Największa sensacja tegorocznych mistrzostw świata do lat 20 stała się faktem. Reprezentanci oceanicznej wyspy zmiażdżyli kraj, w którym piłka nożna jest jak druga religia. Fidżi wygrywa z Hondurasem 3:0 i nieoczekiwanie staje się kandydatem do awansu do 1/8 finału!
Wyobraź sobie, że pochodzisz z kraju, w którym profesjonalna gra w piłkę nie istnieje. Jeśli myślisz o jakimkolwiek sukcesie w sporcie, wprost musisz zostać rugbystą (reprezentacja Fidżi w rugby to światowa czołówka – obecnie plasuje się na 11. miejscu w światowym rankingu). Pójdźmy o krok dalej. Wyobraź sobie, że urodziłeś się na wyspie, na której również urodziło się czterech piłkarzy, zarabiających na grze w piłkę nożną. Miej przed sobą perspektywę trafienia do reprezentacji, która zajmuje 196. miejsce w rankingu FIFA. I wreszcie, pojedź z kadrą młodzieżową na mundial i rozgrom przeciwnika, którego najlepszy piłkarz ma status „Designated Player” (wyróżniony zawodnik, który zarabia więcej, niż wynosi limit płacy na jednego piłkarza) klubu Orlando City – razem z wielkim Kaką i Kolumbijczykiem Rivasem. Piękna historia, może kiedyś doczekamy się filmu o tej drużynie – ta historia dzieje się właśnie na naszych oczach.
Fidżi na futbolowej mapie świata
Największy sukces kadry? Niezbyt znaczący. Dwa razy byli brązowymi medalistami mistrzostw Oceanii (1998, 2008) – zdecydowanie najsłabiej obsadzonych mistrzostw kontynentów. W rankingu FIFA najwyżej plasowali się 21 lat temu, na 96. miejscu, dziś są ponad sto miejsc niżej.
Jak już wyżej wspomniałem, na Fidżi dorobili się czterech zawodowych piłkarzy. Pierwszym historycznym obywatelem tego kraju z zawodowym kontraktem był Ivor Evans, który w 1987 roku został zawodnikiem Vancouver 86ers, drużyny grającej w Canadian Soccer League. Inna sprawa, że Evans po osiągnięciu zawodowego sukcesu zapomniał o swoich kolegach. Mając zaledwie 22 lata, zakończył swoją karierę reprezentacyjną z dorobkiem pięciu meczów. Evans był znaczącym piłkarzem dla Vancouver 86ers, jako pomocnik z Fidżi rozegrał w klubie 221 spotkań i strzelił 47 bramek.
Drugim piłkarzem, o znacznie większej renomie w kraju, był Esala Masi. Skuteczny napastnik został dostrzeżony przez australijskich skautów i trafił do Gippsland Falcons (grających wtedy w lidze australijskiej) w 1995 roku. Zawodnik ten miał bardzo udaną karierę reprezentacyjną, zdobył bowiem 23 bramki w 32 meczach. Ligi swojego wielkiego sąsiada jednak nie podbił, 25 bramek w 105 meczach to przyzwoity, acz nie najlepszy wynik. Lepiej szło mu na zapleczu ligi, gdzie rozegrał 85 spotkań, zdobywając w nich 35 bramek.
Trzecim zawodnikiem, który podpisał zawodowy kontrakt, był Salesh Kumar. Defensywny pomocnik rozegrał jeden sezon w półamatorskiej lidze Nowej Zelandii w sezonie 2008/2009, ale nie była to udana przygoda, tak że wrócił do amatorskiego kopania u siebie w kraju. 33-letni obecnie zawodnik to ważne ogniwo kadry – przez 13 lat od debiutu zagrał w 21 spotkaniach, zdobył w nich dwie bramki.
Największą obecnie (i chyba w całej historii) gwiazdą na Fidżi jest Roy Krishna. To jeden z najlepszych piłkarzy w lidze australijskiej, grający w Wellington Phoenix (jedyna zawodowa ekipa z Nowej Zelandii gra w A-League). Jako dwudziestolatek wyjechał z fidżijskiego klubu Labasa do nowozelandzkiej Waitakere United (grającej w tamtejszej Premiership). U młodego piłkarza dostrzeżono wielki talent, a jego szybkość i technika nie pasowały zbytnio do miejsca urodzenia. Lewoskrzydłowy zawodnik bardzo szybko podbił ligę. W ciągu pięciu lat gry w Waitakere zdobył 55 bramek w 75 ligowych meczach! Następnie przeniósł się do znacznie mocniejszego Auckland City, w którym zdążył rozegrać cztery mecze. To wystarczyło do transferu do Wellington.
Pierwszy sezon Krishny był przeciętny – dziewięć meczów i jeden gol nie rzuciły na kolana. W obecnym, drugim sezonie rozkwitł pełnią talentu – zdobycie dziewięciu bramek i czterech asyst w dwudziestu trzech meczach robią wrażenie. Zwłaszcza gdy zdobywa gole takie jak te:
https://youtu.be/F6PUWiqqpxg
https://youtu.be/PjCAPh_h6Jg
Roy Krishna do dziś rozegrał 22 mecze w reprezentacji Fidżi, zdobywając w nich 14 bramek. Wydaje się, że gdyby skrzydłowy urodził się w „lepszym” piłkarsko miejscu, mógłby osiągnąć znacznie więcej.
Młodzi następcy
Jak napisałem w artykule opisującym drużyny uczestniczące w mundialu (http://igol.pl/inne/wszystko-co-powinienes-wiedziec-o-ekipach-na-ms-u-20-czesc-druga/), młodzi piłkarze z Oceanii grają głównie u siebie w lidze (poza bramkarzem), nie byłem w stanie wskazać gwiazdy tego zespołu. Po dwóch meczach na turnieju na gwiazdę promuje się napastnik Iosefo Verevou, który zdobył dwie bramki w meczach z Niemcami (1:8) i Hondurasem.
Młodzi piłkarze mają teraz spore szanse na otrzymanie propozycji zmiany klubów – może nie w Europie, ale w Australii i Nowej Zelandii na pewno. Perspektywa rozwoju fidżijskiej piłki jest spora – tych chłopców stać z pewnością na więcej niż 196. miejsce w świecie. Trzymajmy za nich kciuki!