16 grudnia 2018 roku. W meczu z Zagłębiem Sosnowiec Adam Nawałka w 71. minucie, przy stanie 4:0 wpuszcza, zaledwie 16-letniego Filipa Marchwińskiego. 15 minut później nastolatek jest na ustach całej piłkarskiej Polski. Marchwiński ustala wynik spotkania, strzelając gola w debiucie. Został on najmłodszym strzelcem Lecha w ekstraklasie, wyprzedając o kilka dni Dawida Kownackiego.
W meczu z Legią Dariusz Żuraw zdecydował się na ryzykowny ruch. Na stadionie, przy Bułgarskiej Lech remisuje 0:0 z Legią. Nagle Żuraw decyduje się wpuścić w 73. minucie Filipa Marchwińskiego. Marchwińskiego, który od momentu strzelenia gola z Zagłębiem zagrał w lidze 48 minut. Raptem kilka minut po tej zmianie 17-letni pomocnik odpłaca się Żurawiowi zaufaniem! Strzela gola na wagę trzech punktów! Po raz kolejny nastolatek jest na ustach całej piłkarskiej Polski. Jednak ile znaczy gol młodzieżowego reprezentanta Polski?
Lech powalczy o europejskie puchary?
Do końca sezonu pozostało 5 kolejek. Lech Poznań traci do zajmującej 4. miejsce Jagiellonii cztery punkty. Patrząc na kalendarz i grę „Kolejorza” szanse na zajęcie czwartego miejsca są tylko i wyłącznie matematyczne.
Poznaniacy nie imponują formą w 2019 roku, a na dodatek w grupie mistrzowskiej mają już za sobą mecz z Jagiellonią. Teraz czekają ją dwa spotkania z rywalami będącymi w ich zasięgu. Najpierw pojadą do Szczecina, gdzie podejmą Pogoń, a tydzień później zagrają przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin. Właśnie w tym momencie się kończą dobre wieści, dla sympatyków „Kolejorza”.
Ostatnie trzy kolejki dla Lecha to prawdziwa rzeź. Najpierw pojadą do Krakowa na mecz z bardzo silną w tym roku Cracovią, następnie podejmą u siebie grającą o mistrzostwo Lechię, a w ostatniej kolejce czeka ich wyjazd do Gliwic. Piast po raz ostatni u siebie przegrał 12 sierpnia, Cracovia świetnie gra, przy ul. Piłsudskiego, a Lechia będzie się bić do końca o tytuł mistrzowski. Ekipie Dariusza Żurawia będzie bardzo ciężko zainkasować sumę punktów wystarczającą na awans do czwórki, zwłaszcza jeżeli nie wygrają z Pogonią i Zagłębiem.
Mistrzostwo oddala się od Legii?
Legia porażką w Poznaniu bardzo mocno skomplikowała sobie życie. Stracili fotel lidera na rzecz Lechii, która po szalonym meczu z Pogonią zainkasowała ostatecznie 3 punkty. Najbliższe dwa mecze będą dla stołecznej drużyny kluczowe w kontekście walki o mistrzostwo.
Już w sobotę Legia pojedzie do Gdańska na mecz z liderem. Każdy inny wynik niż zwycięstwo będzie dla Legii jak porażka. „Wojskowi” będą zmuszeni atakować już od pierwszych minut Lechię, która dopiero w 31. kolejce po raz pierwszy w tym sezonie uległa przed własną publicznością. Następnie czeka ich mecz na Łazienkowskiej z Piastem Gliwice. „Piastunki” wciąż się liczą w kontekście walki o najwyższą lokatę, a w 2019 roku zdobyli 28 z 36 możliwych do zdobycia punktów. Wynik naprawdę imponujący. Warszawiaków czeka bardzo trudna przeprawa.
Dodatkowo na mecz do Gdańska Legia pojedzie bez Cafu i Marko Vesovicia, którzy w końcówce meczu na Bułgarskiej się wykartkowali. Jednak patrząc optymistycznie, do składu wraca dwóch bardzo ważnych w tym sezonie zawodników. Lider środka pola, Andre Martins i bardzo solidny Artur Jędrzejczyk wracają po zawieszeniu za złapanie 8. żółtej kartki w sezonie i będą do dyspozycji Aleksandara Vukovicia w meczu z liderem.
Co dalej z Marchwińskim?
Piłkarz „Kolejorza” tym występem zapewnił sobie na stałe miejsce w kadrze meczowej Lecha Poznań. Tym trafieniem przykuł pewnie także uwagę skautów obecnych na meczu z Legią. Już przed jego debiutem mówiło się głośno o zainteresowaniu całej piłkarskiej Europy.
https://twitter.com/cwiakala/status/1121145363962974210
Dodatkowo piłkarz jakiś czas temu przebywał na kilkudniowych testach w Arsenalu. Tata piłkarza w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” przyznał, że na transfer nie było szans, a sam Marchwiński pojechał tam zobaczyć inny piłkarski świat. Rzekomo w kolejce po nastolatka miały się ustawić takie marki, jak Hoffenheim, Inter czy Ajax. Największe zainteresowanie wykazali włodarze Interu. Kontaktowali się z władzami oraz rodzicami zawodnika. Jednak zarówno władze Lecha, jak i rodzice samego piłkarza nie chcieli decydować się na transfer za granicę.
Teraz pokusa transferu może być większa niż przed rokiem. Filip pokazał się na boiskach Ekstraklasy strzelając dwie bramki i notując asystę w niespełna 90 minut. Na dodatek gol w takim meczu, jak ten przeciwko Legii z całą pewnością spowoduje, że po Marchwińskiego ustawi się pokaźna kolejka chętnych na jego usługi, a wartość samego zawodnika poszybuje w górę. Jak dalej potoczą się jego losy? Czy Filip odejdzie po sezonie? Odpowiedzi na te pytania dostaniemy w przeciągu kilku miesięcy.