Marcin Brosz i zawiła sytuacja w Górniku Zabrze


Marcin Brosz podpisał w końcu kontrakt z Górnikiem, ale to nie koniec problemów w Zabrzu. W klubie brakuje prezesa

11 lipca 2019 Marcin Brosz i zawiła sytuacja w Górniku Zabrze

Od kiedy Marcin Brosz przejął drużynę Górnika Zabrze, postawił na mieszankę młodej krwi i doświadczenia. Jego wizja okazała się strzałem w dziesiątkę - najpierw rzutem na taśmę awansował z Górnikiem do ekstraklasy, by rok później wywalczyć dla zabrzan europejskie puchary. Pierwsze od dwudziestu czterech lat. Poprzedni sezon dla zabrzan nie był już taki kolorowy, a przed rozpoczęciem następnego w klubie panuje napięta atmosfera.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze do niedawna „Górnicy” nie byli pewni co do tego, czy Marcin Brosz pozostanie w Zabrzu. Szkoleniowiec, który zabrzańskiego Górnika prowadzi od 3 lat, jest trenerem z najdłuższym stażem w jednym klubie w ekstraklasie. Kiedy sprawa z podpisaniem przez Brosza nowego kontraktu została rozwiązana, z klubu zniknął… prezes, któremu skończyła się kadencja. Górnik Zabrze znalazł się w absurdalnej sytuacji.

Niepewność kontraktu Brosza

Tak naprawdę jeszcze kilka tygodni temu wszystko wskazywało na to, że Marcin Brosz odejdzie z Górnika. Rozeszły się plotki o tym, że Brosz, niezwykle sfrustrowany, opuszcza urząd miasta. Miał tam spotkać się z prezydent miasta Zabrze – Małgorzatą Mańka-Szulik. Kibice nie wierzyli już w przedłużenie przez trenera kontraktu. Odkąd Brosz objął zespół, Górnik wypromował kilku zawodników jak Kurzawę czy Żurkowskiego, których klub natychmiast sprzedał. Marcin Brosz regularnie tracił najważniejszych zawodników i właśnie to miało zaważyć o tym, że nie zdecyduje się on na dalsze prowadzenie zespołu.

Na ostateczną decyzję Marcina Brosza mogło wpłynąć zatrzymanie w klubie Artura Płatka. Podobnie jak w przypadku trenera nie było wiadomo, czy skaut Borussii Dortmund nadal będzie pomagał w zabrzańskim klubie. Płatek to osoba odpowiedzialna za sprowadzenie m.in. Valeriana Gwilii, teraz już zawodnika Legii Warszawa, ale o tym nieco później. Artur Płatek w zimowym okienku transferowym zdziałał cuda. Dzięki sprowadzeniu kilku zdolnych zawodników Górnik uniknął spadku i utrzymał się w ekstraklasie.

Mimo wielu niewiadomych, Artur Płatek sprowadzał i nadal sprowadza do klubu nowych zawodników. Jednym z kolejnych nabytków Górnika ma być młody i utalentowany David Kopacz. 20-latek niemal przez całe życie występował w młodzieżowych drużynach Borussii Dortmund, a poprzedni sezon spędził w VfB Stuttgart. Tam nie otrzymał jednak szansy na debiut w pierwszej drużynie. David co prawda urodził się w Niemczech, ale zdecydował się reprezentować Polskę. Na mistrzostwach świata do lat 20 zagrał w trzech spotkaniach.

Transfer Kopacza do Zabrza jest już niemal pewny. Zawodnik musi przejść tylko testy medyczne w śląskim klubie. Oprócz niego, do zespołu Górnika sprowadzonych zostało pięciu innych graczy. Pomocnik ma docelowo zostać zastępcą Gwilii i Szymona Żurkowskiego, choć wszyscy dobrze wiedzą, że tych dwóch zawodników zastąpić będzie niezwykle ciężko. Szczególnie ciężko młodego Kopacza porównywać do bardziej doświadczonego Gruzina.

Warto także wspomnieć o tym, że Górnik zdecydował się na wykupienie z Udinese Pawła Bochniewicza. Bochniewicz w poprzednim sezonie był fundamentem zabrzańskiego zespołu, a przekonanie go do powrotu do Polski to także w głównej mierze ogromna zasługa Artura Płatka.

Brosz stawia na przyszłość Górnika

Marcin Brosz podpisał z klubem kontrakt do 2021 roku. Nieoficjalnie mówiło się, że Brosz w Zabrzu liczył na dwie rzeczy – możliwość zbudowania silnej drużyny oraz rozbudowę infrastruktury. Trener nie stawiał jednak żadnych warunków. Czy w Zabrzu uda się zbudować silny zespół? Zobaczymy. Kluczowym elementem na pewno będzie wspomniany wcześniej Płatek, który odpowiada za sprowadzanie do Zabrza graczy.

Wiemy natomiast, że klub zainwestuje w oświetlone boisko z podgrzewaną murawą, które ma powstać obok stadionu. – Wszyscy chcemy, aby Górnik stale się rozwijał. – mówił, były już, prezes Górnika, Bartłomiej Sarnowski.

Górnik bardzo ambitnie podchodzi do nowego sezonu. – Wszyscy chcemy się rozwijać i mieć coraz lepszy zespół. Postaramy się zbudować taką kadrę, żeby w najbliższym sezonie być w górnej ósemce. To akurat nie jest tajemnica. – mówi Sarnowski. Górnik ponad połowę poprzedniego sezonu spędził w strefie spadkowej i dopiero pod koniec rozgrywek coś zaczęło „grać” w zespole z Zabrza. Tymczasem klub stawia sobie za cel górną ósemkę. Ambicje ambicjami, ale czy poprzeczka nie została zawieszona zbyt wysoko?

Kto właściwie rządzi w Zabrzu?

19 czerwca 2019 roku to data, kiedy skończyła się kadencja ówczesnego prezesa Górnika – Bartłomieja Sarnowskiego. Okazuje się, że niemal miesiąc później Górnik Zabrze nadal pozostaje bez prezesa. Pieczę nad klubem sprawuje dwóch wiceprezesów: Dariusz Czernik oraz Małgorzata Miler-Gogolińska. Od trzech tygodni w sprawie zmian na szczeblu organizacyjnym milczą i klub i miasto.

W rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” informacje te potwierdza Dawid Wowra, rzecznik Urzędu miasta. „Tajemnicze” zniknięcie Sarnowskiego to niezwykle dziwna i absurdalna sytuacja. Na profilach internetowych zabrzańskiego klubu nie pojawiła się żadna informacja odnośnie odejścia prezesa, nie mówiąc już o oficjalnej stronie klubu. Nie odbyło się żadne pożegnanie czy choćby konferencja. Sam Sarnowski nie przekazał żadnego planu działania dla przyszłego zarządu. Zupełnie tak, jakby kompletnie nie interesowało go to, co po jego odejściu będzie się w Zabrzu działo.

Wybór nowego prezesa znajduje się w rękach właściciela klubu. A tym jest miasto Zabrze. Prezydent miasta, Małgorzata Mańka-Szulik ma w najbliższych dniach podjąć decyzję i ogłosić, kto będzie odpowiedzialny za zarządzanie śląskim klubem w najbliższym czasie.

Sprawa Valeriana Gwilii

Jeszcze jakiś czas temu pisaliśmy o nim jako o odkryciu rundy wiosennej ekstraklasy (dokładnie tutaj). Dzisiaj jest już zawodnikiem wicemistrza Polski – Legii Warszawa. I nie byłoby w tej historii niczego dziwnego, niezrozumiałego czy zaskakującego, gdyby nie okoliczności, w jakich doszło do tego ruchu.

Gwilia został wypożyczony ze szwajcarskiego FC Luzern na pół roku. Jego umowa z klubem z Zabrza wygasała, a po zawodnika zgłaszały się zespoły z Polski i zagranicy. Przechodząc do Zabrza, Gwilia mówił o tym, jak szybko udało mu się zaaklimatyzować w nowym miejscu, wydawało się, że polubił sztab, pokochał kibiców – a oni jego. Z resztą, jak sam wspominał, atmosfera na trybunach zrobiła na nim ogromne wrażenie. Nie tylko na nim, bo to przecież nie pierwszy zawodnik, który jest pod wrażeniem tego, jak kibicowsko prezentuje się Górnik.

Gwilia i FC Luzern otrzymali od Górnika Zabrze konkretną ofertę. Gruzin postanowił jednak poczekać z jej akceptacją. Zbliżały się mecze międzynarodowe, podczas których Gwilia mia szansę pokazać się z dobrej strony i zostać zauważonym przez większą ilość klubów. Gwilia po powrocie z przerwy reprezentacyjnej wciąż zwlekał z zawarciem umowy z Zabrzanami.

Według doniesień, kiedy Artur Płatek ściągał do Zabrza pomocnika Fc Luzern doszło między nimi do porozumienia. Gwilia miał obiecać, że w przypadku odejścia z Górnika nie podpisze on kontraktu z żadnym innym polskim klubem. Gruzin najwidoczniej przystał na takie warunki, skoro ostatecznie pojawił się w klubie 14-krotnego mistrza Polski. Wiadomo jednak jak to jest z tymi niepisanymi umowami.

Gruzin jednej nocy miał wyjechać z Zabrza, by po przyjeździe do Warszawy, jeszcze tej samej nocy podpisać kontrakt z Legią. Ku zdziwieniu Marcina Brosza, Artura Płatka, zawodników czy sztabu, rankiem ukazały się już zdjęcia Valeriana z koszulką Legii Warszawa. Wszystko wskazuje na to, że Gwilia cały ruch przeprowadził po kryjomu. Nie pożegnał się z kolegami z zespołu i sztabem szkoleniowym, a zdobył się jedynie na… wysłanie krótkiego SMS-a z podziękowaniami za wspólnie spędzony czas.

Europejski poziom Legii

W wywiadzie dla TVP Sport Gwilia mówi, że nigdy nie złożył Płatkowi deklaracji, jakoby nie miałby grać w żadnym innym polskim zespole.
– Artur Płatek to mądry i dobry człowiek, ale po prostu źle mnie zrozumiał. Nigdy nie mówiłem, że jak zostanę w Polsce, to będę grał tylko w Górniku. – mówi „Vako”. Gruzin wspomina też o tym jak bardzo szczęśliwy jest, że będzie mu dane reprezentować zespół prezentujący wysoki, europejski poziom.

Nie wiemy, czy „Vako” śledził ostatnie poczynania Legii Warszawa w europejskich pucharach. Ostatni raz ekipa z Warszawy miała okazję w takowych zagrać w sezonie 2016/2017. Od tego czasu wiele się zmieniło, a klub ze stolicy Polski przegrał w dwumeczu z Luksemburskim Dudelange. Gwilia uważa także, że Legia prezentuje wyższy poziom niż ten, którego uświadczyć można w lidze szwajcarskiej. Trudno jest się z tym zgodzić – FC Basel i Young Boys Berno nieco regularniej niż warszawska Legia grają w europejskich pucharach.

Cały wywiad dostępny jest na stronie TVP Sport pod tym linkiem.

Wizja Brosza – sprawdzi się w następnym sezonie?

Wróćmy jeszcze do tematu Marcina Brosza. Od początku swojej pracy z drużyną, Brosz postawił na drużynę złożoną z młodych Polaków, jak Żurkowski czy Loska, wspieranych przez doświadczonego obcokrajowca – Igora Angulo. W taki właśnie sposób Górnicy wywalczyli czwarte miejsce w tabeli i zakwalifikowali się do pucharów europejskich.

W Zabrzu mogą mówić o ogromnym szczęściu. Nie często trafia się przecież drużyna złożona z tak wielu młodych, utalentowanych zawodników. Niestety, Górnik od lat prezentuje politykę „wypromuj i sprzedaj”. I tak oto ekipa, która w lipcu walczyła o Ligę Europy, przed rozpoczęciem rundy wiosennej zajmowała ostatnie miejsce w Ekstraklasie. Broszowi i Płatkowi udało się wyprowadzić drużynę z kryzysu, ale co z tego, jeśli z klubu odchodzą kolejni zawodnicy? Za rekordową sumę 3,7 miliona euro sprzedano Szymona Żurkowskiego, ale tak naprawdę nie wiemy, jaka część tej sumy zostanie zainwestowana w zakup zawodników do klubu.

Brosz zgodził się na podpisanie kontraktu, ale oczekuje, że klub zacznie sprowadzać zawodników, z których uda się zbudować silną drużynę. Warunki umowy negocjował co prawda z poprzednim prezesem, ale wszystko wskazuje na to, że w Górniku podzielają wizję trenera. Przede wszystkim widać to po działaniach Artura Płatka. Przed Górnikiem rysuje się zatem świetlana przyszłość. Jednak należy pamiętać, że jest to inwestycja długoterminowa. W Zabrzu nie zobaczymy drużyny zdolnej podbić ligi ani na jesień, ani na wiosnę. Może też nie w kolejnym sezonie. Brosz stawia fundamenty pod zespół, który w przyszłości ma Górnikowi zagwarantować piętnaste mistrzostwo kraju. I chwała mu za to, bo pokazuje, że w polskiej lidze nadal jest miejsce dla młodych, zdolnych Polaków.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze