Z pokolenia na pokolenie. „La Furia Roja” zapisana jest w genach


Marcos Alonso skazany jest na grę w reprezentacji Hiszpanii

28 marca 2018 Z pokolenia na pokolenie. „La Furia Roja” zapisana jest w genach

Zazwyczaj ojciec jest wzorem dla swojego syna. W piłce nożnej często się zdarza, że pierworodny próbuje dorównać ojcu. Często też przez całą karierę są oni do siebie porównywani. Szczególnie, gdy obaj byli reprezentantami swojego kraju, ale co wtedy, gdy pojawia się kolejny spadkobierca piłkarskich tradycji?


Udostępnij na Udostępnij na

W historii piłki nożnej rzadko zdarza się, że piłkarska tradycja kontynuowana jest przez trzy kolejne pokolenia. Taka sytuacja ma miejsce w Hiszpanii. Wszystko zapoczątkował dziadek jednej z obecnych gwiazd Chelsea – Marcosa Alonso. Hiszpan w wieku 27 lat stanął przed szansą zadebiutowania w pierwszej reprezentacji swojego kraju. Dzięki temu dołączył do swojego ojca i dziadka, którzy również reprezentowali „La Furia Roja”. To pierwszy taki przypadek w historii, żeby dla Hiszpanii zagrali kolejno dziadek, syn i wnuk.

Z Santanderu do Madrytu

Marcos Alonso Imaz znany był pod pseudonimem Marquitos i zapoczątkował piękną, rodzinną tradycję. Grał na pozycji prawego obrońcy. Swoją karierę rozpoczynał w Racingu Santander, gdzie w ciągu trzech lat rozegrał 42 spotkania. Dobra postawa zaprocentowała transferem do Realu Madryt.

Marquitos tworzył legendę „Los Blancos”. Hiszpan miał wkład w zdobycie pierwszych pięciu Pucharów Mistrzów przez klub z Madrytu (dziś jest to Liga Mistrzów). W pierwszej edycji tego turnieju, czyli w sezonie 1955/1956, Marquitos zdobył nawet bramkę, i to w finale tych rozgrywek. Gol ten był naprawdę ważny, ponieważ przyczynił się do końcowego sukcesu (Real wygrał z Reims 4:3). Mało tego prawy obrońca aż pięciokrotnie zdobywał z drużyną „Królewskich” mistrzostwo Hiszpanii. Łącznie dla Realu Madryt wystąpił w 158 meczach.

Dobre występy w białej koszulce przyczyniły się do debiutu w „La Furia Roja”. Co prawda zagrał tylko dwa mecze w tej reprezentacji, ale zawsze jest to coś. Zważywszy na fakt, że nie każdy otrzymuje taką szansę.

Syn wybrał Barcelonę

Marcos Alonso Pena tak jak ojciec swoją karierę zaczynał i kończył w Racingu Santander. W przeciwieństwie do ojca był pomocnikiem. W 1979 roku dołączył do Atletico Madryt – odwiecznego rywala Realu, w którym grał jego ojciec. Po trzech latach spędzonych w stolicy Hiszpanii przeszedł do wielkiej FC Barcelona. W stolicy Katalonii spędził pięć lat, a z klubem zdobył m.in. mistrzostwo i puchar kraju.

Łącznie dla „Blaugrany” wystąpił w 124 meczach i strzelił w nich 28 goli. W 1987 roku Marcos Alonso Pena powrócił do Atletico. Za czasów gry dla Barcelony udało mu się zadebiutować w reprezentacji Hiszpanii. Dla „La Furia Roja” rozegrał 22 spotkania i zdobył w nich jedną bramkę.

Marcos Alonso i jego trudny wybór

Marcos Alonso przyszedł na świat 28 grudnia 1990 roku w Madrycie. Od dziecka wiedział, że zostanie piłkarzem, ale miał przed sobą naprawdę trudny wybór. Jego dziadek grał dla Realu, a ojciec dla Atletico i Barcelony. Ostatecznie poszedł w ślady dziadka. W wieku dziewięciu lat dołączył do szkółki „Królewskich” i w kolejnych latach przechodził przez kolejne szczeble.

4 kwietnia 2010 roku udało mu się zadebiutować w pierwszej drużynie „Los Blancos”. W 90. minucie Marcos Alonso zmienił Gonzalo Higuaina. Co ciekawsze, debiutował w spotkaniu przeciwko Racingowi Santander, z którym związani byli jego ojciec i dziadek. W Madrycie kariery jednak nie zrobił i jeszcze w tym samym roku przeniósł się do Boltonu Wanderers.

Po trzech latach spędzonych na Wyspach Marcos Alonso przeszedł na zasadzie wolnego transferu do Fiorentiny. Po pół roku został wypożyczony do Sunderlandu. Po powrocie szybko stał się podstawowym zawodnikiem „Fiołków”. W fioletowych barwach wystąpił w 85 spotkaniach, w których strzelił pięć bramek i zaliczył siedem asyst.

Dobra postawa we Włoszech zaprocentowała transferem do Chelsea. „The Blues” zapłacili za niego 23 miliony euro. W nowym klubie zadebiutował w meczu EFL Cup przeciwko Leicester City, natomiast w Premier League po raz pierwszy zagrał kilka dni później przeciwko Arsenalowi. Ligowy debiut nie należał do udanych (porażka 0:3) i kto by się spodziewał, że sezon zakończy się największym sukcesem w karierze Hiszpana.

Rozgrywki 2016/2017 zakończyły się mistrzostwem Anglii dla Chelsea, a Marcos Alonso był jednym z architektów tamtego sukcesu. Lewonożny obrońca zanotował trzy asysty i sześć goli. W tym sezonie, który nie jest już tak udany jak poprzedni, również zdobył sześć bramek, ale zaliczył jedną asystę. Jak widać, Marcos Alonso utrzymuje poziom, jeśli chodzi o strzelanie goli. Dobra postawa na boisku poskutkowała powołaniem do reprezentacji Hiszpanii.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze