Marco Mancosu – kapitan z krwi i kości


Czy włoski pomocnik jest w stanie utrzymać Lecce w Serie A?

31 października 2019 Marco Mancosu – kapitan z krwi i kości
pianetalecce.it

Wydarzenia ostatnich dni związane z Granitem Xhaką pokazują, że rola kapitana nie jest dla każdego. Wielu zawodników nie jest w stanie poradzić sobie z oczekiwaniami i presją kibiców. Kapitan nie może mieć słabszych chwil, musi cały czas walczyć i godnie reprezentować grupę, na której czele stoi. Dobrym przykładem lidera jest z pewnością kapitan Lecce, Marco Mancosu.


Udostępnij na Udostępnij na

Najlepsi strzelcy poprzedniego sezonu ligi włoskiej nie imponują formą na starcie obecnych rozgrywek. A to tworzy szansę dla innych, może mniej znanych goleadorów.

Rzuty karne to jego specjalność

Mimo że od strefy spadkowej dzieli ich zaledwie jeden punkt, zawodnicy i kibice Lecce mogą chodzić z podniesioną głową. Zespół z południa Włoch zaprezentował, że potrafi urwać punkty klasowym drużynom. Ostatnie dwa remisy z Juventusem i Milanem oraz zwycięstwo w trzeciej kolejce z Torino pokazują, że ekipa trenera Fabio Liveraniego tanio skóry nie sprzeda. Kluczową postacią w modelu zespołu jest grający z ósemką Mancosu. W dziewięciu meczach skompletował pięć bramek, co daje 50% wszystkich trafień Lecce w tym sezonie. W statystyce udziału w golach drużyny lepszy od niego w lidze jest tylko Ciro Immobile z Lazio.

Co ciekawe, aż cztery z pięciu goli strzelił z rzutów karnych. Warte odnotowania jest to, w jaki sposób ów zawodnik wykonuje „jedenastki”. Marco tuż przed strzałem wykonuje mały wyskok, po czym uderza piłkę. W bardzo podobny sposób robi to inny, bardziej znany włoski piłkarz, Jorginho. Można powiedzieć, że takie karne to już powoli włoska specjalność.

To niestety koniec pozytywnych uwag na temat Lecce. Trzeba przedstawić też słabe strony tego zespołu. Pierwszą z nich jest to, że jeżeli jeden zawodnik ma aż tak duży wkład w bramki drużyny, to nie świadczy to dobrze o całej linii ataku. Reszta napastników nie może tylko liczyć na udane karne swojego kapitana. Następnym aspektem jest sprawa gry obronnej. Beniaminek stracił już 18 bramek w tym sezonie, co czyni go drugą najsłabszą formacją w tej klasyfikacji.

Weteran włoskich boisk

Marco Mancosu urodził się 22 sierpnia 1988 roku w Cagliari. I to tam właśnie rozpoczął swoją piłkarską karierę. W ramach ciekawostki należy przypomnieć, że nie tylko jeden Mancosu gra w piłkę. Profesjonalnymi piłkarzami są także dwaj bracia Włocha, Matteo i Marcello. Pierwszy z nich występował nawet przez sezon w dość popularnej kanadyjskiej drużynie Montreal Impact i był w stanie strzelić 12 bramek. Zaś drugi, najmłodszy z braci, jest aktualnie zawodnikiem Tuttocuoio grającego na poziomie Serie D.

Wracając do Marco. Podczas swojego pobytu w SC Cagliari nie rzucał swoją grą na kolana i nie dostawał zbyt wielu szans. W 2010 roku znalazł swoje miejsce w trzecioligowej Siracusie i rozegrał tam porządny sezon, jednak bez większej zdobyczy bramkowej. Swoją strzelecką karierę tak na dobre zaczął w Benevento, gdzie przez dwa lata zdobył 15 bramek. Następnie trafił do Casertany, po czym znalazł się w końcu na Via del Mare, czyli obiekcie Lecce.

Pianetalecce.it

Trzeba pamiętać też o reprezentacji kraju. Mancosu przewijał się przez różne kadry młodzieżowe od U-16 po U-20. Choć nie odgrywał głównej roli, to jednak samą obecnością mógł być uważany za przyszły talent calcio. Mimo że jego droga do wielkiej piłki trwała długo i nie była usłana różami, teraz pomocnik może się cieszyć z wykonanego celu i liczyć na to, że tak bogata kariera na różnych szczeblach rozgrywkowych w kraju pomoże w realizacji życiowego marzenia, jakim jest utrzymanie się w Serie A.

Im więcej takich przypadków jak Marco Mancosu, tym lepiej dla włoskiej ligi. Kilka miesięcy temu wiele osób narzekało, że brakuje Włochów w ich własnej lidze, a główne role w klubach odgrywają zagraniczni zawodnicy. Gracze związani ze swoimi klubami, tacy jak Marco, będą gromadzić spore grupy kibiców na stadionach nawet na najsłabszych meczach.

Aby sytuacja wyglądała perfekcyjnie, przydałoby się też obniżyć średnią wieku w klubach. Bo tutaj w niektórych drużynach nie wygląda to zbyt ciekawie. Na przykład w Lecce, którego średnia wieku według portalu Transfermarkt.com wynosi 28,8 lat. Starszy zespół od nich ma w lidze tylko Juventus. Władze klubu z południa z pewnością muszą myśleć o przyszłości i stopniowo starać się odmładzać kadrę w oparciu np. o wychowanków, którzy będą całym sercem utożsamiać się z Lecce.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze