Po tym jak zespół wicemistrza Polski na rzecz Śląska Wrocław opuścił Rafał Grodzicki, do końca nie było wiadomo, kto przejmie opaskę kapitana „Niebieskich”. Spekulowano, że rola ta przypadnie Maciejowi Sadlokowi. Jednak ostateczny wybór padł na Marcina Malinowskiego.
– To była decyzja odgórna – mówił obrońca „Niebieskich”. – Na pewno to fajna rzecz cieszyć się zaufaniem trenerów i kolegów z zespołu. Ale jest i druga strona medalu. To nie tylko splendor i nobilitacja, ale i jakieś wyzwanie. I nie mam tu na myśli zespołu, bo mamy w drużynie doświadczonych piłkarzy, których nie trzeba dodatkowo mobilizować. Mam na myśli przede wszystkim fakt, że kapitan musi czasami iść do góry, spotkać się z działaczami, by poruszyć trudne tematy – dodał piłkarz.
Zawodnik na oficjalnej stronie 14-krotnego mistrza Polski przyznał, że już wcześniej miał okazję być kapitanem drużyny. Było to wówczas, gdy doświadczony pomocnik reprezentował barwy Odry Wodzisław. – Grając w Wodzisławiu, miałem przyjemność być kapitanem Odry. Teraz, na koniec mojej przygody z piłką, opaska kapitana wróciła do mnie. Mam nadzieję, że podołam temu zadaniu i nie zawiodę oczekiwań – powiedział popularny „Malina”.
