W „Teatrze Marzeń” odbył się spektakl, który zostanie zapamiętany na długo. Choć emocje na Old Trafford zaczęły się z opóźnieniem, to sięgnęły stratosfery. Po niesamowicie intensywnej wymianie ciosów żaden z zespołów nie może być jednak zadowolony. Manchester United podzielił się punktami z Arsenalem, lecz w stylu, który śmiało można nazwać wizytówką Premier League.
Zgodnie z przedsezonowymi przewidywaniami w trakcie trzeciej kampanii Jose Mourinho na Old Trafford Portugalczyk został zwolniony z Manchesteru United. Funkcję tymczasowego szkoleniowca objął były legendarny zawodnik „Czerwonych Diabłów”, Ole Gunnar Solskjaer. Norweg miał przede wszystkim naprawić nadszarpnięte relacje w szatni i powoli przygotować zespół do nowego sezonu. Powiew świeżości po odejściu Jose Mourinho oraz efekt nowej miotły sprawiły jednak, że Manchester United notował imponującą serię zwycięstw.
Stołek wybawiciela zaczął się chwiać
Przed drużyną z Old Trafford ponownie pojawiła się, wydawało się, że wcześniej utracona, szansa na kwalifikację do Ligi Mistrzów. Powszechnie w Manchesterze zaczęto też wierzyć, że Ole Gunnar Solskjaer jest w stanie wprowadzić klub do ścisłej europejskiej czołówki. Powierzenie szkoleniowcowi na stałe posady menedżera zespołu stało się kwestią czasu. Podobnie jak według licznych optymistycznych opinii powrót Manchesteru United na szczyt.
Fala wznosząca zespół w tabeli opadła jednak niebawem po parafowaniu umowy przez Norwega. Drużyna z Old Trafford zaczęła grać w kratkę, a marzenia o zajęciu miejsca w czołowej czwórce zostały zaprzepaszczone. Bilans pracy Ole Gunnara Solskjaera był jednak pozytywny. W kolejnym sezonie Norweg miał rzeczywiście odcisnąć swoje piętno na zespole. Wiara na Old Trafford w Norwega nadal była silna i poparta banknotami. Szkoleniowiec mógł pozwolić sobie na potężne zakupy. Początek obecnego sezonu mocno jednak zachwiał posadą Ole Gunnara Solskjaera. Do tego stopnia, że każda kolejna porażka może zakończyć pracę Norwega na Old Trafford. Szczególnie iż podobnie jak wcześniej Jose Mourinho szkoleniowiec szybko po zamknięciu poprzedniego okna transferowego apeluje o kolejne wzmocnienia.
– Pozwoliliśmy odejść Alexisowi [Sanchezowi] i Romelu [Lukaku], więc nie trzeba być naukowcem, aby wiedzieć, że następnym razem, gdy będziemy się wzmacniać, kupimy atakującego – szukamy kreatywności i bramek – powiedział wczoraj na przedmeczowej konferencji Ole Gunnar Solskjaer.
Dla Norwega szansą na wyciszenie choćby na moment spekulacji dotyczących przyszłości na Old Trafford miała być wygrana w dzisiejszym spotkaniu z Arsenalem. Natomiast w przypadku porażki czara goryczy mogła zostać przelana i wysłać szkoleniowca na bezrobocie.
12 – Manchester United are unbeaten in their last 12 home league games against Arsenal since a 0-1 loss in September 2006 (W8 D4). Streak. #MUNARS pic.twitter.com/FsuHTA7OO1
— OptaJoe (@OptaJoe) September 30, 2019
Wykorzystana szansa Solskjaera na spokój
Spotkanie zaczęło się z półgodzinnym opóźnieniem, bo tak trzeba nazwać wzajemne badanie sił przez oba zespoły. Dopiero po dwóch kwadransach niedokładnych podań i technicznych błędów rozpoczęły się prawdziwe emocje. Jako pierwszy sygnał do wymiany ciosów indywidualnym rajdem dał Andreas Pereira. Strzał Brazylijczyka z problemami, jednak skutecznie obronił Bernd Leno. W odpowiedzi do ataku ruszył niemrawy dotąd Arsenal. Dwukrotnie próbował Nicolas Pepe, lecz pierwszy strzał odleciał pod dach Old Trafford, natomiast drugi pewnie obronił David de Gea.
Wymiana ciosów rozpoczęła się w najlepsze. Atak pozycyjny zastąpiło naprzemienne wyprowadzanie kontrataków przez każdą z drużyn. Blisko otworzenia wyniku był Marcus Rashford, lecz Anglik w dogodnej sytuacji zbyt długo zwlekał z uderzeniem. W odwecie prostopadłe podanie po błędzie jednego z defensorów Manchesteru United dotarło do Bukayo Saki, lecz strzał nastolatka na bok pola karnego sparował golkiper „Czerwonych Diabłów”. Do toczącej się piłki dopadł Matteo Guendouzi, lecz i tym razem górą był David de Gea.
Niesamowicie intensywna wymiana ciosów w końcu zakończyła się bramką. Gdy Kevin Friend powoli zbierał się do zagwizdania na przerwę, z pozoru niegroźny atak Manchesteru United zakończył się golem. Piłkę przed polem karnym Arsenalu przyjął Scott McTominay, następnie mocno uderzając w stronę bramki rywali. Po drodze futbolówka obtarła jednego z defensorów Arsenalu, czym całkowicie zmyliła Bernda Leno. Na przerwę podopieczni Ole Gunnara Solskjaera schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.
1 – Scott McTominay's goal was his first at Old Trafford in his 25th appearance at the ground in all competitions. Opener. #MUNARS
— OptaJoe (@OptaJoe) September 30, 2019
Od początku drugiej połowy spotkania do śmielszych ataków ruszył Arsenal. Wszelkim próbom zagrożenia bramce United zapobiegali jednak David de Gea albo Harry Maguire. Ataki „Kanonierów” przyniosły jednak w końcu efekt.
VAR w roli głównej
W najmniej spodziewanym momencie kolejny prosty błąd w przyjęciu piłki popełnił jeden z defensorów Manchesteru United. Następnie szybkie prostopadłe podanie na gola zamienił Pierre-Emerick Aubameyang. Po protestach obrońców „Czerwonych Diabłów” i podniesionej chorągiewce arbitra liniowego bramka nie została uznana. Jednak do czasu sprawdzenia sytuacji za pomocą VAR-u. Powtórka wideo dokładnie pokazała, że gol został zdobyty jak najbardziej prawidłowo.
Wyrównujące trafienie Arsenalu tylko zwiększyło tempo spotkania. Dla obu drużyn defensywa jakby przestała istnieć. Liczyło się wyłącznie zadanie decydującego ciosu. Szczęścia próbował Nicolas Pepe, natomiast po drugiej stronie boiska Paul Pogba – obaj bez efektu. Świetnej okazji nie wykorzystał także Scott McTominay. Bernda Leno w samej końcówce meczu z rzutu wolnego bezskutecznie próbował ponadto zaskoczyć Marcus Rashford.
Kolejne szaleńcze ataki z obu stron nie zmieniły rezultatu spotkania. Manchester United podzielił się punktami z Arsenalem. Kibice byli świadkami najlepszego meczu w obecnym sezonie Premier League. Natomiast Ole Gunnar Solskjaer przez parę następnych tygodni może spać spokojnie. Tak grający Manchester United sympatycy klubu z Old Trafford chcieliby oglądać w każdym spotkaniu.