Marcin Listkowski przechodzi do Lecce – polska kolonia we Włoszech rośnie w siłę


Transfery Polaków na Półwysep Apeniński stały się normą, teraz bohaterem takiej transakcji jest Marcin Listkowski

28 sierpnia 2020 Marcin Listkowski przechodzi do Lecce – polska kolonia we Włoszech rośnie w siłę
Rafal Rusek / PressFocus

Jeszcze kilka lat temu przejście Artura Boruca czy Jakuba Błaszczykowskiego do Fiorentiny przyjmowaliśmy z niemałym zaskoczeniem, ale z czasem takie transfery do Włoch stały się normą. Nadal pamiętamy polskie trio z Sampdorii czy mecze Wojciecha Szczęsnego w barwach AS Romy. Kluby z Italii zauważyły, że Polacy w Serie A spisują się co najmniej przyzwoicie, choć nie brakuje niewypałów typu Lukasz Teodorczyk w Udinese. Obecnie coraz więcej młodych zawodników decyduje się wyjazd do tego południowoeuropejskiego kraju. Arkadiusz Reca, Patryk Dziczek, Szymon Żurkowski to tylko kilka nazwisk. Teraz do tego grona dołączył Marcin Listkowski, 22–latek odszedł z Pogoni Szczecin do Lecce.


Udostępnij na Udostępnij na

Ten ruch jest korzystny dla każdej ze stron. Umowa pomocnika z „Portowcami” wygasała wraz z końcem tego roku, więc dla klubu był to ostatni dzwonek, żeby zarobić na tym transferze. Marcin Listkowski nie spieszył się z przedłużaniem kontraktu, o czym mówił dyrektor sportowy Pogoni Dariusz Adamczuk. Rozmowy trwały rok, ale do porozumienia nie doszło, 20 sierpnia wpłynęła oferta z Lecce. Tu negocjacje były dużo prostsze i zawodnik otrzymał zgodę na testy medyczne.

Pochodzący z Rypina zawodnik zadebiutował w szczecińskim zespole mając 17 lat. W kampanii 2014/2015 rozegrał 2 spotkania (łącznie 38 minut na boisku). W kolejnych latach notował od 17 do 24 występów na sezon, jednak liczba minut nie przekroczyła tysiąca. Przez ten czas zaliczył 2 asysty. Na początku sierpnia 2018 roku został wypożyczony do Rakowa Częstochowa.

Na szczeblu Fortuna 1 Ligi zawodnik strzelił 3 gole w 25 meczach, jednocześnie świętował awans do ekstraklasy. Ostatni sezon już w barwach Pogoni był już bardziej udany. W 32 spotkaniach strzelił 2 gole i zanotował 3 asysty. Na swoje pierwsze trafienie potrzebował 3475 minut na boisku. Liczba – delikatnie mówiąc – niepokojąco duża, jednak Listkowski momentami imponował wyszkoleniem technicznym, więc pojedyncze gole i asysty nie muszą przemawiać za spadkiem formy. Poza tym zawodnik musiał pokazać się z dobrej strony, skoro zgłosił się po niego spadkowicz z Serie A.

Problemy Lecce w poprzednim sezonie

Mecze „Salentinich” w Serie A to wilka huśtawka nastrojów. Na początku lutego podopieczni Fabio Liveraniego wygrali 3 mecze z rzędu (z Torino, Napoli i SPAL), żeby później zanotować passę 6 porażek. W ciągu całego sezonu było podobnie, remisy z Interem, Juventusem czy pokonanie Lazio przeplatało się z porażkami w starciach z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie w Serie A. „Giallorossi” zdobyli tylko punkt w spotkaniach z  Sampdorią oraz odnieśli jedną wygraną nad Brescią.

Końcówka rozgrywek była bardzo emocjonująca, do ostatniej kolejki musieliśmy czekać z wyłonieniem ostatniego spadkowicza. W korespondencyjnym pojedynku Lecce zmierzyło się właśnie z Genoą (zawodnicy Liveraniego ugrali tylko punkt w starciach z „Rossoblu”). Ekipa z Genui podejmowała u siebie z Hellasem Werona, a popularne Wilki grały na wyjeździe z Parmą. Zwycięstwo Lecce przy remisie zawodników Davide Nicoli dawało utrzymanie beniaminkowi. Jednak tak się nie stało, Genoa wygrała 3:0, a goście przegrali w Parmie 3:4. „Salentini” pożegnali się z Serie A, ale w pewnym sensie nie może to dziwić. W całym sezonie stracili aż 85 bramek, najwięcej w całej lidze.

Odmienione Lecce

Po spadku w drużynie z Apulii doszło do wielu zmian. Przede wszystkim nowym szkoleniowcem został Eugenio Corini, który wcześniej pracował w Brescii i wywalczył z nią awans do Serie A. Oprócz tego sama kadra również została przebudowana. Aż 9 zawodnikom kończą się wypożyczenia i na początku września wracają do swoich macierzystych klubów. Część z nich rozegrała ponad 20 meczów w poprzednim sezonie. Do tej grupy należy Gianluca Lapadula, Khouma Babacar i Giulio Donati. Niewiele mniej rozegrał Diego Farias, Cristian Dell’Orco, Antonin Barak, Nehuen Paz, Riccardo Saponara i Alessandro Deiola. Co istotne z punktu widzenia Marcina Listkowskiego, trójka zawodników odchodzących z Lecce to nominalni środkowi pomocnicy.

