Manchester United – powolna śmierć potęgi


„Czerwone diabły” – powolna droga ku upadkowi jednego z piłkarskich mocarstw

4 grudnia 2019 Manchester United – powolna śmierć potęgi

Manchester United – klub, który jest najbardziej utytułowanym zespołem w Anglii oraz jednym z najbardziej rozpoznawalnych na całym świecie obok Realu Madryt czy Barcelony. Niestety, obecna nieporadność władz klubu, zawodników oraz trenera sprawia, że legenda angielskiego futbolu kompromituje się na każdym polu. W najbliższej kolejce ligowej na Old Trafford zamelduje się z wizytą drużyna Tottenhamu pod wodzą starego znajomego – Jose Mourinho.


Udostępnij na Udostępnij na

Młodość szturmuje ligę

Solskjaer dostał przed władzami klubu cel, aby powoli odmładzać zespół, zgrywać go oraz zawalczyć o TOP4. Każdy kibic śledzący historię oraz dokonania poprzednich generacji zawodników „Czerwonych Diabłów” widzi jak na dłoni, że obecna rewolucja dąży po prostu do rynsztoku. Słowa mocne, ale niestety mówimy o zespole, który przez lata był na poziomie dwóch mocarzy z ligi hiszpańskiej (Barcelona i Real Madryt), Juventusu Turyn czy chociażby Bayernu Monachium. Klub o takiej renomie nie ma prawa mieć więcej punktów straty do lidera niż do ostatniej drużyny Premier League – Watford.

Oczywiście, Solskjaer wprowadza gromadę młodych zawodników, którzy wnoszą pojedynczymi spotkaniami jakość, np. tacy jak Daniel James lub Scott McTominay. Na ten moment to nie są gracze, którzy mogą dać ekipie United trofea, a tego oczekują kibice. Manchester posiada jedną z najmłodszych ekip w stawce, ale wiek nie idzie w parze z jakością graczy, tak jak można to zaobserwować w zespole Chelsea.

Cierpliwość raz daje a raz zabiera

W ostatnich dniach w obozie Manchesteru pojawił się kolejny czynnik zapalny dla kibiców, a mianowicie – klub przedłużył umowy z kilkoma zawodnikami, którzy nie do końca na to zasłużyli swoją postawą na boisku. Chodzi o Marcosa Rojo, Chrisa Smalling (z powodzeniem gra w AS Roma), Andreasa Pereira, Phila Jones, Luke’a Shaw oraz Victora Lindelof. Do obecnej sytuacji odniósł się wiceprezes zarządu, Ed Woodward: – Zrobiliśmy tak raz, ale gdybyśmy nagle zrezygnowali ze wszystkich zawodników, bo uważalibyśmy, że nie są wystarczająco dobrzy i nie przedłużylibyśmy z nimi kontraktów, skazalibyśmy się na duże ryzyko. Czasem trzeba spojrzeć na sprawę nieco szerzej. Niektórzy mogą wrócić do formy, inni mogą być zawodnikami szerokiego składu, których potrzebujemy. Wiele rzeczy ma na to wpływ.

Zacznijmy od tego, że klub z taką renomą nie miał problemów z pozyskiwaniem graczy, którzy rozwijali się w nim i pomagali budować silną pozycję na świecie. W ostatnich latach ta tendencja mocno się zmieniła, tak jak cała polityka transferowa. Do Manchesteru przechodzą zawodnicy, którzy są wiekowi i swój pułap osiągali kilka lat wstecz (np. Schweinsteiger) lub zawodnicy, dla których Manchester jest odskocznią do mocniejszego klubu lub klubem zabawką (Paul Pogba czy też głośna sprawa z niedoszłym transferem Davida De Gea do Realu Madryt). Jeżeli Manchester ma utrzymywać piłkarzy nie potrafiących dać z siebie 100% lub po prostu nie posiadających odpowiednich umiejętności na grę w tym zespole, może warto zaryzykować pozbycie się ich i zbudowanie nowych fundamentów.

Kij w mrowisko

Takowym może być najbliższy rywal Manchesteru United, tj. Tottenham. Rok od zwolnienia wraca „The Special One”, co na pewno dodaje pikanterii tego spotkania, choć sam Jose stwierdził: – Powrót na Old Trafford to powrót do miejsca, w którym byłem szczęśliwy. Miałem wspaniałe relacje z kibicami. Wróciłem tam jako ekspert piłkarski i byłem zdumiony tak pięknym przyjęciem. Tym razem wracam tam jako trener z zespołem, który spróbuje pokonać Manchester United. To nadaje temu inną perspektywę. „Czerwone Diabły”, aby wygrać to spotkanie będą musiały zagrać na maksymalnym stopniu zaangażowania oraz determinacji, która cechowała zespół prowadzony kiedyś przez Sir Alexa Fergusona.

Tottenham pod wodzą swojego nowego menadżera zaczyna się rozkręcać i łapać wiatr w żagle – zwłaszcza Dele Alli, gra kapitalnie. Solskjaer przede wszystkim może liczyć na Marcusa Rashforda, który za pośrednictwem internetowego głosowania przez własnych kibiców otrzymał nagrodę piłkarza miesiąca w listopadzie. Anglik otrzymał aż 53% głosów i wyprzedził dwóch młodych klubowych wychowanków: Brandona Williamsa – 37% głosów i Masona Greenwooda – 10%. Według angielskich mediów władze klubu nawet mimo niepowodzenia w dzisiejszym hicie nie planują zwalniać Norwega i zapewniają mu wsparcie. Szefostwo United najwyraźniej zauważa jakieś aspekty, których my jako kibice nie dostrzegamy. Zobaczymy, jaki pomysł na dalszy rozwój sytuacji sprawią nam piłkarze oraz sztab szkoleniowy „Czerwonych Diabłów”. Statystki ligowe na ten moment wyglądają katastrofalnie:

  • 14 spotkań,
  • 18 punktów,
  • 4 zwycięstwa,
  • 6 remisów,
  • 4 porażki.

Bilans bramkowy: 21 strzelonych – 17 straconych.
Najwięcej bramek: Marcus Rashford (7).
Najwięcej asyst: Marcus Rashford (4).
Żółte Kartki: Ashley Young (5).
Czerwone kartki: brak.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze