W Realu Madryt od dawna panują nastroje anty-Bale. Nieprzychylne głosy pod adresem Walijczyka dało się słyszeć już w minionym sezonie, a pierwsze podrygi niezadowolenia pamiętam już z sezonu, po którym okazało się, że BBC jest jednorazowym tercetem.
Status quo Bale’a
W minionym sezonie La Liga Gareth Bale miał pełne zaufanie trenera i włodarzy, co zapewniało mu nienaruszalną pozycję na boisku. Między innymi z tego względu cierpiał James Rodriguez, który niemal przyrósł do ławki rezerwowych, bo Zinedine Zidane wpuszczał go na boisko tylko na końcówki – w wielu przypadkach rozstrzygniętych – meczów.
Według portalu Transfermarkt.pl Gareth Bale strzelił 68 goli i asystował przy 53 bramkach. Dla porównania, James Rodriguez, który musiał wyruszyć do Niemiec na poszukiwania uznania trenera, uraczył kibiców „Królewskich” 36 trafieniami i 41 asystami. Choć statystyki Kolumbijczyka wyglądają gorzej, to nie ulega wątpliwości, że gdyby dostawał tyle samo szans na grę, co jego kolega z Walii, moglibyśmy obserwować, jak na naszych oczach wyrasta nowy lider Realu Madryt.
Jednak Jamesowi nie udało się dokonać tego, o czym marzy coraz więcej podenerwowanych kibiców „Królewskich”. Gareth Bale nie został zdetronizowany i wciąż biega po boisku, kiedy tylko zdrowie mu na to pozwala.
Valencia sprowadza Real na ziemię
„Królewscy” nigdy nie mieli łatwo z Valencią. „Nietoperze” oddały pole Realowi raptem w nieco ponad połowie starć. Świadczy to o tym, że Valencia nie należy do najsłabszych drużyn, a nieobecność Cristiano Ronaldo tylko zwiększyła ich szansę na zwycięstwo.
Ktoś kiedyś powiedział, że Real Madryt z „CR7” w składzie z miejsca prowadzi 1:0. Ktoś inny dodał, że w ostatnim czasie obecność Garetha Bale’a na boisku przynosi przeciwny skutek. Wczorajszy mecz na Santiago Bernabeu niestety to potwierdził. Bale miał wczoraj pokazać, jak przejmuje pałeczkę lidera pod nieobecność Cristiano Ronaldo.
Skończyło się jednak na tym, że w 74. minucie, po nieudanym występie, opuścił murawę w akompaniamencie gwizdów. Walijczyk zaledwie 27 razy podawał piłkę (gorszy wynik zanotował tylko Karim Benzema – 23 podania), oddał dwa niecelne strzały i raz przedryblował rywala, a na domiar złego nie przydał się kolegom w defensywie. Stąd reakcja kibiców, którym skończyła się cierpliwość. Na dodatek podniosły się głosy, że Real ma jeszcze czas, żeby pozbyć się balastu, a według hiszpańskiego AS Manchester United chętnie zakontraktowałby Garetha Bale’a jeszcze w tym okienku transferowym.
Madryt pokochał Marco Asensio
„Marca” napisała dzisiaj, że Bernabeu należy do Asensio. 21-letni lewy napastnik popisał się dwoma doskonałymi golami w iście robbenowskim stylu. Marco Asensio doskonale korzysta z faktu, że Cristiano Ronaldo został zawieszony na pięć ligowych spotkań. Zapewne, gdyby nie taki obrót zdarzeń, dalej pełniłby rolę etatowego rezerwowego i musiałby wykazywać się w końcówkach meczów. Wtedy można by zarzucić Marco, że spotkał go swoisty „syndrom rezerwowego”, który pozwala mu bez skrępowania pokazać, na co go stać w końcówkach rozstrzygniętych meczów, i bez kompleksów zdobywać bramki.
Tymczasem w niedzielę Marco Asensio zaczął udowadniać kibicom i włodarzom Realu Madryt, że to on może zostać nowym liderem „Królewskich”. Do tej pory zdobył 14 goli i asystował przy czterech trafieniach. To dobre osiągnięcie zważywszy na to, jak często Zidane pozwalał mu grać. Obecna sytuacja pokazuje, że w Madrycie nikt nie płakałby po odejściu Garetha Bale’a.
Nie wiadomo, jak rozstrzygnie się ta sytuacja, jednak wydaje się, że Gareth Bale bezpowrotnie stracił zaufanie kibiców. 28-latek pokazał już wiele razy, że nie radzi sobie z udźwignięciem odpowiedzialności za Real Madryt, a na dodatek gwizdy z trybun nie pomagają mu w odbudowaniu pewności siebie.
Sądzę, że obecnie obserwujemy początek końca piłkarza, o którym swego czasu mówiło się jako o następcy Cristiano Ronaldo. Tymczasem nawet sam zainteresowany, zapytany o ewentualnych następców, wskazuje właśnie Marco Asensio.
Na ten moment trudno powiedzieć, jak rozwinie się sytuacja Realu Madryt, ale jedno jest pewne – Marco Asensio to w tej chwili najjaśniejszy punkt zespołu i włodarze powinni to wykorzystać, bo nie brakuje chętnych na pozyskanie młodego i perspektywicznego Hiszpana.