Nowy sezon oznacza dla Lecce tworzenie odmienionej drużyny, klub znów musi odnaleźć się w realiach Serie B. O szczegóły tej przemiany zapytaliśmy Dennisa Magriego z TuttoCalcioPuglia i korespondenta TuttoMercatoWeb:

Corini powinien przejść na system 4–3–3. Oznacza to zmianę systemu, ponieważ Liverani korzystał z 4–3–1–2. W dodatku możemy spodziewać się wielu informacji na temat nowych pomocników. Nowy szkoleniowiec zamierza zmienić charakterystykę drugiej linii, zawodnicy techniczni będą mogli liczyć na częstsze występy kosztem graczy bazujących na fizyczności. Dennis Magri

Wydaje się, że były zawodnik Pogoni Szczecin dobrze wpisuje się w założenia nowego trenera. Pewnie nie będzie centralną postacią drugiej linii, ale powinien stopniowo nabierać doświadczenia, ale o tym nieco później.  Wydaje się, że decyzja o zmianie szkoleniowca została słusznie podjęta, co potwierdza nam Emanuele Giulianelli, współpracownik CalcioMercato i La Gazzetta dello Sport: Eugenio Corini jest prawdziwym ekspertem w Serie B i ustawi zespół w najlepszy możliwy sposób. Pod jego wodzą drużyna będzie grała bardziej pragmatycznie, kosztem efektowności.

Czy Marcin Listkowski może liczyć na regularną grę?

Wszelkie rozmowy na ten temat trzeba rozpocząć od jednej istotnej decyzji władz Lecce. Jak już wspomnieliśmy, Fabio Liverani został zwolniony, a zastąpił go Eugenio Corini. To właśnie pierwszy ze szkoleniowców miał zdecydować się na ściągnięcie Listkowskiego z Pogoni Szczecin. Na szczęście dla polskiego pomocnika zmiana trenera nie wpłynęła na przebieg transferu. Pytanie, czy Marcin będzie grał regularnie, jak w przypadku Patryka Dziczka w Salernitanie. Z drugiej strony istnieje ryzyko, że zawodnik Lecce podzieli los Szymona Żurkowskiego w Empoli. Poprosiliśmy naszych włoskich ekspertów o ocenę szans Listkowskiego.

Dennis Magri twierdzi, że klub będzie spokojnie wprowadzał zawodnika do składu, ponieważ piłkarze na jego pozycji są bardziej doświadczeni. Marcin Listkowski na pewno nie będzie wybierany do pierwszej jedenastki, przynajmniej na początku sezonu. W kadrze Lecce znajdują się pomocnicy z większym doświadczeniem niż Polak. Marcin jest młody i potrzebuje czasu na odnalezienie się w nowych warunkach. Jednak posiada odpowiednie umiejętności, żeby z czasem walczyć o pierwszy skład. Podejrzewam, że będzie grał jako boczny środkowy pomocnik. 

Według Emanuele Giulianellego czas, w którym zawodnik rozpocznie regularnie występować w brawach Wilków, jest zależny od aklimatyzacji. Listkowski dobrze wpisał się w forsowany przez Coriniego styl gry, ponieważ szkoleniowiec „ma rękę” do tego typu graczy:

Eugenio Corini sam występował na tej pozycji i wie, z czym to się wiąże. Skoro zgodził się na transfer Polaka, to gwarancja, że Listkowski będzie rozwijał się pod jego okiem. Na początku jego gry w Lecce Tachtsidis mógłby mu pomóc w geometrii przy rozgrywaniu akcji,a Mancosu posłuży poradą w kwestii technicznej. Emanuele Giulianelli

Powrót do Serie A celem „Giallorossich”

Niestety, misja utrzymania Lecce we włoskiej ekstraklasie zakończyła się niepowodzeniem. Przez zespołem okres sporej przebudowy, głównie w ofensywie, która jednak nie była najsłabszym elementem. Z tego powodu można przypuszczać, że karuzela transferowa dopiero się rozkręci, a w okresie przewietrzenia szatni trudno spodziewać się osiągnięcia najwyższych celów. Jednak według Dennisa Magriego, niekoniecznie.

Lecce przede wszystkim chce postawić na rozwój zawodników, żeby ich spieniężyć za wysoką kwotę. Jednak w tle pojawia się cel sportowy, jakim jest awans. Moim zdaniem „Salentini” po roku przerwy wrócą do Serie A. Marcin Listkowski może odnaleźć się w tym stosunkowo trudnym, ale nie najgorszym okresie dla klubu. Fakt, tylko najwięksi optymiści mogą spodziewać się po byłym graczu Pogoni Szczecin, że ten z miejsca wskoczy do pierwszego składu. Adaptacja w nowych warunkach trochę potrwa, o czym zgodnie mówią nasi eksperci. Jednak sam fakt, że kolejny Polak trafił na Półwysep Apeniński i za kilka tygodni czy miesięcy będzie regularnie grać. To następny argument, dlaczego znów warto skupić swoją uwagę na rozgrywkach ligowych we Włoszech.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze