne na to poważna kontuzja sprzed roku (zerwanie więzadeł krzyżowych). W taki oto sposób Mateusz Bogusz pojawił się za oceanem. Po piłkarza zgłosiło się Los Angeles FC, oferując Anglikom okrągły milion euro. Leeds skróciło zatem obowiązujące wypożyczenie, dobijając targu pod koniec marca.
Sezon w Europie wkraczał już wówczas w decydującą fazę, w Stanach dopiero się rozkręcał. Nie oznacza to bynajmniej, że Bogusz miał na wstępie jakkolwiek łatwiej – co to to nie. LAFC rozegrało już pięć pierwszych spotkań ligowych, a skład drużyny był już niejako wykrystalizowany. 22-latek szybko zyskał jednak zaufanie trenera Cherundolo, powoli akcentując swoją pozycję w klubie.
Począwszy od 8. kolejki, w której to Bogusz zadebiutował za oceanem, piłkarz nie opuścił już ani jednego ligowego spotkania. Pomocnik trzykrotnie wpisywał się także na listę strzelców, notując do tego cztery asysty. LAFC zwieńczyło z kolei fazę zasadniczą na trzeciej lokacie w tabeli konferencji zachodniej.
Mateusz Bogusz pod obserwacją Probierza?
Mateusz Bogusz wyrasta zatem na potencjalnego kandydata do gry w reprezentacji trenera Probierza. Wychowanek Ruchu ma już na swoim koncie między innymi osiemnaście występów w kadrze do lat 21, uświetnionych łącznie czterema bramkami. Pomocnik przebrnął zresztą wraz z reprezentacją Polski przez wszystkie szczeble wiekowe, począwszy od kadry U-15.
Na koncie Bogusza brakuje już zatem jedynie zwieńczenia dotychczasowej biało-czerwonej drogi. Dobra postawa w trwającym sezonie może napawać optymizmem w kontekście wyczekiwanego powołania. Potencjalny problem wynika jednak z niełatwych okoliczności, z jakimi obecnie musi się zmierzyć reprezentacja.
Oczywiście Michał Probierz udowodnił już, że nie boi się zaskoczyć opinii publicznej powołaniem z kategorii tych bardziej niekonwencjonalnych. Konieczność gry w absolutnie priorytetowych barażach, a następnie potencjalne przygotowanie kadry pod Euro nie sprzyja jednak eksperymentom. Tym bardziej w obliczu kontrowersyjnych słów trenera Probierza o „ustalonej hierarchii”.
W trakcie listopadowego zgrupowania selekcjoner obsadził środek pola tercetem Damian Szymański – Bartosz Slisz – Jakub Piotrowski. Szanse gry otrzymywali również Sebastian Szymański oraz Karol Struski. Debiut Bogusza w najbliższym czasie mógłby być zatem sporą niespodzianką. Prędzej czy później 22-latek zdaje się być jednak godzien dostąpienia reprezentacyjnego egzaminu.